"Afera metkowa" zatacza coraz szersze kręgi
Tym razem tłumaczyć muszą się przedstawiciele marki La Mania. Jej właścicielka Joanna Przetakiewicz nie raz zapewniała, że produkty tej firmy powstają w Polsce, a tymczasem klientka na kupionej czapce znalazła napis made in Bangladesh.
Korespondencję klientki z przedstawicielami La Manii zamieścił na swoim facebookowym profilu dziennikarz Bartek Fetysz. W poście znalazło się zdjęcie czapki zakupionej w firmie Przetakiewicz z metką, która wskazuje, że produkt został uszyty w Bangladeszu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie dołączona do czapki ulotka z podziękowaniami za wsparcie polskiej gospodarki oraz informacją, że produkty La Manii powstają w rodzimych szwalniach.
Klientka napisała w tej sprawie do firmy i dostała odpowiedź. "Bardzo przepraszamy za zaistniałą sytuację i wprowadzenie Pani w błąd" - czytamy w korespondencji. "Potwierdzamy, iż wszystkie nasze produkty są szyte na terenie Polski i w polskich szwalniach. Wyjątkiem są akcesoria".
Dalej przedstawiciele marki tłumaczą, że powodem posiłkowania się zagranicznymi producentami są względy jakościowe. "...zimowe czapki produkuje nam włoska firma, skórzane paski również. Jeżeli chodzi o czapkę z sezonu SS20, została ona wyprodukowana w Bangladeszu, nie jest to spowodowane niskim kosztem produkcyjnym, ale jakością. Zawsze testujemy polskich producentów i proszę nam wierzyć, iż nie sprostali oni naszym oczekiwaniom co do jakości" - wyjaśnia La Mania.
Na oficjalnej stronie marki nie ma informacji o korzystaniu z azjatyckich podwykonawców. "W Polsce wyprodukowano aż 95 proc. naszej kolekcji. Korzystamy z najwyższej klasy tkanin sprowadzanych z Włoch, Francji czy z Łodzi - naszego rodzimego zagłębia włókiennictwa" - czytamy tam.
Przypomnijmy, że "afera metkowa" rozpoczęła się od marki Vecclaim, należącej do popularnej blogerki Jessiki Mercedes. Okazało się, że firma kupowała tanie koszulki, wycinała metki, doszywała swoje, a potem przerabiała T-shirty. Szybko okazało się, że to popularny proceder nawet wśród firm, które reklamują się jako "polskie".
Niedługo potem marce Wishbone Fine Jewellery zarzucono, że sprowadza tanią biżuterię z Chin. Założycielki Wishbone usunęły wskazane produkty ze swojej oferty, a Jessica Mercedes tłumaczyła się klientom błędami w komunikacji. Joanna Przetakiewicz jak dotąd nie zajęła stanowiska w sprawie czapek z Bangladeszu.
Zobacz również: