Matka mnie obwinia za nieudane życie
Jestem jedynaczką. Moi rodzice długo czekali na potomstwo. Dla ojca stałam się oczkiem w głowie. Matka często powtarzała, że on bardziej mnie kocha niż ją, na mnie przelał swoje uczucia... Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, ale teraz, gdy sama mam już dorosłe dzieci, a ojciec nie żyje – matka znów do tego wraca. Często narzeka, że przez to miała zmarnowane życie...
– Obwinianie cię, że „ukradłaś” uczucia ojca, jest nie tylko okrutne, ale pozbawione sensu. Miłość między małżonkami to zupełnie inne uczucie niż miłość rodzica do dziecka.
Kochanie dziecka w żaden sposób nie wyczerpuje zasobów miłości do małżonka. Jeśli coś popsuło się w relacji rodziców, to na pewno nie przez ciebie! – Mama narzeka, że ojciec przestał się nią interesować, a ona głupia przy nim tak trwała latami...
– Ona pobłądziła w swoim pojmowaniu świata. Powinna zastanowić się, czy przypadkiem sama nie ostudziła uczucia męża. I pomyśleć, jak naprawić relacje... A ona poszła na łatwiznę – przerzuciła całą winę na ciebie. I tak usprawiedliwia swoją bierność. Na dodatek chroni przed odczuwaniem niemiłych emocji wobec samej siebie – wstydu, poczucia winy itd.
Mieszka niedaleko, więc często ją odwiedzam. Ale ostatnio mój mąż dostał ofertę pracy za granicą. Moglibyśmy wyjechać oboje, ale gdy mama się o tym dowiedziała, bardzo się oburzyła. Nie dość, jak mówi, że zmarnowałam jej życie, to teraz chcę ją zostawić w niedoli...
– I teraz ona, w ramach rewanżu, chce zmarnować twoje?! Nie ma zgody na takie pojmowanie sprawiedliwości! Tak samo, jak na to, że dziecko musi się odwdzięczyć za to, co dla niego rodzice zrobili...
– Ale jak to? – Opieka nad dzieckiem należy do rodzicielskich powinności. Nie jest żadną łaską. Z dzieckiem jest jak z pieniędzmi wpłacanymi do banku: ile włożysz, tyle wyjmiesz. A może nawet wyjmiesz więcej, bo bank premiuje systematyczne wpłaty... Mama ma problem – żąda lokaty, której nie zrobiła. – Czyli to nie jest moja wina?
– Mama wmawia sobie i światu, że za wszelkie niepowodzenia, niekorzystne zmiany w jej życiu winni są wszyscy, tylko nie ona. Gdyby jeszcze wśród tych „wszystkich” nie było ciebie, to można by machnąć na to ręką. Ale w jej przekonaniu to ty jesteś głównym sprawcą nieszczęść. A to bardzo przykre. Ona nie wie, jakie ma szczęście, że jesteś przy niej. Nie jest ci obojętny jej stan zdrowia. Sama nie „zainwestowała” w ciebie, a mimo to dostaje jeszcze bonusy.
– Nie doradzę ci, czy masz zostać, czy wyjechać. Tylko ty możesz podjąć decyzję. Chciałabym tylko, żebyś nie podejmowała jej pod presją. I abyś była świadoma manipulacji, jaką stosuje twoja mama. Nie chcę nastawiać cię przeciwko mamie, ale uniemożliwić jej wpędzenie cię w poczucie winy.
– Co to znaczy? – Jeśli dasz się zaszantażować emocjonalnie, to prędzej czy później okaże się, że przegrałaś. Poczujesz, że zrobiłaś coś nie z własnego przekonania, tylko zadziałałaś wbrew sobie. I... wtedy zaczniesz mamie wypominać, że przez nią zmarnowałaś sobie życie! Bardzo cię proszę, nie dopuść do takiej sytuacji. Decyzję podejmij kierując się własnym rozumem, a nie emocjami.
- To pani życie, tylko jedno, drugiego nie będzie. Osoby starsze stosują często szantaż emocjonalny (sama to przerabiam). A jestem matką dorosłego syna i nie przyszło mi do głowy stawiać go przed wyborem. To świadczy wyłącznie o egoizmie. Ma pani rodzinę, to jest najważniejsze. ~Zuza
- Przecież możecie potem zabrać do siebie mamę. Ja z mężem wzięliśmy teścia i przeżył z nami 16 lat. Zawsze mówił, że to była dla niego najlepsza decyzja. Dożył w naszym domu do 100 lat! ~Iwona
- Proszę wyjechać! To szansa dla was, a do mamy załatwcie opiekunkę, która z nią zamieszka. Głowa do góry, będzie dobrze. ~Małgosia
- Tylko ty wiesz, czy możesz zostawić matkę. Czy jest na tyle samodzielna, że sobie poradzi, czy wymaga codziennej opieki... Może wynająć, opiekunkę, która zrobi zakupy czy posprząta? A to, że wypomina ci miłość ojca, jest nie na miejscu. Nie potrafi rozróżnić miłości do dziecka od uczucia do niej. Może sama odsunęła się od męża i teraz żałuje? ~Grubasek254
- Mama jest egoistką. Zamiast się cieszyć, że jej najbliżsi mogą żyć lepiej, rozpacza z tego powodu. Ja też zostałam w kraju, a syn z rodziną mieszka za granicą. Są szczęśliwi i ich szczęście jest także moim. Odwiedzamy się często, zabieram wnuki na wakacje... ~Barbara