Jak teraz żyć?

Moja miłość przyszła znienacka, kiedy wydawałoby się, że mam uporządkowane życie rodzinne, męża, córkę, dom, a nawet psa.

article cover
ThetaXstock

Zaczęło się niewinnie od dotyku w tańcu ukradkowych spojrzeniach biurze, a rozkwitało na wspólnych wypadach do maleńkich, kameralnych knajpek, kina. Oprócz typowo fizycznego wymiaru uczucie miało kształt intelektu i zmysłowości.

Po raz pierwszy ktoś odkrył lukę w moich potrzebach i wrażliwości, spełniona fizyczność szła w parze z poznawaniem zakamarków mojej duszy, żarłocznością na wiedzę, poezję, sztukę, czego w moim prozaicznym życiu brakowało. Przez chwilę byłam bożyszczem mężczyzny, który traktował mnie jak najsłodszą doskonałość. Podsuwał mi teksty lirycznych utworów, które chłonęłam każdą komórką siebie. Zaczęłam oglądać ambitne kino, sztukę, smakować wykwintnych potraw. Wszystko było takie egzotyczne i świeże, świetnie wkomponował się w pustkę w moim życiu.

Czasem wracaliśmy na ziemię, a tu wspólna praca, moja rodzina, byłam gotowa poświęcić to wszystko dla nas. Tymczasem on podjął kilka lat temu zobowiązania, we wrześniu miał się żenić. Pomimo tego, że od lat byłam w związku , dla niego chciałam zmienić to wszystko, ale on nadal tkwił w swoich postanowieniach. Przyszedł wrzesień, podjął decyzję, mój pęd życiowy zanikł. Wybrał łatwiejsze życie , bez zobowiązań, a moje nadzieje obróciły się w popiół. W głowie mam zgliszcza, nie potrafię zapomnieć dotyku, tembru głosu, wciąż mam nadzieję, nie umiem poukładać swojego świata.

Były telefony od jego żony. Kłamałam, nie miałam odwagi przyznać się do tego, co czuję. Próbuję stłumić to uczucie nową pracą, domem. Jak długo wytrzymam?
Agnieszka
Praca nagrodzona w konkursie Twoja historia miłosna.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas