Monika Mrozowska: Dbam o środowisko i uczę tego dzieci

Jeździ komunikacją miejską. Pamięta, by nie kupować wody w plastikowych butelkach ani kawy w jednorazowych kubkach. Stara się żyć ekologicznie.

Monika Mrozowska stara się uczyć dzieci, jak nie marnować jedzenia czy zabawek
Monika Mrozowska stara się uczyć dzieci, jak nie marnować jedzenia czy zabawek Pawel WrzecionMWMedia

Lepiej sprawdza się metoda małych kroków niż rewolucja. Takie właśnie mam podejście do ekologii  - mówi Monika Mrozowska. Dlatego ważne są dla niej nawet drobne gesty sprzyjające środowisku. I tak stara się nie kupować na wynos kawy  w jednorazowych kubkach, nosi swój własny - termiczny. I bidon  z wodą, żeby nie używać plastikowych butelek. Zaś na zakupy zabiera materiałowe torby, unika foliowych jednorazówek.

- Nie jestem jednak ekoterrorystką - zastrzega się. - Jeśli Karolina, moja starsza córka, zapomni wziąć bidon i kupi sobie wodę w plastikowej butelce, nie robię jej awantury. Uważam, że lepiej dawać samej dobry przykład niż zrzędzić. Po Warszawie, gdzie mieszka, porusza się komunikacją miejską i na piechotę - żeby nie zanieczyszczać środowiska, ale też dla zdrowia. Tramwajem odwozi młodsze dzieci: Józia  i Jagodę do szkoły i na dodatkowe zajęcia. 

- Korzystam z samochodu tylko wtedy, gdy jest to konieczne - podkreśla. - Na przykład gdy muszę zrobić większe zakupy. Poruszanie się komunikacją miejską daje dodatkowe korzyści. Jadąc autobusem, mogę sprawdzić skrzynkę mejlową czy zerknąć na Instagram, poczytać książkę... Za kierownicą byłoby to niemożliwe. 

W weekendy, przy sprzyjającej pogodzie, aktorka dużo spaceruje z dziećmi. Dziennie potrafią przejść razem nawet 10-15 kilometrów! Czasem szukają ciekawych wydarzeń w mieście, biorą w nich udział, potem przemieszczają się gdzie indziej. Dużo chodzą na piechotę także podczas jej urlopów, tak zwiedzili m.in. Lizbonę i Budapeszt.

- Na co dzień staram się też dbać o ekologię na inne sposoby - dodaje Monika. - Nie mam potrzeby gromadzenia rzeczy, nie kupuję niepotrzebnych sprzętów... Nie spełniam też każdej zachcianki dzieci, jeśli proszą o kolejną zabawkę. Razem  z córkami lubimy buszować po second handach, targach staroci - można tam znaleźć prawdziwe perełki. To wielka frajda dać im drugie życie - uśmiecha się. Monika wymienia się też garderobą z koleżankami. Od czasu do czasu zawożą ubrania  i zabawki do domu samotnej matki w jednej z podwarszawskich miejscowości. 

- Dzieci uczę, by nie marnowały swoich rzeczy - akcentuje aktorka. - Same odkładają już zabawki czy np. flamastry, które mogą przydać się rówieśnikom. Stara się też zdrowo i ekologicznie odżywiać. Od 18 lat jest wegetarianką. - Zdecydowałam się po to, by lepiej się czuć. Wtedy nie było jeszcze mody na niejedzenie mięsa. To raczej szokowało niż budziło entuzjazm. Nie publikowano też przepisów, szukałam więc  ich w anglojęzycznych książkach kucharskich, przywożonych przez znajomych - wspomina. Gdy zaszła w ciążę, musiała szczególnie dbać o dietę. Wielu krytykowało ją, że nie je mięsa.

- Ale Karolina urodziła się zdrowa, silna, miała książkowe wagę i wyniki - cieszy się mama. - Razem z jej tatą zdecydowaliśmy, że też będzie wegetarianką. Jeździliśmy na konsultacje do profesora - specjalisty od żywienia dzieci. Wnikliwie badał córkę, pytał, jak ją karmimy, porównywał wyniki. Zawsze były świetne. Sama przygotowuje dzieciom posiłki z dobrych jakościowo produktów. Na drugie śniadanie szykuje im kanapki z razowym pieczywem i domowym hummusem, samodzielnie zrobioną pastą warzywną, mozzarellą, pomidorem. 

- Co drugi dzień ćwiczę, godzinę, jak mam dużo energii.  A gdy czuję się przemęczona, to chociaż 15 minut - opowiada. 

- Kiedyś chodziłam do klubu fitness. Teraz subskrybuję w sieci kanał związany z jogą, nie muszę więc wychodzić w domu. To dla mnie rewelacyjne rozwiązanie, bo  w zależności od tego, kiedy mam czas, mogę poćwiczyć o 8.30 rano, jak wyprawię dzieci do szkoły, czy o 22.30, gdy śpią. Joga sprawia mi przyjemność i traktuję ją jak coś naturalnego, tak jak  mycie zębów czy też zrobienie  sobie kawy. Monika uważa, że nie stawia sobie poprzeczki zbyt wysoko. Wsłuchuje się w organizm, który daje jej jasne komunikaty: czy potrzebuje odpoczynku, czy też może dwadzieścia minut spaceru dla przewietrzenia... - Staram się żyć zdrowo i ekologicznie każdego dnia, przekonuję też do tego moje dzieci - uśmiecha się aktorka. - Jednocześnie próbuję zachować  w tym wszystkim umiar oraz zdrowy rozsądek. Bo jeśli zrobimy coś na siłę, efekt może być odwrotny do zamierzonego.

Edyta Urbaniak

Naj
Oceń artykuł
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?