Wzrost opłat i podatków od nowego roku. W portfelach Polaków zostanie mniej pieniędzy

Oprac.: Jacek Waśkiel

Od 2025 roku Polaków czeka fala podwyżek, które dotkną niemal każdą sferę życia – od energii elektrycznej, przez podatki lokalne, po wyższe składki na ZUS. Wzrost opłat, połączony z brakiem zapowiadanych ulg podatkowych sprawi, że w portfelach zostanie mniej pieniędzy. Wyjaśniamy, jakie zmiany nas czekają i jak mogą one wpłynąć na codzienne życie oraz budżety gospodarstw domowych.

Wzrost opłat i podatków 2025. Za co zapłacimy więcej?
Wzrost opłat i podatków 2025. Za co zapłacimy więcej?123RF/PICSEL

Mniej pieniędzy w portfelach Polaków. Te opłaty i podatki wzrosną w 2025 roku

W 2025 roku Polaków czeka seria podwyżek, które odczują zarówno gospodarstwa domowe, jak i osoby prowadzące działalność gospodarczą. Jednym z kluczowych elementów będzie wzrost cen energii elektrycznej. W 2024 roku obowiązuje jeszcze niższa taryfa oraz bon energetyczny, który łagodzi skutki wysokich cen prądu, jednak nie ma pewności, czy rozwiązania te zostaną przedłużone w 2025 roku. Jeśli rząd zrezygnuje z dalszej regulacji cen energii, rachunki za prąd od stycznia mogą wzrosnąć nawet o 25%. Obecna taryfa cen za gaz obowiązuje do czerwca 2025 i nie jest jeszcze pewne, jakie wzrosty cen czekają nas po tej dacie.

Od nowego roku rosną też opłaty lokalne. Maksymalne stawki podatku od nieruchomości wzrosną o 2,7%, co w przeliczeniu na konkretne mieszkania może oznaczać wzrost o kilka złotych rocznie, jednak w przypadku większych nieruchomości, takich jak domy jednorodzinne, podatek ten stanie się bardziej odczuwalny. Do tego dochodzi wyższa opłata za psa, która w 2025 roku wzrośnie do 178,26 zł, a także podatek uzdrowiskowy w miejscowościach turystycznych, który skoczy z 6,21 zł do 6,38 zł za każdy dzień pobytu.

Kolejną kwestią, która uderzy w portfele Polaków, jest wzrost akcyzy. W 2025 roku akcyza na papierosy, zarówno tradycyjne, jak i elektroniczne, wzrośnie o 25%. Paczka papierosów ma docelowo kosztować około 27 zł, co w porównaniu do obecnych cen stanowi istotny wzrost. Podrożeje również alkohol - cena butelki wódki o pojemności 0,5 litra zwiększy się o około 90 groszy. Podrożeje też piwo i wino, choć w mniejszym stopniu, o kilka groszy za butelkę.

Warto przy tym pamiętać, że od stycznia 2025 roku w życie wchodzi nowy system kaucyjny, w ramach którego zapłacimy dodatkowo 0,50 zł za każdą puszkę oraz 1 zł za szklaną i plastikową butelkę do 3 litrów. Choć opłata ta jest zwrotna, konsumenci z pewnością odczują różnicę przy kasach, co wpłynie na ich postrzeganie kosztów codziennych zakupów. Szacuje się też, że w związku ze wzrostem płacy minimalnej, miesięczna składka na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne dla przedsiębiorców wzrośnie o 173 zł, co w skali roku przekłada się na dodatkowy koszt rzędu 2 076 zł.

Wzrost opłat i podatków 2025. Za co zapłacimy więcej?
Wzrost opłat i podatków 2025. Za co zapłacimy więcej?123RF/PICSEL

Rząd wycofuje się z obietnic. Winna procedura nadmiernego deficytu

Rząd Donalda Tuska wycofuje się z kilku istotnych obietnic wyborczych, w tym z podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. Zmiana ta była kluczowym elementem programu Koalicji Obywatelskiej, zapowiadanym w ramach "100 konkretów na 100 dni". Jednak, jak się okazuje, w 2025 roku nie ma szans na realizację tej obietnicy. Minister finansów Andrzej Domański przyznał, że choć kwota wolna od podatku może wzrosnąć w tej kadencji, nie stanie się to ani w bieżącym, ani w nadchodzącym roku. Decyzja ta wynika przede wszystkim z trudnej sytuacji finansowej kraju, w tym z konieczności zmagania się z rosnącym deficytem budżetowym.

W kontekście finansów publicznych kluczową rolę odgrywa procedura nadmiernego deficytu, którą Unia Europejska uruchomiła wobec Polski oraz sześciu innych państw członkowskich. Procedura ta jest uruchamiana, gdy deficyt sektora finansów publicznych przekracza 3% PKB lub gdy dług publiczny przekracza 60% PKB. W przypadku Polski deficyt wyniósł 5,1% PKB w 2023 roku, co znacznie przekroczyło unijny limit. Procedura nadmiernego deficytu nakłada na państwa obowiązek przedstawienia planów naprawczych, które mają na celu obniżenie deficytu w określonym czasie, od czterech do siedmiu lat, w zależności od decyzji władz krajowych.

Jednym z głównych powodów, dla których Polska znalazła się pod presją ze strony UE, jest brak skutecznych działań naprawczych w zakresie zarządzania finansami publicznymi. Choć rząd argumentuje, że znaczną część budżetu pochłaniają wydatki na obronność i inwestycje w zielone technologie, Unia Europejska wymaga podjęcia bardziej zdecydowanych kroków w celu ograniczenia deficytu. W praktyce oznacza to rezygnację z kosztownych obietnic wyborczych, takich jak podniesienie kwoty wolnej od podatku, wprowadzenie cięć budżetowych w innych obszarach, a także podwyżki podatków.

Przeczytaj też:

Tomasz Schuchardt o rodzinnej miejscowości: Miałem jakiś kompleks pochodzeniaINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas