Męsko-damska ekwilibrystyka

Właściwie w każdym związku kobiety i mężczyzny zdarzają się sytuacje, które można nazwać - używając języka cyrkowego - ekwilibrystyką.

Sytuacje z pogranicza zdrady, mniejsze lub większe kłamstwa, taaakie niedopowiedzenia czy zażarte kłótnie - po fakcie tak naprawdę nie wiadomo o co i po co...

Osoby, które potrafią podczas tych ekwilibrystycznych sytuacji nie przekraczać pewnych granic, w pewnym sensie się obnażają, no i powinny być szczęśliwe: dowodzą bowiem istnienia w nich czegoś, co już jest albo co być może już wkrótce być po prostu wielkim uczuciem. Warto w tym momencie jednak zapytać o owe granice.

Czy opowiedzenie swojemu partnerowi czy partnerce ze szczegółami o wszystkich swoich wyczynach z poprzednimi partnerami czy partnerkami jest taką "pewną granicą"? A jej cotygodniowe kolacje z kolegami z pracy? Niekiedy do rana? A jego zdecydowanie zbyt często się powtarzające i zbyt późne powroty z pracy, czasem w stanie alkoholowej nieważkości?

Jasne, istnieją także granice zakresu tych pytań. Przecież żadna kobieta przy zdrowych zmysłach nie uwierzy w zapewnienia o uczuciach i tłumaczenia, jeżeli zobaczy "swojego" chłopa w jednoznacznej sytuacji z inną - choćby na chwilę, choćby na promilowej imprezie i choćby to trwało niezbyt długo... Podobnie nie da wiary żadnym opowieściom o "przyjacielu" czy "kuzynie" facet, który swoją kobietę po prostu nakryje z innym.

Znam osoby, w których takie "chodzenie po linie" w kontaktach z partnerem po prostu kręci. Aśka wręcz z utęsknieniem czeka na każdy weekend, kiedy może się spotykać ze swoim, jak go nazywa: Czesiem. - Ja jemu podnoszę stan emocji, a on mnie - mówi Aśka. - Tańczymy ze sobą nad przepaścią, ale tańczymy już tak od prawie czterech lat!

Nieco inna jest sytuacja Piotra, który - jak pisze - zaufał obecnej małżonce bezgranicznie: "Nie chciałem słuchać przed ślubem jej opowieści o tych, co byli przede mną. Zawsze kierowałem w takich chwilach rozmowę na inne tematy, nawet jak zagadywała o tym w trakcie zbliżeń (...) Może ją to kręciło? (...) Dzisiaj jest tak, że często przesiaduję z naszymi bliźniakami w soboty wieczorem, bo ona się umawia (...)". Czy w tym przypadku jest to jeszcze ekwilibrystyka, czy już coś znacznie poważniejszego niż cyrk?

Kamila z Poznania, której list wywołał temat męsko-damskiej ekwilibrystyki, napisała wprost: "Bardzo mnie drażni, jak dziewczyny, czasem mężatki, które mają stałych facetów, po prostu igrają z kolesiami, którzy na nie lecą (...) Niektóre na weekendy jeżdżą do swoich miejscowości, do mężów, czasem nawet do dzieci, a jak wracają, to nieraz co noc z innym (...) Są chyba gdzieś jakieś granice??? (...)" - woła w swoim liście Kamila.

Dzisiaj tylko starałam się wzmocnić siłę wołania Kamili. Nie wiem jednak, z jakim skutkiem, chociaż temat przez nią wywołany uważam za niezwykle istotny dla każdego związku kobiety i mężczyzny.

Ola

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas