Życie w podróży. Ruszyli w drogę, by odnaleźć sens

Przeszklone ściany biurowca zamienili na wąski lufcik w kamperze. Para prawników przemierza świat starym vanem i pomaga bezdomnym zwierzętom.

Miłosz i Daria podróżują po świecie kamperem ze zwierzętami
Miłosz i Daria podróżują po świecie kamperem ze zwierzętamiWawrzyńcemarchiwum prywatne

Ich życie nadaje się na film.

Gdyby to była komedia romantyczna, mogłaby zaczynać się tak: On pracuje w firmie IT. Szef obiecał mu dodatkowe pieniądze za każdą osobę poleconą do pracy, więc Miłosz hurtowo wrzuca ogłoszenia do internetu. Ona jest świeżo po kursie, nie ma żadnego doświadczenia. Szuka pracy jako programistka, odpowiada na ogłoszenie znalezione w sieci. Dalej sprawy się komplikują, szef odkrywa fortel Miłosza i nie chce już rekrutować polecanych przez niego ludzi. Mimo to, Miłek postanawia pomóc nieznajomej dziewczynie. Odszukuje jej CV i odkrywa, że oboje studiowali prawo na tej samej uczelni. Dzwoni na numer podany w dokumencie. Wspólnie ustalają, że na rozmowie rekrutacyjnej Daria powie, że znają się ze studiów. Tę wersję powtarza szefowi i dostaje pracę. Daria rzuca dotychczasowe życie w Bydgoszczy i przenosi się do Poznania. Z Miłoszem, po kilku tygodniach, poznają się w firmie. To z nim pierwszy raz w życiu przejedzie 100 kilometrów rowerem i odkryje, że tak samo kochają zwierzęta. Mają też wspólne marzenie: oboje chcą rzucić to wszystko w diabły.

Kino drogi

Pomysł na to, żeby życie spędzić w podróży, dojrzewał w nich niezależnie, za to od dawna.

- Już w dzieciństwie marzyłem, że będę jeździł po świecie i kręcił filmy przyrodnicze - wspomina Miłosz, a Daria dodaje: -  Ja potrafiłam całymi dniami oglądać filmy na Discovery i marzyć, że kiedyś założę schronisko dla zwierząt.

Zamiast tego oboje poszli na prawo.

- Miałam 25 lat, na kolejne tyle miałam kredyt na mieszkanie i czułam, że wiem jak będzie wyglądał mój każdy kolejny dzień - wzdycha Daria i wyjmuje zdjęcie. Na fotografii ona. Z dyplomem, w wyprasowanej białej koszuli. Niby podobna do blondynki w trampkach o rozmarzonym spojrzeniu, która podciąga zawadiacko kolana pod brodę, ale jakby zupełnie ktoś inny. -  Kiedyś odwiedził mnie kolega, który jest programistą. Opowiadał o swojej pracy, a ja marudziłam, że żałuję, że nie poszłam na informatykę. Powiedział: "ty też możesz się tego nauczyć". Okazało się, że on sam jest samoukiem. Kilka tygodni po tej rozmowie zapisałam się na kurs programowania - wspomina Daria.

Droga Miłosza ma zdecydowanie więcej zakrętów. Absolwent prawa, mechanik okrętowy, który miesiące spędzał na morzu, wreszcie reporter, podróżnik i autor podcastów.

- Jak przystało na milenialsa, nie wiedziałem do końca, co robić ze swoim życiem - śmieje się. Praca marynarza okazała się zbyt trudna emocjonalnie. Na lądzie, w firmie softwarowej, w której poznał Darię i zajmował się wdrażaniem oprogramowania, było mu za ciasno. Zaczęły wracać marzenia z dzieciństwa. Najpierw o Brazylii, dokąd przed laty wyemigrował jego przodek, Wawrzyniec Toporowicz. Miłek zamarzył sobie, że pozna losy krewniaka, który rzucił wszystko zanim to było modne i wraz z rodziną ruszył za ocean. Kupił bilet do Brazylii, a rodzinne spotkanie opisał w reportażu prasowym. Potem śnił o Mołdawii, trudną historię tego kraju zapragnął opisać w książce.

Gdy o tych planach opowiadał Darii, stało się jasne, że wcale nie chodzi o tę, czy kolejne podróże. Oboje zrozumieli, że swoje życie chcą spędzić w drodze. Trzy tygodnie później stali się właścicielami trzydziestoletniego kampera. Daria kupiła do niego pościel w mapy, by przed snem mogli snuć plany kolejnych wycieczek.

W maju 2019 roku wyruszają w pierwszą podróż. Ich dwoje i pies Dudu. Już nie zwykłym kamperem, ale Wawrzyńcem. Stary bus otrzymuje imię po brazylijskim krewnym, by podobnie jak on, swoich podopiecznych prowadzić bezpiecznie w nieznane. Odwiedzają z nim Litwę, Łotwę i Rumunię, miesiąc spędzają na Węgrzech, by wreszcie znaleźć się w upragnionej Mołdawii.

Koty z Cotova

W jednym z mołdawskich miast o nazwie Cotova, gdzie parkują swojego vana, znajdują dwa kociaki. Zapchlone i głodne, chowają się w przydrożnym rowie. Miesiąc później jadą do Polski. Tylko z Miłoszem, bo Daria, z powodu pracy do kraju wróciła wcześniej. Na polsko-ukraińskiej granicy okazuje się, że kotom brakuje jednego badania. Aby mogły wjechać na teren UE, potrzebne jest miareczkowanie krwi. Na jego wynik Miłosz musi czekać trzy miesiące. Nie ma tyle czasu.

Miłosz: - Celniczka obejrzała papiery, kazała zjechać na pobocze i czekać do rana na powiatowego weterynarza. Lekarka nie zgodziła się przepuścić mnie przez granicę. Miałem zostawić koty albo razem z nimi cofnąć się na Ukrainę. Żadna z tych opcji nie wchodziła w grę.

Widząc desperację Miłosza, jeden z celników bierze go na stronę, tłumacząc, że tutaj nie mogą mu pomóc, ale oddalona o 500 kilometrów słowacko-ukraińska granica w Użhorodzie jest dużo słabiej strzeżona.

- W Wawrzyńcu psuły się hamulce, a mnie czekała całodniowa podróż przez góry. Na szczęście Słowacy tylko zerknęli na kocie paszporty i machnęli ręką.

Tym sposobem kocie bliźnięta, Stefan i Stanisław, przekraczają granicę Unii Europejskiej. Nie zdają sobie sprawy, jak wielkie mają szczęście.

Z kamerą wśród zwierząt

Wrzucane na ich kanał "Wawrzyńcem" filmy z podróży, to już nie tylko wakacyjne pocztówki. Obok wielkomiejskiej architektury i wycieczek po targowiskach świata, pojawiają się nagrania z kotkami bawiącymi się na plaży i psem Dudu merdającym ogonem wśród traw. Dodatkowo powstaje seria filmów pod tytułem "Wawrzyńcem ze zwierzyńcem", w której Daria i Miłosz opowiadają, jak się podróżuje i mieszka na ośmiu metrach ze zwierzętami. Mówią o badaniach i formalnościach niezbędnych w drodze, zachęcają do adopcji bezdomnych zwierząt, przedstawiają historie Dudu i kotów.

Dlatego, gdy w trakcie kolejnej podróży, dołącza do nich pies Mietek, nikt się już specjalnie nie dziwi.

Daria: - W Bułgarii bezdomnych psów są setki. Żyją wolno, przemieszczają się stadami. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, powtarzaliśmy sobie, że mamy już trójkę zwierząt.

Miłosz: - Mietek przybłąkał się, gdy spaliśmy w górach. Było zimno, chciałem go ogrzać i nakarmić.

Daria: - Jego ciało pokrywały rany. Stado go odtrąciło, a on jest starszym psem.

Miłosz: - Rano Daria obcięła mu pozlepianą sierść, wyjęła kilkadziesiąt kleszczy. I już wiedzieliśmy, jak skończy się ta historia.

Od tej chwili podróżują już w szóstkę. Ich dwoje, dwa psy i kocie bliźnięta.

Zwierzęca wioska

Gdyby ich życie było serialem, drugi sezon mógłby zaczynać się tak:

Jest środek pandemii, styczeń 2021 roku. Daria i Miłosz cudem dostają się do Gruzji.  Wynajmują mieszkanie, by zostać na dłużej. Kręcą filmiki na Youtube. Są piękne widoki z plaży w Batumi, gruzińskie przysmaki i sceny z życia miasta. O kaukaskim kraju chcą opowiadać głosem jego mieszkańców. Okazuje się, że tym, który słychać najgłośniej, jest wszechobecne, pełne smutku szczekanie.

Tu następuje nagła zmiana scenerii. Kamienistą plażę i górski krajobraz zastępuje piaszczysty skrawek ziemi z resztkami odchodów. Zamiast wiekowej architektury, prowizoryczne psie budy. Lokalni mieszkańcy: wyleniałe psy, niewidome koty. W sumie ze dwie setki bezdomnych zwierząt. Między nimi krząta się starsza kobieta. Ma na imię Inga, siedemnaście lat temu stworzyła to miejsce. Głaszcze, dokarmia, leczy, gotuje. Daria przygląda się jej z podziwem. Przypomina jej się marzenie z dzieciństwa.

Kilka tygodni później, utaplani po kolana w błocie, noszą wodę, wywożą odchody i biją się z myślami głaszcząc wyliniałe futra. Wreszcie zapada decyzja: zostajemy na dłużej. Na pewno do lata. Przed nimi zadanie: budowa wioski dla psów i kotów. Czekają na nią zwierzęta i zajmujący się nimi ludzie. Potrzebują ich zapału, rąk do pracy oraz zasięgów na stronie Wawrzyńca.

Ruszają zbiórki na karmę dla zwierząt i leczenie. Najbardziej zabiedzone zwierzęta Daria i Miłosz zabierają do domu. Pod czułą opieką, w cieple ludzkich rąk, wracają do zdrowia, odbudowują zaufanie. Ruszają też wirtualne adopcje. Każdy, w najdalszym zakątku może wspomóc wybrane zwierzę. Rozpoczyna się także budowa nowych kojców. Porządnych, murowanych. W zastygającym cemencie Daria zapisuje swoje imię. To zaślubiny ze zwierzęcą wioską, obietnica, że już nie zostawią jej mieszkańców bez pomocy.

To w niej, Miłosz i Daria odnajdują prawdziwy sens podróży.

***

Zobacz również:

Najgroźniejsze pająki w PolsceInteria.tv
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas