Ben Affleck o największym błędzie w swoim życiu
Gwiazdor zdobył się na to wyznanie niemal 5 lat od rozstania z Jennifer. I trudno oprzeć się wrażeniu, że wypowiedź ma związek z tym, że za chwilę na ekrany kin wejdzie jego najnowszy film. Bo nic nie zmiękcza ludzkich serc bardziej niż publiczne łkanie i gorzkie żale.
Jeżeli Ben Affleck świadomie wykorzystuje swoją prywatną historię do promowania najnowszego filmu, to robi to naprawdę dobrze. Dlaczego? Bo produkcja, która już za chwilę będzie promowana oficjalnie, nosząca tytuł "The way back", opowiada o próbie powrotu do normalnego życia trenera futbolu w szkole.
Trener ma za sobą uzależnienie od alkoholu i nieudane małżeństwo, z wątkiem niewierności w tle. Niegdyś fenomenalnie uzdolniony, teraz nikt. Brzmi znajomo, prawda? Idealne dopasowanie.
W wywiadzie udzielonym "The New York Times" aktor mówi wprost. "Najbardziej w swoim życiu żałuję rozwodu". Wstyd, który często powstrzymuje innych przed przyznaniem się do winy i błędu nazywa toksycznym, więc aby pozostać konsekwentnym, przyznaje, że większość problemów w byłym małżeństwie była ściśle powiązana z jego alkoholowymi perypetiami. Zdradza tajemnice, które od dawna nimi nie są.
Dość powierzchownie jednak obchodzi się z tematem abstynencji. Być może dlatego, że tajemnicą poliszynela jest jego powrót do alkoholu rok temu, tuż po halloweenowym przyjęciu. Oraz po kilku (jeśli nie kilkunastu) pobytach na ekskluzywnych odwykach.
Mimo to kilkanaście godzin po publikacji wywiadu, aktor znowu jest na fali. Skruszony grzesznik został bezapelacyjnie kupiony przez czytelników "The New York Timesa", jego profil na Instagramie pęka od komentarzy wyrażających zrozumienie, wsparcie i gratulacje odwagi. Czy przełoży się to na tak pożądaną obecność w kinie? Odpowiedź będzie znana 6 marca. Wtedy film będzie miał swoją premierę.