Jarmarki, odpusty, festyny

Figurki z gipsu i dmuchanego szkła, barwne koguciki, chusty, obwarzanki... Takie atrakcje letnich imprez sprzed lat do dzisiaj wspominamy z nostalgią.

Maryla Rodowicz w dalszym ciągu uwielbia śpiewać "Kolorowe jarmarki"
Maryla Rodowicz w dalszym ciągu uwielbia śpiewać "Kolorowe jarmarki"Jacek Dominski/REPORTEREast News

Kiedy patrzę hen za siebie/ W tamte lata co minęły/ (...) Co wyliczę, to wyliczę/ Ale zawsze wtedy powiem/Że najbardziej mi żal:/Kolorowych jarmarków/ Blaszanych zegarków/Pierzastych kogucików/Baloników na druciku - śpiewała Maryla Rodowicz na festiwalu w Sopocie w 1977 r. Wcześniej, w tym samym roku, wykonał tę kompozycję w Opolu Janusz Laskowski. Telewidzowie polubili obie wersje nie tylko z powodu ładnej melodii, ale i sentymentalnego tekstu o jarmarkach i odpustach, jakie pamiętaliśmy z dzieciństwa.

Wiejskie odpusty po niedzielnej sumie

- Babcia mieszkała w Królowej Woli na Mazurach. Jeździłyśmy na odpust w Grabniku - opowiada pani Agnieszka (47 l.), z zawodu fotograf. - Niedzielna suma trwała nawet ze dwie godziny. Ale wychodząc z kościoła, zapominałam o zmęczeniu, bo widziałam przed sobą stragany. Jakaż to była radość dla oczu! Feeria kolorów i tyle cudnych drobiazgów!

- Odpust to było wtedy wydarzenie. Święto na całą parafię! - podkreśla pani Jadwiga (74 l.) z Suwałk. - W latach 50. ojciec wiózł nas furmanką na odpust do Suchowoli. Na procesję ubierałam najlepsze ciuchy. Odpust był też okazją do rodzinnych spotkań. W domu czekał odświętny obiad i specjalnie upieczone ciasto.

- W tamtych czasach trudno było kupić coś w sklepach. Za to stragany kusiły bogactwem towarów - dodaje Edyta (49 l.) z Kraśnika. - Najbardziej zapamiętałam piłeczki na gumkach wypchane trocinami, podskakującego pajączka oraz cukrowe szczypki - słodkie laseczki przypominające drewniane patyczki. Pamiętam też, że starsi mogli kupić coś do domu, np. ozdobne naczynia: dzbanki i miseczki oraz ciuchy, których wtedy brakowało. Zwłaszcza wielkie chusty w kwiaty cieszyły się wzięciem wśród kobiet.

- Małe dziewczynki wolały wachlarzyk z kolorowej bibuły lub blaszany pierścionek. Chłopak kupił mi taki na odpustowym kramie - opowiada jedna z pań na internetowym forum. - Miał ogromne czerwone oczko. Chłopiec był fajny - pierścionek, szczerze mówiąc, okropny. Ale wspominam go z uśmiechem.

Kapiszony i Afric Simone

- Każda z nas chciała mieć balonik i wiatraczek ze świecącej kolorowej folii. Albo gwizdek z glinianego kogucika, z dziurką na łebku, którą zatykało się palcem, żeby modulować dźwięk - opowiada pani Zofia (60 l.) z Ełku. - Zachwycały też gumowe diabełki, które wystawiały język. Chłopcy kupowali pistolety na kapiszony i strzelali nad uchem dziewczynom, które im się podobały. Pachniało obwarzankami, watą cukrową i tzw. "ciepłymi lodami" w waflowych kubkach. Nazywano je tak, bo z wyglądu przypominały lody włoskie. Tak naprawdę była to pianka z białek zaparzonych słodkim syropem. Popijaliśmy ją żółtą oranżadą z GS-u.

Na większych odpustach oraz letnich festynach były też karuzela, strzelnica, loteria fantowa. - Jako mała dziewczynka wygrałam pomalowaną na kolorowo, gipsową figurę na odpuście w Łowiczu. Co tu kryć, wyglądała dosyć tandetnie. Rodzice musieli mi zapłacić, żebym nie przywiozła jej do domu - żartuje jedna z internautek.

2007 Kraków Rękawka - odpust na Wzgórzu Lasoty oraz festyn rycerski na Kopcu Kraka
2007 Kraków Rękawka - odpust na Wzgórzu Lasoty oraz festyn rycerski na Kopcu Kraka 123RF/PICSEL

Potańcówek na odpustach raczej nie urządzano, ale na festynach były często ważnym punktem programu. Odbywały się pod gołym niebem, w parkowym amfiteatrze lub w remizie. Przygrywał lokalny zespół albo... szpulowy magnetofon. - W drugiej połowie lat 70. hitem były przeboje czarnoskórego Africa Simona: "Hafanana" i "Ramaya". Świetnie sprawdzały się także podczas imprez na świeżym powietrzu - ocenia meloman Wiesław (57 l.) z Olecka. - Podobnie: Boney M, Smokie, The Rubettes, Eruption, Baccara i włoski zespół I Santo California, który śpiewał romantyczną balladę "Tornero". Dziewczyny mocno się wtedy przytulały!

Z łezką w oku

Na odpustach i festynach sprzed lat - choć tak kolorowych, jak śpiewali Rodowicz i Laskowski - było biedniej i siermiężniej niż dziś. Ale te letnie święta i imprezy miały swój urok. Smak cukrowej waty i z piernika chaty. Dlatego tak bardzo je lubiliśmy.

Dorota Filipkowska

Naj
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas