Śmiertelnie groźna depilacja

Depilacja całego ciała, w tym też ta brazylijska lub hollywoodzka, regulacja brwi, usuwanie niepożądanych włosków z twarzy – nikogo te praktyki nie dziwią, każda kobieta chce czuć się zadbana. Jest jednak miejsce, którego, zdaniem lekarzy, pod żadnym pozorem depilować nie należy.

Niektórych włosków naprawdę nie chce się pokazywać
Niektórych włosków naprawdę nie chce się pokazywać123RF/PICSEL

Mowa tu o włoskach w nosie - u praktycznie niewidocznych, ale u niektórych osób będących przyczyną kompleksów. Są panie dla których stanowi to duży problem, gotowych poświęcić się dla piękna. Naprzeciw ich oczekiwaniom wychodzą producenci trymerów do usuwania tych włosków i specjalnych mini-maszynek. Można też umówić się na profesjonalny zabieg w gabinecie kosmetycznym, depilacja laserowa ma pomóc uporać się z niechcianym owłosieniem raz na zawsze.

Lekarze jednak patrzą na te poczynania ze zgrozą - zaznaczają, że włoski te stanowią naturalny filtr, który zatrzymuje wdychane zanieczyszczenia. Depilacja pozbawia tej ochrony. Ale to nie wszystko. Szczególnie niepolecane są zabiegi przeprowadzane w domowym zaciszu. Powody są dwa.

Zanim chwycisz za pęsetę, zastanów się. Ból będzie ogromny, co nie powinno zaskakiwać, ponieważ ten właśnie obszar jest bogato unerwiony.  Do tego stopnia, że regulacja brwi to przy tym dziecinna igraszka. Co więcej, łatwo wówczas o zakażenia bakteryjne. Brzmi błaho? Unaczynienie żylne wnętrza nosa łączy się z mózgiem. Zakażenie, które może powstać przy naruszaniu mieszków włosowych w nosie, w niektórych sytuacjach prowadzi do powstania ropni w mózgu, wystąpienia zapalenia opon mózgowych, a nawet do śmierci.

I nie są to wcale rzadkie sytuacje! Lekarze są sceptyczni nawet wobec, wydawałoby się niewinnej, opcji skracania tych włosków zdezynfekowanymi nożyczkami. W końcu to manipulacja przy bardzo wrażliwym obszarze. Jeśli włoski rosnące w nosie naprawdę ci przeszkadzają, umów się na profesjonalny zabieg, wcześniej rozważając wszelkie "za" i "przeciw".  Najprawdopodobniej okaże się, że gra nie jest warta świeczki, a reszta świata nie ma pojęcia o twoim kompleksie.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas