Polowania na czarownice

Podczas trwających prawie trzy wieki polowań na czarownice żadna kobieta nie mogła czuć się bezpieczna. Na koło służące do łamania kości lub szubienicę można było trafić za zbieranie ziół albo... dokarmianie bezdomnych kotów.

Rytuał przeprowadzany przez współczesnych pogan (czarownice) w Witchcraft School w Illinois.
Rytuał przeprowadzany przez współczesnych pogan (czarownice) w Witchcraft School w Illinois.INTERIA.PL

Autorki wszelkich nieszczęść
Polowania na czarownice, które rozpoczęły się na początku XV wieku, poprzedziły krwawe prześladowania heretyków. W 1244 roku we francuskiej warowni Montsegur zginęli ostatni katarzy, w XIV w Czechach na stosach płonęli husyci. Kiedy entuzjazm wobec krucjat zdawał się przygasać, na Europę spadło wiele nieszczęść.

W XIV wieku na starym kontynencie szalała epidemia dżumy (zwanej "czarną śmiercią"), która zmniejszyła ludność Europy niemal o 1/3. Tym, którzy ocaleli, doskwierał głód, spowodowany kilkoma klęskami nieurodzaju. Niezgodne z Biblią zachowania kleru, szczególnie sprzedaż odpustów i nepotyzm (obsadzanie wysokich stanowisk kościelnych krewnymi) doprowadziły do reformacji, a więc głębokiego i trwałego rozłamu w kościele. W takiej, przesiąkniętej strachem i niepewnością, atmosferze, zrodziła się idea prześladowań czarownic, odpowiedzialnych za wszystkie wymienione wyżej nieszczęścia.

Jak rozpoznać czarownicę?
Szczególnie podejrzane o uprawianie czarów były kobiety pozbawione ochrony męża lub rodziny: chore psychicznie, wdowy, żebraczki i znachorki. Te ostatnie były celem wyjątkowo zaciekłych ataków, ponieważ często były także akuszerkami, a więc odbierały nie tylko porody, ale i pracę wykształconym medykom. Z czasem zaczęto oskarżać nie tylko kobiety z nizin społecznych, ale także mieszczanki i, choć była to stosunkowo nieliczna grupa, szlachcianki.

Podejrzenia o czary mogły wywołać każde "nietypowe" zachowania, łamiące powszechnie uznawane normy. Zbieranie ziół, sporządzanie z nich lekarstw, samotne spacery, oddalanie się z domu po zmroku, przebywanie w okolicach cmentarzy, używanie amuletów czy nawet opieka nad bezdomnymi zwierzętami mogły zaprowadzić wprost na przesłuchanie. Według powszechnej opinii czarownica utrzymywała stosunki seksualne z Diabłem i stąd czerpała swoje magiczne moce. Mogła szkodzić ludziom na wiele sposobów: powodować opętanie, zsyłać chorobę lub śmierć czy odbierać płodność ludziom i zwierzętom. Uzdolnione wyznawczynie Diabła sprowadzały susze lub gwałtowne opady niszczące plony i siedziby ludzkie.

Prawo do bezprawia

Podczas procesów o herezję zwykle nie uznawano oskarżeń wrogów czy nieletnich. W przypadku procesu o czary skutecznie donosić mógł każdy, bez konieczności przedstawienia jakichkolwiek dowodów. Jeden z najsłynniejszych procesów o czary, który rozpoczął się w 1692 roku w Salem (Massachusetts, USA), spowodowały oskarżenia nastoletniej córki pastora Betty Parris oraz jej 11-letniej koleżanki Ann Putnam. Efektem procesu było powieszenie 19 osób (głównie starszych kobiet).

Oskarżona, najczęściej wskazana przez anonimowych sąsiadów, poddawana była szczegółowym przesłuchaniom. Sarah Good, jedna z oskarżonych w procesie z Salem, podczas przesłuchania usłyszała pytanie: "Dlaczego odeszłaś z domu Pana Parris mrucząc pod nosem?", na nic zdało się wyjaśnienie, że: " tylko dziękowałam za to, że dał (coś) mojemu dziecku". Good została powieszona 19 lipca 1692.

Śmierć oznacza niewinność
Inkwizytor zaczynał przesłuchania od wielogodzinnego zadawania szczegółowych pytań, których katalog znajdował się we wspomnianym już "Młocie na czarownice". Prócz przyznania się do winy najcenniejsze były dane innych czarownic, mających także uczestniczyć w sabatach (spotkaniach czarownic). Jeśli zeznania nie przyniosły efektów (tj. przyznania się do winy) przeprowadzano próby fizyczne. Ciała kobiet golono i za pomocą szpilki szukano takiego miejsca, w którym, po ukłuciu, nie pojawia się ból. Takie miejsce zwane było "diabelskim znamieniem" i niezbicie świadczyło o konszachtach z Diabłem.

Jeśli samymi pytaniami nie udało się wymusić zeznań, przystępowano do tortur. Podejrzane kobiety łamano więc kołem, sadzano na krzesłach nabitych kolcami, chłostano i przypalano ogniem. Zazwyczaj tak wymęczone, jeśli w ogóle przeżywały, przyznawały się do winy, co było równoznaczne ze śmiercią (czarownice palono, bądź wieszano).

Oczywiście kobiety mogły udowodnić swoją niewinność. Na przykład wskakując do wody ubrane w wielowarstwowe spódnice, które utrzymywały je na wodzie. Jeśli utonęły, były oczywiście niewinne, jeśli nie, znaczyło to, że uratowały się za pomocą diabelskiej mocy. Podobnie skutecznym testem niewinności było ważenie. Jeżeli oskarżona ważyła mniej niż 49,5 kg była zdolna do uniesienia się na miotle, co dowodziło oczywiście, że była czarownicą.

Wojna czarownic

W większości krajów schyłek polowań datuje się na wiek XVIII , kiedy w całej Europie rozpowszechniły się już idee oświecenia, a z nim humanitaryzmu i racjonalizmu, które stały w jawnej sprzeczności z wiarą w czary. Prawdopodobnie ostatnia egzekucja czarownicy odbyła się 30 marca 1775 roku w Kempten (Niemcy). W tym samym roku uchwalono tam zakaz karania za czary, który w 1782 roku dotarł do Szwajcarii, by w końcu rozprzestrzenić się w całej Europie.

Co ciekawe, ostatnią oskarżoną i skazaną za czary była Helen Duncan, która w 1944 roku spędziła 9 miesięcy w angielskim więzieniu. Będąca medium kobieta dysponowała tajnymi informacjami z frontu, jednak sąd nie mógł jej skazać za nielegalne wejście w ich posiadanie, ponieważ, jak się zdaje, uzyskiwała je z zaświatów. Chcąc ją uciszyć powołano się na uchwalony przez Jerzego II w 1735 roku Witchcraft Act i osadzono w więzieniu.

Podczas trwających niemal trzy wieki polowań w całej Europie spłonęły setki niewinnych kobiet, mężczyźni stanowili niewielki procent zabitych. Wieszano kobiety schorowane i stare, a także te, które odważyły się przekraczać swoje stereotypowe role (żony i matki). Część badaczy liczne procesy o czary wiąże z lokalnymi walkami o ziemię i władzę czy zemstą rodową. Być może było to jedno z największych zorganizowanych wystąpień przeciw kobietom.

Katarzyna Pruszkowska

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas