Niegrzeczny, niedostępny, pociągający. Dlaczego kobiety wolą BadBoy’ów zamiast miłych facetów?
Wiele kobiet, szczególnie na początku swojej drogi uczuciowej, daje się porwać fascynacji facetem, który robi wszystko ”po swojemu”. Nie chodzi tu o brutalność czy przemoc – ale o pewien typ: buntownik, pewny siebie, czasem arogancki, nieprzewidywalny, a przez to magnetyczny. Dlaczego grzeczni faceci zostają przyjaciółmi, a ci z buntowniczym charakterem potrafią zawrócić kobietom w głowie? Sprawdź, co za tym stoi.

Spis treści:
Silne emocje = silne przywiązanie
Nieprzewidywalność, brak jasnych sygnałów, czułość przeplatana obojętnością - to wszystko wywołuje silne napięcie emocjonalne. A im silniejsze emocje, tym większa szansa, że zostaną zapamiętane jako coś wyjątkowego. To efekt tzw. zmiennego wzmocnienia - mechanizmu dobrze znanego w psychologii behawioralnej. Mózg reaguje silniej na nagrody, które pojawiają się nieregularnie. Jeśli raz facet okazuje zainteresowanie, a raz nie - to ten moment "bliskości" staje się wyjątkowo cenny i emocjonalnie silny. Dokładnie tak działa uzależnienie.
Wzorce z dzieciństwa
Kobiety, które dorastały w środowisku emocjonalnie niestabilnym (np. z nieobecnym lub zimnym ojcem), mogą być bardziej podatne na relacje z mężczyznami, którzy są trudni emocjonalnie. To znany mechanizm z teorii przywiązania - szukamy tego, co znamy, nawet jeśli nie było to dobre. BadBoy często uruchamia znajomy schemat, w którym walczysz o uwagę, zabiegasz i liczysz na zmianę. Dla osoby, która dorastała w takich warunkach, to emocjonalna codzienność. Niekomfortowa, ale znajoma. A to, co znane, często wydaje się bezpieczniejsze niż to, co nowe.
Ewolucja i instynkt
Z perspektywy biologicznej, kobiety - zwłaszcza w młodym wieku - częściej odczuwają pociąg do mężczyzn, którzy prezentują cechy tzw. samca alfa: dominacja, siła, niezależność. To może być odbierane jako potencjał do zapewnienia ochrony, przetrwania, przekazania "silnych genów". BadBoy może (pozornie) spełniać te cechy: jest zdecydowany, nie boi się ryzyka, ma pewność siebie. W warunkach pierwotnych taki typ mógł uchodzić za lidera.

Własna samoocena ma duże znaczenie
Psychologia mówi jasno: im niższa samoocena, tym większa podatność na bycie w relacjach, w których trzeba "zasługiwać" na uwagę. BadBoy, który nie okazuje uczuć wprost, daje kobiecie poczucie, że musi się starać. Że musi na coś zapracować. Dla osoby, która nie czuje się do końca wystarczająca, to może być nieświadoma próba potwierdzenia własnej wartości. Jeśli taki facet w końcu "zostanie" - to znaczy, że jestem warta miłości. Problem w tym, że to rzadko kiedy się dzieje.
Miłość jako wyzwanie
BadBoy rzadko jest łatwy. I właśnie dlatego bywa postrzegany jako "wart wysiłku". Związek z kimś, kto nie otwiera się łatwo, często wydaje się bardziej wartościowy - skoro trzeba było o niego zawalczyć, to musi być coś ważnego. To psychologiczna pułapka. Uczucia, które rodzą się w trudnych warunkach, mogą być silniejsze - ale niekoniecznie zdrowsze.
Czy można się "wyleczyć" z fascynacji BadBoy'em?
Tak, ale wymaga to samoświadomości. Wiele kobiet przechodzi przez ten etap i z czasem zaczyna rozumieć, że to, co pociąga, niekoniecznie służy szczęściu. Dobra relacja opiera się na bezpieczeństwie emocjonalnym, wzajemnym szacunku i stabilności - a nie na ciągłej niepewności i napięciu. To nie znaczy, że "miły facet" musi być nudny. Ale zdrowy związek to coś więcej niż fajerwerki. To też codzienność, partnerstwo i wspólna odpowiedzialność.