Zanim z nim zamieszkasz
Jesteście ze sobą kilka lat, ale jeszcze każde mieszka osobno. Pół tygodnia spędzasz u niego, drugie pół on u ciebie. Najwyższy czas, żeby podjąć decyzję o wspólnym lokum. Uda się zaoszczędzić i umocnić związek, ale trzeba wcześniej ominąć pewne trudności...
U większości par, które zamieszkały razem pierwszą przeszkodą na którą natrafiają jest... pasta do zębów. Szybko okazuje się, że jest ona kwintesencją całego bycia razem w jednym domu - najlepszym obrazem tego, na jak wielkie ustępstwa jesteśmy gotowi, aby uchronić swój związek. Najczęściej okazuje się, że mężczyźni przyzwyczajeni są do wyciskania tubki od końca, natomiast kobietom jest to obojętne i najczęściej korzystają z pasty "dusząc" tubkę od środka. Było to już powodem wielu, wielu kłótni świeżo upieczonych współmieszkańców. Sposób na wyeliminowanie tego problemu jest banalny - wystarczy tuż przed przeprowadzką kupić pastę w stojącej, powracającej za każdym razem do swej dawnej postaci tubce. Efekt murowany.
Pomimo, że mieszkanie razem staje się znacznie tańsze niż osobno, prędzej czy później pojawią się problemy związane z finansami. Z tym również warto uporać się wcześniej, ustalając kto za co płaci. Ty zobowiązaj się do robienia zakupów, a twój partner do płacenia rachunków. Albo najlepiej podzielić wydatki po równo, aby uniknąć sytuacji, że całą zawartość konta ulokowałaś w rachunkach, a pod koniec miesiąca masz na oku niezłą kieckę, którą on uważa za zbędny wydatek.
Zdecydowanie największa przeprawa będzie przy zmianie przyzwyczajeń każdego z was. Każdy jest inny i ma prawo do swoich małych rytuałów. Ty lubisz spędzać wieczory na plotkach, a on oglądać mecze w telewizji, z piwem w ręku. Ty lubisz palić w łóżku, a on przychodzi "zalany w trupa" po spotkaniu z kolegami. Ty nie przepadasz za gotowaniem, a on za odkurzaniem. Doprowadza was to do szewskiej pasji. A przecież wystarczy pójść na małą ugodę - ty idziesz na plotki z koleżankami, a on w tym czasie spotka się z kolegami. Jest mecz - przynieś piwo i papierosy, spędzicie wspólny wieczór, a ty jakoś przeżyjesz te wrzaski. A na następny dzień poodkurzasz, a on zajmie się przygotowaniem kolacji. To samo dotyczy się wszelkich prac domowych.
Udany związek to nic innego, jak sztuka kompromisu.