Reklama

Druga żona, czyli sztuka dyplomacji w związku

Gdy kobieta się zakochuje, nie myśli o przeszłości partnera. A bycie drugą żoną to także wyzwanie. Co powinnaś wiedzieć, jeśli wiążesz się z rozwodnikiem?

"Zbyszek czasami łapie się na tym, że mówi do mnie imieniem swojej żony" – wyznała w wywiadzie Monika Richardson, nowa partnerka życiowa aktora Zbigniewa Zamachowskiego.

Co piątej z nas może zdarzyć się podobna sytuacja, bo około 20 proc. związków w Polsce zawartych w ubiegłym roku to ponowne małżeństwa. Najczęściej żenią się rozwodnicy z pannami, rzadziej rozwodnik z rozwódką. Związki rozwódek z kawalerami należą do rzadkości.

Gdy po raz drugi wchodzimy w związek, musimy pamiętać, że ukochany miał już wcześniej dom, wspólne życie i łóżko z inną. Ale ta świadomość nie powinna cię paraliżować. Badania amerykańskiej psycholog, prof. Judith S. Wallerstein, dowodzą, że mniej więcej połowa badanych przez nią rozwodników znalazła szczęście w nowych związkach.

Reklama

Potwierdzają to również polscy specjaliści mówiący, że drugie związki częściej bywają dużo bardziej udane niż pierwsze.

Mężczyzna „z odzysku” nie wymaże swojej przeszłości

Gdy spotykasz wspaniałego mężczyznę, jego była żona niemal nie istnieje w twoim życiu. Są randki, wyjazdy, plany na przyszłość, seks i romantyczne chwile. Wtedy jeszcze jesteście tylko we dwoje. Jego przeszłość wkracza w wasze życie dopiero wtedy, gdy zaczynacie budować własne.

„Obrałem dla ciebie pomidory, tak jak lubisz” – mówi on pewnego wieczora. Niestety, to tamta lubiła, nie ty. Drobiazg, nawet śmieszne – myślisz. Potem teściowa bierze cię na stronę: „On jest taki biedny, bo tamta była podła. Ty nie będziesz, prawda?”.

Teść pyta o wakacje i uznaje za oczywiste, że pojedziecie z dziećmi. Z dziećmi twojego męża, o których dotąd nie myślałaś. Potem dzwoni jego eks i przypomina o koncercie ich wspólnego przyjaciela.

Drobiazg – powtarzasz, ale już zaczynasz rozumieć, co to znaczy: mężczyzna z przeszłością. Ta przeszłość ma wpływ na teraźniejszość i będzie miała wpływ na twoje życie. – Im wcześniej druga żona zda sobie sprawę, że za przeszłością nie da się zatrzasnąć drzwi, tym lepiej – uważa psycholog Małgorzata Foltyn. – Szczególnie jeśli poprzednie małżeństwo trwało wiele lat, są dzieci.

Naiwnością jest przekonanie, że to się da przekreślić. Jego życie się zmieniło, weszło w następny etap, ale on nie urodził się na nowo, nie zaczyna od zera. Ma zobowiązania (kredyt, czasem długi) i jego druga żona musi o nich wiedzieć. Nieco łatwiej jest, jeśli i ty jesteś kobietą dojrzałą, „po przejściach”. Masz bardziej realistyczne oczekiwania. Ale masz też swoje „długi”: wchodzisz w drugi związek z doświadczeniami po poprzednim.

Jak mówi Małgorzata Foltyn, młoda kobieta wiążąca się z rozwodnikiem może cierpieć, gdy okaże się, że miłość do niej nie wymazała z życia partnera jego przeszłości. Że ona nie jest jedyną osobą na świecie, którą on uważa za ważną. Natomiast rozwódka, która rozstała się z niewiernym mężem, może być w drugim związku przesadnie kontrolująca i rozliczać z każdego spóźnienia nowego partnera.

Nie musisz udowadniać, że jesteś lepszą żoną niż poprzedniczka. Nie porównuj się z nią. Wystarczy, że inni będą to robili. Jego przyjaciele obserwują cię i oceniają (nie zawsze sprawiedliwie), poszukaj więc w ich gronie choć jednej osoby, która rozumie, że rozwody czasem się zdarzają, a miłość chodzi po ludziach.

Nie obrażaj się, jeśli jego starzy znajomi pytają o jego eks. To nie jest wymierzone w ciebie, lecz w niego. Małżeństwa często przyjaźnią się parami, w ten sposób wspierają się w wierności, wzajemnie mobilizują do dalszego trwania. On się wyłamał – rozwiódł – musi odcierpieć.

Ty natomiast możesz być na cenzurowanym u teściów, szczególnie jeśli jesteś rozwódką, albo byłaś przyczyną rozwodu ich syna. W tej ostatniej sytuacji zdarza się, że pierwsza żona, nawet jeśli nie była przedtem ukochaną synową, nagle zmienia się w ich oczach w skrzywdzonego anioła, którego publicznie wspominają i wypominają. Z tym „syndromem pierwszej zony” czyli ciągłym porównywaniem cię do tamtej, możesz walczyć tylko w jeden sposób: udawaj, że nie słyszysz.

Nie wdawaj się w dyskusje i kłótnie, nie udowadniaj teściom, że poprzednia synowa aniołem nie była. Jeśli musisz zareagować, powiedz spokojnie i wprost „Wiem, że ją uwielbialiście, ale nie jestem w stanie jej wam zwrócić ani się w nią zmienić”.

Pierwsza żona pozostanie pierwszą

Zadbaj o poprawne kontakty z teściami, nie wdawaj się z nimi w dyskusje na temat pierwszej żony. Istnienie problemu potwierdza powieść „Zmowa drugich żon” brytyjskiej autorki Jane Moore. To historia czterech kobiet, którym ukochani mężczyźni wnieśli dziedzictwo w postaci dzieci, swoich byłych oraz bagaż starych nawyków.

Potrzeba wsparcia powoduje, że kobiety zakładają Klub Drugich Żon. Ulgę niesie już możliwość wygadania się, bez ryzyka, że usłyszymy: „A nie mówiłam?” albo: „Eee, nie przesadzaj”. Perypetie brytyjskich klubowiczek mogą rozśmieszać, ale realność ich problemów widać też na naszych internetowych forach. Są pełne skarg. Pierwsze żony uważają, że zawsze są pierwsze.

Dzwonią o różnych porach, mają pretensje, piszą okrutne SMS-y. Czasem nie chcą pogodzić się z rozstaniem, a czasem po prostu chcą, by mąż zapłacił za nie wysoką cenę. – Zawsze pamiętaj, że to są problemy twojego męża, a nie twoje – mówi psycholog Foltyn. Możesz pomóc, możesz zrozumieć, ale nigdy nie zgadzaj się na to, by partner wykręcił się słowami: „Załatwcie to dziewczyny między sobą”.

To jego była żona, jego dzieci, jego rodzice, a nie twoi krewni. On się ożenił, on rozwiódł i on powinien zadbać o właściwą atmosferę między wami. Jeśli twojego męża wiążą z eks ważne sprawy rodzinne lub majątkowe, warto spotkać się we trójkę i porozmawiać o tym, jak ułożyć stosunki.

Ustalenia powinny być rzeczowe, oparte na terminach, kwotach, datach. Możesz odczuwać pokusę, by wykorzystać sytuację i pokazać byłej żonie, kto jest górą, ale nie ulegaj temu. Zachowaj dystans, dbaj o to, by przestrzegać wspólnie ustalonych zasad, np. opieki nad dziećmi – to cię wzmocni i wyrwie z emocjonalnego chaosu. I pamiętaj: oprócz wyjątków związanych z chorobą lub problemami dziecka nie ma żadnych powodów, by twój mąż odwiedzał swoją byłą rodzinę wieczorami.

Ona, ich dzieci i wy, czyli uczuciowy patchwork

– Każdy związek jest sprawdzianem umiejętności radzenia sobie z trudnymi emocjami, takimi jak złość, zazdrość, nuda, rozczarowanie – mówi psycholog Małgorzata Foltyn. W drugim związku okazji do ćwiczenia tych umiejętności jest więcej, bo relacje są bardziej skomplikowane.

Organizacja wakacji, świąt może być źródłem większego stresu, bo mamy większą ilość zobowiązań. Nie ma tu jednak niczego, co nie dałoby się rozwiązać. Tylko zwolnij siebie z pokusy wskazywania na to, „kto jest ważniejszy”, „komu się więcej należy”. Jeśli ogarnia cię zazdrość, zastanów się, czemu czujesz się zagrożona? Przecież z nią się rozwiódł, a związał z tobą.

Czy mimo to nie jesteś pewna jego uczuć? Zwykle zazdrość jest związana z niskim poczuciem własnej wartości, może najpierw nad nim powinnaś popracować? Jeśli problemem są dla ciebie jego dzieci, staraj się widywać z nimi jak najrzadziej, ale nie zabraniaj tego mężowi. Trzeba naprawdę dojrzałości i talentów pedagogicznych, żeby bez spięć spędzić czas z obrażonym nastolatkiem. Im młodsze dziecko, im dawniej był rozwód, tym łatwiej się porozumieć.

O ile nie ulegniemy pokusie zjednywania malucha, zaprzyjaźniania się, występowania w roli kumpelki. Nie musisz być „strasznie fajna”, nie musisz też niczego im wynagradzać. Jeśli ustawisz się w tej roli, będziesz musiała wykazywać coraz większą tolerancję, godzić się na coraz swobodniejsze zachowania. Gdy minie początkowa, pozorna akceptacja, okaże się, że jedyne, co osiągnęłaś, to lekceważenie.

Nie jesteś matką bis, nie jesteś przyjaciółką, jesteś żoną ojca, czasem miłą, a czasem wymagającą. Staraj się traktować dzieci swojego partnera tak, jak traktujesz bratanków czy dzieci przyjaciół – bez wielkich oczekiwań i bez nastawiania się na wzorzec idealny. Reszta należy do twojego męża. Współczesne związki rozwodników nazywa się często patchworkowymi rodzinami, podkreślając, że składają się z pozszywanych koligacji i skomplikowanych nici pokrewieństwa.

Brzmi nowocześnie i optymistycznie, jest to jednak układanka, która wymaga mądrości i odporności. I najlepiej wychodzi tym z nas, którzy mają te cechy charakteru. Znany mistrz plakatu Andrzej Pągowski, twierdzi, że jego udana patchworkowa rodzina rozeszłaby się w szwach, gdyby nie dojrzałość i opanowanie obu żon.

Nie zostały przyjaciółkami, nie są nawet koleżankami, ale nigdy nie pozwoliły, by emocje wzięły górę nad dobrem rodziny. Jak mówi Pągowski, nie było żadnych rozgrywek dziećmi. Jest ich czwórka, po dwoje z każdego małżeństwa. Są dwie wigilie, podwójne uroczystości rodzinne, sporo problemów organizacyjnych – ale nie emocjonalnych.

Kiedy dorośli są spokojni, to dzieci – jak podkreśla artysta – „doskonale się mieszają”. Może w waszym patchworku to ty będziesz musiała być tą pierwszą spokojną, która nie chce nikogo pokonać ani przewyższyć. Po co?! Tak naprawdę już wygrałaś – jego miłość.

Ile razy można kochać?

Prof. Bogdan Wojciszke, psycholog społeczny, Warszawska Wyższa Szkoła Mediów Społecznych:

Olivia: Francuski psychiatra Boris Cyrulnik twierdzi, że naprawdę mocno można kochać trzy razy w życiu, na więcej nie starczy emocjonalnych sił. To prawdziwa teza?

Bogdan Wojciszke: - Liczby potwierdzić nie mogę, ale moje badania pokazują, ze zdolności człowieka do przeżywania gorącej miłości są ograniczone. Jej głównym składnikiem jest namiętność, a ona wymaga ślepego zachwytu, idealizowania partnera, przeświadczenia o jego niezwykłości i porzucenia cynizmu. Tego rzeczywiście nie można przeżywać wiele razy w życiu. Wraz z kolejnymi doświadczeniami poczucie wyjątkowości przeżywanych uczuć zanika, nasuwają się porównania, pojawia sceptycyzm i namiętna miłość jest już niemożliwa.

Jednak niektóre późne związki są szczęśliwe.

- Tak, bo oprócz namiętności miłość ma inny ważny składnik – intymność. I dojrzali, doświadczeni ludzie nie zakochują się już ślepo, ale mogą tworzyć dobre związki oparte na silnym poczuciu więzi, wzajemnym wsparciu, bliskości, czyli właśnie intymności.

A zaufanie? Nie tracimy go z kolejnymi nieudanymi związkami?

- Czasem tracimy, ale znacznie wolniej niż zdolność do idealizowania partnera. Badania pokazują, że każdy z nas zna więcej osób, które byłby gotów obdarzyć zaufaniem, niż takich, które mógłby ślepo uwielbiać.

Sławne drugie żony

Gwiazdy z Hollywood potwierdzają, że drugi związek zwykle jest bardziej udany i stabilny emocjonalnie. Wchodzi się w niego bardziej świadomie, z bagażem różnych doświadczeń, które pozwalają nie powielać starych błędów.

Blake Lively i Ryan Reynolds: Kanadyjski aktor po rozwodzie ze Scarlett Johansson bardzo potrzebował pocieszenia. Szybko związał się z aktorką wyjątkowo podobną do pierwszej żony. Od sześciu miesięcy są szczęśliwym małżeństwem.

Emma Heming i Bruce Willis: Małżeństwo Demi Moore i Bruce’a przez lata uchodziło za wzorowe. Po rozwodzie z Demi aktor potrzebował aż dziewięciu lat, żeby odważyć się na drugi związek. Jego druga żona jest modelką. Wygląda jak pierwsza 20 lat temu.

Keely Shaye Smith i Pierce Brosnan: Po śmierci pierwszej żony znany aktor przez 10 lat był sam. Dopiero gdy poznał atrakcyjną dziennikarkę telewizyjną, zdecydował się na związek. A uczucie, które ich połączyło, trwa już ponad dekadę.

Magdalena Jankowska


Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy