Czy można stać się innym człowiekiem będąc dorosłym?
Z moim mężem Jankiem przeżyliśmy razem 30 lat. Byliśmy dobrym małżeństwem. Janek był bardzo opiekuńczy i dżentelmenski, powtarzał często, że mnie kocha.
Tak jest zresztą lepiej dla wszystkich: atmosfera w mojej pracy bardzo się popsuła. Nie umiem znaleźć wspólnego języka z koleżankami z pokoju. A przecież kiedyś tyle nas łączyło: rozmawiałyśmy o naszych rodzinach, problemach, plotkach. Dziś denerwuje mnie ich paplanina. Może zazdroszczę im ich życia ? One mówią, że to moja wina, że nie chcę z nimi rozmawiać. Dogadują mi, że stałam się marudna i ciągle zła, że nic mnie już nie interesuje ani nie cieszy. Może mają rację? Ostatnio doprowadziłam do płaczu nawet własną córkę. Nakrzyczałam na wnuki, gdy otworzyły szafę i chciały przymierzyć ubrania mojego męża. Zdenerwowałam się też tym, że bawiły się jego ulubionymi rzeźbami. Zarzuciłam im, że nie mają żadnego szacunku dla dziadka i zamknęłam pokój na klucz.
Ewa rozpłakała się i powiedziała, że nie można już ze mną wytrzymać. Jej zdaniem zamykam się w domu i myślę tylko o Janku, a nie kocham innych. Czy naprawdę aż tak się zmieniłam? Czy powinnam pójść do psychologa?
Elżbieta (55 l.)