Byłbym świetnym lekarzem
Za Łukaszem Zagrobelnym dwa trudne lata. Teraz sięga jeszcze dalej i zaczyna śpiewać ostrzej.
Pierwszą zmarnowałeś. Byłeś faworytem w jednej z edycji "Idola" i nic z tego nie wyszło.
Kiedy trafiłem do programu, byłem pewien wygranej. Miałem za sobą już główne role w musicalach "Miss Saigon" i "Grease" w Teatrze Roma. Uznałem, że zwycięstwo mam w kieszeni. Woda sodowa uderzyła mi do głowy. Widzowie mnie nie chcieli i mieli trochę racji. Taki zadufany w sobie koleś...
Kubeł zimnej wody masz więc za sobą.
Spokorniałem. Teraz, gdy zaczynam być zbyt pewien swoich możliwości, przywołuję tamte wspomnienia i sprowadzam się na ziemię.
Od twojego debiutu płytowego minęły dwa lata. Poradziłeś sobie z tym, co cię spotkało?
Kiedyś myślałem, że mam wokół siebie więcej życzliwych osób. Tymczasem dowiaduję się, że ktoś mówi o moim braku talentu, o sukcesie, który mi się nie należał. Docierały też do mnie głosy, że moja piosenka zbyt często leci w radiu, więc coś w tym jest. Czy to nie paranoja? Kiedy to słyszałem, było mi ciężko.
Jak sobie poradziłeś?
To kwestia nabrania dystansu. Ludzie bywają różni, nawet jeśli dzielą z tobą przez siedem lat garderobę. Powtarzam więc to, co kiedyś usłyszałem: miarą twojego sukcesu jest liczba twoich wrogów.
Czy w takiej sytuacji można pozostać sobą?
Kiedy wychodzi się na scenę, nie można udawać. A poza sceną? Mama powtarzała mi, że w życiu trzeba być prostolinijnym. Nikogo więc nie obrażam, szanuję ludzi, jestem sobą.
Twoja mama mieszka w Stanach. Co wie o twojej karierze?
Wie więcej niż ja. Codziennie siedzi przy komputerze i w Internecie wyłapuje każdą informację na mój temat. Od razu komentuje i krytykuje. Ale ja to lubię. To mama powiedziała, że duet z Eweliną Flintą jest trafiony. Miała rację.
Jakie masz kontakty z ojcem?
Ostatnio lepsze. Tata rozstał się z mamą po 27 latach małżeństwa i wciąż ciężko mi się z tym pogodzić.
Codzienność artysty to festiwale i bankiety?
Od maja do końca września artyści jeżdżą z koncertu na koncert. Poza sezonem koncertowym jest więcej czasu wolnego i wtedy można zająć się nagrywaniem płyty i życiem prywatnym. W tym czasie nadrabiam zaległości kinowe i serialowe. Ostatnio pożyczyłem "Chirurgów".
Serial o lekarzach?!
Od dziecka chciałem być lekarzem. Neurochirurgiem albo okulistą. To jest moje niespełnione marzenie. Jako dziecko miałem w swoim pokoju zaaranżowaną salę operacyjną. Ciąłem miśki, potem je zszywałem i kładłem do łóżka, by doszły do siebie. Nie poszedłem na medycynę, bo byłem totalną nogą z chemii.
Druga płyta to test na to, jakim jest się artystą. Co zrobiłeś, żeby wypadł on pozytywnie?
Przyglądałem się każdej piosence. Dwa utwory na "Między dźwiękami" są autorstwa Diane Warren, która pracowała m.in. z Toni Braxton. Jest też kompozycja Jamesa Morrisona znanego m.in. z duetu z Nelly Furtado "Broken Strings". Jestem współautorem kilku tekstów na płytę, przy których wsparły mnie Karolina Kozak i Magda Wojtalewicz. Pięknie ubrały moje myśli w słowa. Boję się, jak zostanie odebrana ta płyta, a jednocześnie jestem w niej zakochany.
Rozmawiał Maciej Gajewski
Łukasz Zagrobelny - Z wykształcenia jest dyrygentem chóralnym. Ma 33 lata. Grał w warszawskim teatrze Roma, śpiewaŁ w chórkach Maryli Rodowicz, Natalii Kukulskiej, Ryszarda Rynkowskiego. w tym roku ukazała się jego druga płyta "Między dźwiękami".