Urodowe triki Jennifer Aniston
Jennifer Aniston, ulubienica Ameryki, słynna Rachel Green z "Przyjaciół", mimo upływu lat, jest inspiracją dla milionów kobiet, które podpatrują jej styl i techniki dbania o urodę. "Jeśli chodzi o rutynę pielęgnacji, im prościej, tym lepiej" - przekonuje gwiazda.
Odkąd została słynną Rachel Green z "Przyjaciół", jej sposób ubierania się, wyznaczające trendy fryzury, pielęgnacyjna rutyna i stosowana przez nią dieta zyskały miliony naśladowczyń. Każdy jej ruch - czy to z zakresu mody, zdrowia czy urody - jest dokumentowany, analizowany i powielany przez legiony fanów. A wszystko po to, by odtworzyć choćby ułamek charakterystycznego kalifornijskiego stylu, który stał się jej znakiem rozpoznawczym.
"Tak, to bardzo słodkie, ale zarazem zdumiewające" - zastanawia się podczas rozmowy z "Vogue" Jennifer Aniston, usiłując odpowiedzieć na pytanie, co sprawiło, że stała się muzą dla tak wielu kobiet na całym świecie. "Myślę, że to dlatego, że staram się być sobą. Niczego nie mogę tak naprawdę ukryć, nie mogę uciec przed byciem obserwowaną" - dodaje. Trudno się z tym nie zgodzić.
Dziś znów jest w centrum uwagi dzięki roli w opowiadającym o kulisach powstawania porannego programu telewizyjnego serialu "The Morning Show", który pojawi się na Apple TV+ na początku listopada. "Uwielbiam poranne talk-show" - mówi o produkcji, której jest także koproducentką. Zwiastun, prócz tego, że sugeruje soczystą fabułę wypełnioną zakulisowymi walkami o władzę, pokazuje przez krótką chwilę rygorystyczną poranną rutynę bohaterki granej przez Aniston, która wstaje o 3.30 rano, by niemal za moment zachwycać w telewizyjnym studiu.
Zanim jednak uda się do pracy, zdąży nałożyć żelowe plastry pod oczy. Czy to dzięki nim bohaterka prezentuje się o świcie tak olśniewająco? Potwierdza to sama Aniston, która zdradza, że prywatnie również kładzie duży nacisk na pielęgnację okolic oczu. Te zaś, jak powszechnie wiadomo, natychmiast zdradzają oznaki zmęczenia. "Maseczki i plastry żelowe pod oczy to moja tajna broń" - wyznaje. "Kolejnym trikiem, którego nauczyła mnie moja kosmetyczka, jest sięgnięcie po miskę z zimną wodą i spryskanie twarzy 25 razy. To stara sztuczka, którą stosowała Joan Crawford - po prostu budzi twoją skórę" - instruuje gwiazda.
Po 25 latach nieregularnego trybu życia i spędzania całych dni na planie - od wczesnych godzin porannych - Aniston zdołała poszerzyć wiedzę z zakresu dbania o urodę. Jak sama przyznaje, na swoim koncie ma również kilka błędów kosmetycznych, które skłoniły ją do uważniejszego przyglądania się stosowanym produktom. I powrotu do pielęgnacyjnych podstaw. "Na rynku mamy wiele drogich, pięknie opakowanych produktów, ale często zawierających mnóstwo chemii. Odkryłam, że jeśli chodzi o rutynę pielęgnacji skóry, im prościej, tym lepiej" - przekonuje.
Aktorka nauczyła się także - metodą prób i błędów - że poddawanie się ekstremalnym zabiegom upiększającym nie jest receptą na piękny wygląd. "Jakieś 10 lat temu miałam zabieg laserowy, który sprawił, że twarz krwawiła mi przez około miesiąc. To było zbyt agresywne i wtedy zdałam sobie sprawę, że to, co może działać w krótkim okresie, bywa szkodliwe na dłuższą metę" - zdradza. Produktem, który gwiazda zawsze ma w kosmetyczce, jest tymczasem krem z filtrem przeciwsłonecznym. "Nadal uwielbiam siedzieć na słońcu... Po prostu potrzebuję witaminy D, aby uzyskać blask i dobry nastrój. Wiem jednak, że nie mogę tego robić przez cały rok, dlatego stałam się fanką bronzerów do ciała i samoopalaczy" - wyjaśnia.
Aniston wyznaje, że jej najważniejszym odkryciem w dziedzinie dbania o urodę - i stylu życia w ogóle - jest to, jak wielką rolę odgrywa samoopieka. Wystarczy, że przyjrzymy się swoim codziennym nawykom i postaramy się zmodyfikować je tak, by zadbać o swój komfort i zdrowie. "Chodzi o poświęcenie sobie czasu. Wprowadzam do swojego życia zdrowsze opcje. Nie podjadam śmieciowego jedzenia. Budzę się 20 minut wcześniej, aby ćwiczyć i medytować. To w gruncie rzeczy łatwe, wystarczy wypracować zdrowy nawyk" - konkluduje gwiazda.