Kiedy umrę, zjesz mnie, kocie?

Każdego dnia Caitlin Doughty, najsławniejsza na świecie właścicielka domu pogrzebowego, otrzymuje dziesiątki pytań dotyczących śmierci i zwłok. Te najciekawsze pochodzą od dzieci: Co stałoby się z ciałem astronauty, gdyby zostało wypchnięte z promu kosmicznego? Czy mogę babci wyprawić pogrzeb w stylu wikingów? Pozwolą mi trzymać czaszkę mamy na biurku? Czy po śmierci można oddać krew? Czy mój ukochany Mruczek nadgryzie moje zwłoki, gdy umrę?

Caitlin Doughty - najbardziej znana na świecie ekspertka od śmierci, autorka trzech bestsellerów, przedsiębiorca pogrzebowy
Caitlin Doughty - najbardziej znana na świecie ekspertka od śmierci, autorka trzech bestsellerów, przedsiębiorca pogrzebowymateriały prasowe

W książce "Kiedy umrę, zjesz mnie, kocie?" Doughty fachowo, szczerze i z humorem rozprawia się z wieloma mitami i rozwiewa wątpliwości na temat umierania, rozkładu ciała i okoliczności, które mogą temu towarzyszyć. Według autorki nie możemy sprawić, by koniec życia stał się czymś przyjemnym, ale możemy poznać i oswoić temat, by nie bać się śmierci. Śmierć jest przecież ważnym elementem naszej rzeczywistości. Bez niej nie ma życia i − prędzej czy później − spotka każdego z nas.

Oto fragment lektury:

Czy mój kot zeżre mi oczy, kiedy umrę? Nie, twój kot nie zje ci oczu. A przynajmniej nie od razu.

Nie przejmuj się, kiedy Puszek Okruszek przygląda ci się podstępnie zza kanapy. Nie czeka zniecierpliwiony, aż wydasz ostatnie tchnienie, żeby ryknąć: "Spartanie! Dzisiaj ucztujemy w piekle!". Przez wiele godzin, a nawet dni po twojej śmierci, Puszek będzie oczekiwał, że wstaniesz z martwych i nałożysz mu karmę do tej samej miseczki co zawsze. Nie rzuci się prosto na ludzkie mięso. Ale kot musi jeść, a ty go karmisz. Na tym polega układ między kotem a człowiekiem.

Śmierć nie zwalnia cię z tej międzygatunkowej umowy. Jeśli nagle w salonie dopadnie cię atak serca i nikt cię nie znajdzie przed umówioną na przyszły czwartek kawką z sąsiadką, to jest szansa, że głodny i zniecierpliwiony Puszek Okruszek w końcu zrezygnuje z dalszego czekania, aż karma zmaterializuje mu się w misce, i  przyjdzie sprawdzić, czy twoje zwłoki nie mają trochę mięska na zbyciu.

10. miejsce – kot norweski leśny

Kot o dużym temperamencie. Uwielbia się wspinać, jest ciekawski, skoczny i zwinny. Wszystkich wokół siebie ujmuje pogodnym i towarzyskim charakterem. Choć nie przepada za wylewnymi pieszczotami, to nie reaguje na nie agresją. Gdy ma ich dość, po prostu odchodzi. Nie jest to typ zwierzaka, który będzie godzinami wylegiwał się na naszych kolanach. 

Pozostałością po dzikim trybie życia jest nieufność. Kot norweski leśny potrzebuje czasu, by zaakceptować nowo poznane osoby. Mimo początkowego dystansu, w końcu się zaprzyjaźnia i docenia ich towarzystwo. Jest też tolerancyjny: bez problemu zaprzyjaźni się z innym kotem lub psem. Taki kompan jest wręcz wskazany.
9. miejsce – kot bengalski

Jego popularność jest efektem mody na dzikie koty. Wielu kociarzy straciło głowę dla jego wyglądu miniaturowego lamparta. Trzeba jednak pamiętać, że nie jest to typowy kot i nie jest najprostszy "w obsłudze".

Koty bengalskie nie powstały w naturze - są efektem pracy hodowlanej człowieka. To międzygatunkowa krzyżówka dzikiego kota bengalskiego z kotem domowym krótkowłosym. Wciąż drzemie w nim dzikość, dlatego nigdy nie będzie typowym kanapowcem. Przywiązuje się do ludzi, ale zajmuje mu trochę czasu, by w 100 proc. im zaufać.
7. miejsce – kot neva masquerade

Siostrzana rasa kota syberyjskiego, od którego różni się w zasadzie tylko umaszczeniem i kolorem oczu. Różnice charakterologiczne są niewielkie - neva masquerade są trochę łagodniejsze. To bardzo uczuciowa i wrażliwa rasa, która potrafi wyczuwać nastroje otaczających go osób.

Gęste futro sprawia, że kot ten wydaje się nieco ociężały i flegmatyczny. Ale nic takiego! To kot o dużym temperamencie, zwinny i skoczny. Jest ruchliwy, ciekawski i inteligentny. Szybko uczy się zasad panujących w domu. Neva masquerade jest niekonfliktowy - bez problemu zaprzyjaźni się z innym kotem lub psem.
6. miejsce – kot rosyjski niebieski

Cichy, łagodny i niekłopotliwy towarzysz, który ceni sobie spokój. Charakteryzuje go elegancki i wręcz arystokratyczny wygląd. Do obcych podchodzi z rezerwą, ale rodzinę i najbliższych traktuje z uczuciem i oddaniem.

Źle znosi samotność, dlatego jeśli opiekun sporo czasu spędza poza domem, powinien zapewnić mu towarzystwo innego kota lub psa. Uwielbia pieszczoty i zabawę. Jest domatorem, który raczej niechętnie wychodzi na zewnątrz.
+9

Koty zjadają zazwyczaj te części ludzkiego ciała, które są najbardziej miękkie i wyeksponowane, jak twarz i szyja. Szczególnym upodobaniem darzą usta i nos. Nie można wykluczyć, że Puszek postanowi sobie chapnąć też gałkę oczną, ale o wiele bardziej prawdopodobne, że zainteresuje się delikatniejszymi i łatwiej dostępnymi opcjami. Czymś takim jak powieki, wargi albo język. "Dlaczego mój ukochany kiciuś miałby zrobić coś takiego?", zapytacie. Nie zapominajmy, że bez względu na to, jak byśmy kochali naszych domowych mruczusiów, ci goście to oportunistyczni mordercy, którzy 18 dzielą 95,6 procent DNA z lwem.

Koty zjedzą ciało właściciela po śmierci. A co z psami?
Koty zjedzą ciało właściciela po śmierci. A co z psami?123RF/PICSEL

W samych Stanach Zjednoczonych koty mordują 3,7 miliarda ptaków rocznie. Jeśli doliczyć do tego inne miluśkie małe ssaki, takie jak myszki, królisie i nornice, ponure żniwo kotów domowych wzrasta nawet do dwudziestu miliardów rocznie. Co za masakra - nasi mali władcy kanap bez skrupułów przelewają morze krwi słodziutkich leśnych stworzonek. Że co, że Pan Przytulasek to taka poczciwa istotka? Że ogląda z tobą telewizję? Nie, moja droga, Pan Przytulasek to bezlitosny drapieżnik. Dobra wiadomość (dla twojego martwego ciała) jest taka, że niektóre domowe zwierzaki o bardziej oślizgłej i podejrzanej reputacji mogą nie być w stanie cię zjeść albo nie być tym zainteresowane. Węże i jaszczurki na przykład nie skonsumują cię post mortem, chyba że trzymasz w domu warana z Komodo. To jednak koniec pozytywów. Pies na stówę cię zje. "O, nie!", zawołasz. "Przecież pies to najlepszy przyjaciel człowieka!" Oj, żebyś się nie zdziwił.

Punia Milunia bez wahania rzuci się na twojego trupa. Bywa nawet tak, że biegli podejrzewają brutalne morderstwo z premedytacją, a potem okazuje się, że to Punia postanowiła zaatakować martwe ciało. Twój pies jednak niekoniecznie robi to dlatego, że jest głodny.

Kot zje człowieka, gdy będzie już bardzo głodny
Kot zje człowieka, gdy będzie już bardzo głodny123RF/PICSEL

***Zobacz także***

Alpakoterapia, czyli magia ukryta w "żywym pluszaku"Interia.tv
Na temat kotów narosło mnóstwo fałszywych mitów
Na temat kotów narosło mnóstwo fałszywych mitów 123RF/PICSEL

O wiele bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz: Punia będzie próbowała cię obudzić. Coś się stało jej człowiekowi. Pewnie jest zaniepokojona i zestresowana. W takiej sytuacji pies może skubać wargi opiekuna, tak jak ty w podobnych sytuacjach obgryzasz paznokcie albo odświeżasz stronę w mediach społecznościowych. Wszyscy mamy jakieś sposoby na rozładowanie napięcia! Znam jeden bardzo smutny przypadek: kobieta po czterdziestce, o której wiedziano, że jest alkoholiczką. Kiedy się upijała i traciła przytomność, jej seter irlandzki lizał ją po twarzy i gryzł po nogach, żeby ją obudzić.

Po śmierci znaleziono ją z wyszarpanymi fragmentami nosa i ust. Seter próbował jak zawsze obudzić swoją panią, wkładając w to coraz więcej siły, ale bez skutku. Analizy patologiczne - wiedzieliście, że istnieje taki zawód jak patolog weterynarii? - koncentrują się zazwyczaj na wzorach destrukcyjnych zachowań dużych psów.

Zdarzyło się na przykład, że pewien owczarek niemiecki wygryzł opiekunowi obie gałki oczne, a inny pies, husky, zjadł palce u stóp właścicielki. Ale rozmiar psa nie ma żadnego znaczenia, gdy w grę wchodzi pośmiertne okaleczenie.

Husky zjadł palce właścicielki. Próbował ją wybudzić...
Husky zjadł palce właścicielki. Próbował ją wybudzić...123RF/PICSEL

Weźmy na przykład historię pieska rasy chihuahua o wdzięcznym imieniu Rumpelsztyk. Jego nowy właściciel wrzucił na forum internetowe zdjęcie przedstawiające pupila i dodał kilka zdań o nim: "Jego poprzedni właściciel był martwy od dłuższego czasu, zanim ktokolwiek się zorientował, więc Rumpelsztyk zjadł go, żeby przeżyć". Jak dla mnie ten chihuahua to mały absolwent szkoły przetrwania dla prawdziwych twardzieli.

Z jakiegoś powodu myśl, że pies jest przerażony i zaniepokojony, sprawia, że robi nam się lepiej z tą całą sprawą ze zżeraniem trupów. Za życia budujemy z naszymi pupilami głębokie więzi. Chcemy, żeby ukochane zwierzę przejęło się naszą śmiercią, a nie myślało, od czego by tu zacząć ucztę.

Skąd jednak bierze się w nas takie oczekiwanie? Przecież nasze domowe pieszczochy jedzą martwe zwierzęta tak samo jak i ludzie (dobra, przecież nie mówię o was, drodzy wegetarianie). Wiele dzikich zwierząt również nie gardzi trupem. Nawet niektóre ze stworzeń uważanych przez ludzi za najlepszych drapieżników - lwy, wilki, niedźwiedzie - chętnie poczęstują się martwym zwierzakiem znalezionym na swoim terenie. Zwłaszcza jeśli doskwiera im silny głód. Szama to szama, a ty nie żyjesz. Daj im się nacieszyć wyżerką i żyć dalej, może z nieco bardziej makabryczną przeszłością. Viva Rumpelsztyk!

W książce "Kiedy umrę, zjesz mnie, kocie?" Doughty fachowo, szczerze i z humorem rozprawia się z wieloma mitami i rozwiewa wątpliwości na temat umierania, rozkładu ciała i okoliczności, które mogą temu towarzyszyć
W książce "Kiedy umrę, zjesz mnie, kocie?" Doughty fachowo, szczerze i z humorem rozprawia się z wieloma mitami i rozwiewa wątpliwości na temat umierania, rozkładu ciała i okoliczności, które mogą temu towarzyszyć123RF/PICSEL

***

Caitlin Doughty - najbardziej znana na świecie ekspertka od śmierci, autorka trzech bestsellerów, przedsiębiorca pogrzebowy. Prowadzi kanał Ask a Mortician, który subskrybuje milion obserwatorów. Aktywistka, założycielka stowarzyszenia The Order of the Good Death, które zajmuje się zmianą podejścia do śmierci i popularyzacją ekologicznego pochówku. Pracowała w krematorium, uczyła się balsamowania zwłok i podróżowała po całym świecie, by poznać funeralne zwyczaje różnych społeczeństw. Na pytania o śmierć odpowiada w wyjątkowo nieszablonowy sposób.

***

#POMAGAMINTERIA

Pięć rodzin, pięć dni i piętnaście wymagających treningów. Obóz Muay Thai, którego pierwsza edycja odbyła się w zeszłym roku, jest szansą dla młodzieży w spektrum autyzmu na poznanie smaku zdrowej rywalizacji, wygranej, a czasem także porażki. Jak mówią organizatorzy: "To, że nasi podopieczni nie utrzymują kontaktu wzrokowego z rozmówcą, nie znaczy, że nie mają nic do powiedzenia. Sport uczy nas szacunku do siebie i każdego rywala. Jeśli tego nie zrozumiesz, oddalasz się od mety". Organizacja tegorocznej edycji wciąż stoi pod znakiem zapytania, jednak dzięki ludziom dobrej woli szanse na wyjazd z każdym dniem rosną. I ty możesz pomóc! Sprawdź szczegóły! 

Fragment książki
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas