Maluch potrzebuje reguł. Kiedy i jak zacząć je ustalać?
Czy dziecko, które robi, co mu się żywnie podoba, nie zna zakazów i nakazów, jest szczęśliwe? Nie - przekonują psycholodzy.
Granice? Reguły? A po co? Tak myśli wielu rodziców, i jeszcze więcej babć oraz dziadków. Dziecko ma prawo do szczęśliwego dzieciństwa, a szczęście to przecież nieskrępowanie, swoboda, robienie tego, na co ma się ochotę - to jest właśnie przywilej dzieciństwa. Na zasady przyjdzie pora później. Jednak eksperci od wychowania dzieci są innego zdania.
- Każdy maluch potrzebuje granic, żeby zdrowo i szczęśliwie rosnąć - mówi Helena Turlejska-Walewska, psycholog dziecięcy. - To właśnie zasady dają mu poczucie bezpieczeństwa, porządkują jego świat. Dziecko lepiej się rozwija i jest pewniejsze siebie, jeśli wychowuje się w rodzinie, w której są jasno określone reguły, co wolno, a czego nie - dodaje ekspert. Podpowiadamy, w jaki sposób wyznaczać granice, kiedy zacząć to robić i... jak się zachować, gdy smyk będzie chciał je przekroczyć.
Bo to, że będzie chciał - jest pewne. - Testowanie reguł ustanowionych przez rodzica to naturalny etap rozwoju dziecka - mówi psycholog. Ważne więc, by nie mnożyć zasad ponad miarę, ale ustalać takie, które mają sens i są jasne dla malucha.
Jesteś mamą niemowlęcia? Na razie nie stawiaj mu granic. - Dziecko w tym wieku nie ma poczucia własnej odrębności, nie rozumie naszych wyjaśnień, więc ustalanie reguł mija się z celem - tłumaczy Helena Turlejska-Walewska. Choć oczywiście są rzeczy, których zabraniamy nawet małemu szkrabowi. Odsuwamy go od piersi, kiedy gryzie, wyjmujemy z rączek niebezpieczne dla niego przedmioty, które usiłuje wziąć ze stołu, nie pozwalamy wyrywać sobie włosów.
- W takich sytuacjach trzeba mówić po prostu: "Nie wolno", "Nie rób tego", popierając to gestem, np. kręceniem głową lub grożeniem palcem.
Maluch nie zrozumie tych reguł, ale przyjmie je, jako obowiązujący w domu obyczaj, podobny do kąpieli przed snem - wyjaśnia psycholog. Właśnie kształtowanie rytuałów i nawyków powinno być pierwszym etapem wprowadzania w życiu dziecka zasad. Zamiast mówić: "Dzieci muszą spać o 20.00", kładziemy niemowlę o tej porze spać, czyniąc z tego nasz domowy zwyczaj. I - jeśli konsekwentnie go przestrzegamy - dziecko przyjmuje to bez sprzeciwu.
Nasza rada: Wprowadzaj nawyki, które uwzględniają jednocześnie potrzeby twoje i smyka. Kiedy np. musisz szykować się rano do pracy, wkładaj dziecko do fotelika, zamiast je nosić, i mów do niego. Jeśli będziesz to robić codziennie, spokojnie i z uśmiechem, maluch szybko przyjmie ten nowy zwyczaj jako coś naturalnego.
Gdy dziecko zaczyna chodzić, zasad pojawia się znacznie więcej. To naturalne, bo poza bezpieczną przestrzenią łóżeczka czają się przecież kontakty, ostre kanty mebli itp. A wszystko to jest takie interesujące! Szczęśliwie właśnie wtedy nasze słowa mogą wreszcie dotrzeć do smyka. - W okolicy pierwszych urodzin maluch zaczyna świadomie rozumieć zakaz - mówi Helena Turlejska- Walewska. Nie oznacza to jednak, że dostosowuje się do niego. - Pierwsze zakazy zazwyczaj kończą się w ten sposób, że szkrab zamiera na chwilę, przygląda się opiekunowi i... po chwili wraca do zabronionej czynności - dodaje psycholog.
Nasza rada: Kiedy smyk robi coś, co ci się nie podoba, powiedz: "Nie wolno". A jeśli próbuje po raz kolejny, weź go na ręce i przenieś dalej. Potem jeszcze raz, i jeszcze... choćby i sto razy. Jeżeli za 99. razem machniesz ręką i pozwolisz wziąć z półki swój cenny wazonik, cały wysiłek wychowawczy pójdzie na marne! Dlatego zastanów się, czego zabraniać, aby wybierać tylko te rzeczy, które są naprawdę istotne.
Gdy malec kończy dwa latka, wchodzi w okres buntu. - Dziecko sprawdza wówczas, na ile granice, wyznaczone przez rodziców, są szczelne, czy nie da się ich przesunąć tupaniem, krzykiem, płaczem albo słodką minką - mówi Helena Turlejska-Walewska. Słówkiem, jakie słychać w domu najczęściej, jest w tym czasie: "Nie".
Nie pluj. Nie baw się jedzeniem. Nie biegaj. Co najgorsze, z tych wszystkich zakazów wcale nie wynika, jak dziecku WOLNO się zachowywać. - Jeśli skupiamy się ciągle na zabranianiu dziecku czegoś, mimowolnie prowokujemy go do złych zachowań.
Prosty przykład: na stole leży pilot od telewizora, malec nie zwraca na niego uwagi. Ale gdy rodzic powie: "Nie ruszaj pilota, bo popsujesz", smyk szybko po niego sięgnie, bo będzie chciał sprawdzić, dlaczego to jest zabronione - wyjaśnia psycholog.
Nasza rada: Mów malcowi, jak ma się zachować, a nie czego NIE wolno mu robić. Np. Zamiast: "Nie trzaskaj drzwiami", powiedz: "Zamknij delikatnie drzwi". Takie wprowadzanie zasad daje o wiele lepsze rezultaty.