Reklama

Piechotą do lata...

Jeśli tylko mamy do tego okazję, to zdejmujmy buty i chodźmy boso. Na dworze i w domu. Hartujemy w ten sposób stopy i zapobiegamy powstawaniu płaskostopia.

Najlepiej jest chodzić na bosaka w plenerze - po nadmorskiej plaży, łące, wiejskiej ścieżce. Zwłaszcza rano, gdy na trawie jest rosa, a na plaży pusto. Biegamy wtedy po płytkiej wodzie, pod którą leży piasek albo drobny żwir. Unikamy kamienistego dna, bo można na nim skaleczyć lub skręcić nogę.

Dużo chodzimy też po suchym piasku, albo po nierównym podłożu, np. na brzegu rzeki, jeziora, na łące. Jeśli ktoś ma bardzo wrażliwe stopy, to może chronić je sandałkami albo tenisówkami - ale koniecznie z bardzo cienkimi podeszwami.

Przyzwyczajamy się też do chodzenia boso po domu. Od czasu do czasu starajmy się gimnastykować stopy - chodząc na czubkach palców. Raz dziennie zaaplikujmy sobie ćwiczenie: palce-pięty. Najpierw robimy 10 kroków na palcach, potem na piętach. Kroczki powinny być drobniutkie, tak by kolana pozostawały niemal sztywne, a pracowały stawy biodrowe.

Reklama

Pozwalajmy też chodzić boso dzieciom, oczywiście po bezpiecznym terenie. Ich stopy jeszcze się kształtują, a chodzenie na bosaka wzmocni je i uchroni przed płaskostopiem.

MWmedia

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy