Anna ze Szczecina:
Mój styl to jedność: osobowości, szafy (ehhhhm, kilku szaf, znaczy), makijażu, ale też wystroju mojego gniazdka, w którym szafy się mieszczą, a także przyjaciół, których kocham i którzy kochają mnie taką, bo jestem częścią ich świata...
Szarości do pracy, czerwone akcenty, to tak jak w życiu: poukładanym, z odrobiną szaleństwa, bezpiecznym jak schludny garniturek od ósmej do szesnastej, i wesołym jak ulubiony, przydługi sweter, gdy szefostwo w delegacji słyszy jedynie profesjonalizm w głosie (aż chciałoby się wrzucić emotikona z przymrużonym oczkiem).
Niecnie gram z podświadomością i naśladuję stylem osobę, z którą mam umówione spotkanie, nie zdradzając przy tym własnych preferencji. Przyszpiegowana wcześniej artystka spotka więc Anię w przerobionej własnoręcznie kiecce kupionej za pierwszą wypłatę, a przezornie schomikowanej przez mamę przed mą pasją pozbywania się rzeczy w tej chwili niepotrzebnych (Ania ma jedną książkę o feng-shui), z dwoma garściami własnoręcznie skomponowanej biżuterii, co zachwyca nawet firmowego
informatyka. No dobra: informatyka zachwyca zachwyt jego dziewczyny, mej koleżanki serdecznej, i już wszystko wiadomo.
Osobliwą gonitwę za modą, uprawianą z wielką pasją przez mieszkanki mego miasta obserwuję nieco z boku, wciągając do czeluści szafy co nieco, co dopiero w połączeniu z posiadanymi ciuszkami nabiera charakteru, balansującego ostatnio pomiędzy wyważonym czekoladowym brązem, a apetyczną żółcią, gdy słońca brakuje na niebie a radości - w oczach...Radość zaś i iskierki wesołe zawsze wzbudzają we mnie brązowe butki, pasujące moim zdaniem do większości rzeczy, a tak omijanych przez producentów (stan posiadania Ani odbiega in minus od życzeń w tym względzie, więc posiadaczka musi się ograniczać, co niekoniecznie wychodzi na złe. W przeciwnym wypadku bowiem po garderobie przemieszczać należałoby się na wrotkach).
Autorka przyznaje bez bicia i przypalania rozżarzonym żelazem, że jest typem pańci:
Pańcia to stworzenie,
które w dresie
dobrze czuje się na fitnessie,
w dżinsach kupuje ziemniaki,
a sztruksy bierze w tryby,
gdy wybiera się na grzyby.
Przesadza dziś z tym nieco,
bo przecież minutki lecą,
nie napisała sprawozdania,
będzie na dywanik wzywana ;-)
Praca została nagrodzona w konkursie "taki jest mój styl"