Chcę z polskich matek zrobić sexy mamy!

Z wyboru aktorka, z wykształcenia pani psycholog. Rok temu urodziła synka. Postanowiła podzielić się swoją wiedzą i życiowym doświadczeniem. Napisała książkę dla świeżo upieczonych mam i poprowadzi program o tym, jak wrócić do formy po porodzie.

Kasia Cichopek radzi, jak być sexy / fot. A. Szilagyi
Kasia Cichopek radzi, jak być sexy / fot. A. SzilagyiMWMedia

Jak to się stało, że sympatyczna "dziewczyna z sąsiedztwa" zrobiła karierę?
Katarzyna Cichopek: - Powiem szczerze: nie mam pojęcia. W moim życiu większość rzeczy dzieje się przypadkowo. Ale gdy byłam mała, moim marzeniem było robić to, co robię, więc jestem szczęśliwa. I czasami czuję się jak Kopciuszek, który dostał swój szklany pantofelek. Co zabawne, mam chyba najmniejszą stopę wśród gwiazd, noszę rozmiar 34 i pół.

A wszystko zaczęło się od "M jak Miłość"?
- "M jak Miłość" zmienił wszystko w moim życiu. Miałam siedemnaście lat kiedy poszłam na casting. Byłam wtedy mocno przy tuszy, taka okrągła i... nieznana. A właśnie taki ktoś był potrzebny do tej roli! Na początku miałam zagrać tylko epizod, a przerodziło się to w jedną z głównych ról. Mija właśnie 10 lat od czasu, gdy jestem na planie. Przez ten czas zdałam maturę, dostałam się na studia, obroniłam pracę magisterską, wyszłam za mąż, urodziłam dziecko...

Dzięki serialowi jesteś sławna, "Taniec z gwiazdami" zaprowadził cię przed ołtarz...
- Taniec to moja prawdziwa pasja, ja idę przez życie tanecznym krokiem. Więc do tego programu leciałam jak na skrzydłach. Nie spodziewałam się, że wygram, raczej, że szybko odpadnę. Nie byłam faworytką, występowały ze mną bardzo popularne osoby. Ale cały czas świetnie się bawiłam. No i zakochałam się!

To była miłość od pierwszego wejrzenia?
- Nie, to była miłość z przyjaźni. Ani ja nie miałam ochoty na związek, ani Marcin mnie nie podrywał, po prostu był moim przyjacielem. Bardzo dużo czasu spędzaliśmy razem i w końcu przyszedł taki moment, że gdy jednego brakowało, to drugie źle się z tym czuło. Ten związek nauczył mnie oddania, wyrozumiałości, mniejszego egoizmu. To jest bardzo piękna miłość, bardzo partnerska, normalna, bez wzlotów i upadków.

- Może dla niektórych taka stałość jest trochę nudna, ale mnie daje to poczucie bezpieczeństwa. Mieszkamy ze sobą już pięć lat, u nas nie ma kłótni, nie ma awantur, u nas są po prostu nieporozumienia, które natychmiast rozwiązujemy. Nie ma takiej możliwości, aby położyć się spać pokłóconymi. Jesteśmy "my", a nie "ja". No i teraz jeszcze jest Adaś!

Pamiętasz chwilę, kiedy dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży ?
- Miałam kłopot z zajściem w ciążę, więc moment, kiedy dowiedziałam się, że się udało, to była ogromna radość. Później przyszedł czas na refleksję. Dostałam wtedy rolę w serialu i musiałam sobie wszystko przewartościować. Jedno było jasne od początku - najważniejsze jest dziecko.

Adaś 8 lipca skończył rok. Jaki to był rok dla ciebie?
- Jako matka czuję się wyśmienicie. Teraz mogę powiedzieć, że macierzyństwo jest wspaniałe, ale początki nie były kolorowe. Wydawało mi się, że nie kocham swojego dziecka wystarczająco mocno. Dopiero po pewnym czasie stwierdziłam, że wszystko pięknie się układa, wystarczy oddać się matce naturze. To był piękny rok pełen wielu emocji, których nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Nie zamieniłabym go na żaden inny.

Z Marcinem Mroczkiem, serialowym partnerem / fot. Jarosław Antoniak
MWMedia

- Czułam się strasznie, nie umiałam się w pełni cieszyć tym najważniejszym dla mnie wydarzeniem w życiu. No i nie ma co ukrywać: byłam trochę przerażona nową sytuacją. Później z każdym dniem było lepiej. Patrzyłam na synka i wiedziałam, że jest to mój największy sukces. I poczułam, że nie boję się już niczego, skoro przeszłam przez poród to przejdę i przez resztę.

Jak łączysz tyle obowiązków: praca, dom, dziecko?
- Nie ukrywam, że mam wielką pomoc, ze strony męża i niań. No i są dziadkowie i babcie, którzy tylko czekają na znak, kiedy mogą zająć się dzieckiem. Śmieję się, że muszę szybko "robić" następne, tyle jest osób chętnych do opieki. Dzięki nim wszystko jest łatwiejsze, mogę zająć się pracą, za co jestem im bardzo wdzięczna. Ale kiedy mam nawet godzinę czy dwie przerwy w zdjęciach, od razu jadę do dziecka. Adaś daje mi mnóstwo siły, mam wrażenie, że przy nim robię znacznie więcej zawodowo.

Teraz zupełnie inaczej się organizuję, wcześniej wstaję, mam mnóstwo energii. A jeśli mam zły dzień, to na widok synka wszystko mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Na rynku za chwilę pojawi się twoja książka: "Sexy Mama". Skąd pomysł na jej napisanie?
- To pomysł z życia wzięty. Zaczęło się jeszcze w ciąży. Byłam oczywiście przez cały czas pod obstrzałem mediów, zostałam nawet nazwana Fioną ze Shreka. Bardzo to przeżyłam, było mi wtedy strasznie przykro. Wcale nie jako aktorce, którą zawsze będą interesować się media, ale jako kobiecie. Przecież nie utyłam od siedzenia na kanapie i wcinania pączków, tylko dałam życie człowiekowi. Miałam prawo być grubsza! A po porodzie gazety miały nagłówki w stylu:

"Kasia ma depresję", "Tragedia Kasi", "Kasia nie może wrócić do formy".

- Szybko się przekonałam, że na rynku nie ma lektury, która pomogłaby kobiecie w powrocie do formy. Jest wiele poradników mówiących o ciąży, pielęgnacji noworodka, rozwoju dziecka. Wszyscy wychodzą z założenia, że to ono jest najważniejsze, mama zostawiona jest sama sobie. Oczywiście dla mnie też mój synek jest najważniejszą osobą na świecie, ale wiem też, że dopiero kiedy sama będę szczęśliwa, to dam szczęście mojemu dziecku.

Jakie tematy poruszyłaś w "Sexy Mamie"?
- Duża część poświęcona jest kobiecej psychice i motywacji. W tych sprawach mogę być ekspertem. Nie tylko skończyłam psychologię, ale też sama przeszłam przez ciążę, poród, połóg i towarzyszące temu wahania nastrojów... Wiem, jakimi mechanizmami my kobiety kierujemy się w różnych sytuacjach. Jest też część poświęcona ćwiczeniom. Stworzyliśmy z trenerem zestaw ćwiczeń, który każda kobieta może wykonać w domu. Jest też dział poświęcony urodzie, w którym podzielę się doświadczeniem, zdradzę własne sztuczki, by wyglądać lepiej. Znajdzie się też rozdział poświęcony modzie, a w nim różne sylwetki kobiet i sposoby, jak zamaskować niedoskonałości figury.

- Pokazujemy, jak dopasować strój do sylwetki, bo największym błędem kobiet jest to, że to co mamy brzydkie podkreślamy, a to co w nas piękne, gdzieś chowamy.

I z partnerem życiowym - Marcinem Hakielem
MWMedia

Pojawi się też dział poświęcony brafittingowi? Cóż to takiego?
- To nowy trend w naszym kraju, uczący, jak dobrać najlepszy biustonosz do swojego biustu. Kobiety w Polsce mają fatalne biustonosze! Za duży obwód, za małe miseczki... Narzekają, że mają schaby, fałdki,

a to nieprawda. To nie żadne fałdki, tylko biust, wylewający się bokiem ze stanika! A dzięki współpracy z brafitterką, kobieta, która ma małe piersi nauczy się, że jak je umiejętnie "zgarnie", to okazuje się, że ma całkiem spory biust.

- To jest bardzo ważne: źle dobrany biustonosz nie tylko kiepsko wygląda, ale może też przyczynić się do groźnych chorób. Trzeba tak dobrać biustonosz, żeby żadna fiszbina nigdzie się nie wbijała, bo wtedy powstają uciski, mogą tworzyć się guzy. To jest szczególnie ważne dla matek karmiących. Wiem coś o tym: karmiłam 11 miesięcy, miałam wtedy olbrzymi biust i trudno było mi dostać dobry biustonosz. Robiły mi się zastoje pokarmu, dostawałam wysokiej gorączki. Wiele kobiet w takiej sytuacji zaczyna brać antybiotyk i przerywa karmienie, co jest stresujące i dla matki, i dla dziecka.

- Poza tym, nosząc zły stanik w okresie karmienia, narażamy się na niemiłe konsekwencje w przyszłości. O biust trzeba wtedy bardzo dbać, trzeba go podtrzymywać, stosować odpowiednie kremy.

Piszesz, że nie stosujesz żadnej diety.
- Nie lubię być na diecie. Jem to, co mi smakuje, ale jem rozsądnie. W książce podaję za to swoje ulubione przepisy i pokazuję różne sztuczki, które sprawiają, że potrawy są smaczne i dobrze się prezentują.

Za chwilę poprowadzisz też w Polsat Cafe program na temat powrotu do formy po porodzie.
- Książką i programem postaram się udowodnić, że każda mama jest w stanie tego dokonać. Wybrałam do programu niezwykłe kobiety, wszystkie mają bardzo różne życiowe sytuacje i problemy. Będziemy wspólnie pracować nad ich metamorfozami. Przy okazji chcę coś wyjaśnić: media ogłosiły, że Kasia Cichopek będzie odchudzać Polki. Ja nikogo nie zamierzam odchudzać!Oczywiście odchudzanie jest jednym z czynników powrotu do formy, ale my będziemy przede wszystkim ćwiczyć i to dzięki temu zgubimy zbędne kilogramy po ciąży.

Jaka jest sexy mama według Kasi Cichopek ?
- Sexymama to jest dla mnie szczęśliwa kobieta, która nie musi się tłumaczyć, że była w ciąży i dlatego teraz tak wygląda. Chciałabym, aby ciąża przestała być wymówką dla kobiet! Powrót do formy w moim rozumieniu to znaczy znów dobrze poczuć się w swoim ciele. Można mieć nadwagę czy mały brzuszek, ale wyglądać i czuć się znakomicie, być szczęśliwą kobietą. Przyznam się też, że bardzo nie lubię określenia Matka Polka, chciałabym ze wszystkich Matek Polek zrobić sexymamy.

Trzeba polubić swoje ciało, by wrócić do formy?
- Po pierwsze, trzeba być konsekwentną. Niektóre rzeczy można pozostawić naturze, ale można jej też troszeczkę pomóc. Ja zaczęłam ćwiczyć i przekonałam się, że kiedy się ćwiczy, to można jeść praktycznie wszystko. Proponuję też kobietom coś, co w psychologii nazywane jest efektem czystej ekspozycji.

- Mechanizm jest podobny, jak przy słuchaniu piosenki. Najpierw nam się nie podoba, ale im częściej jej słuchamy, tym bardziej wpada w ucho. Ważne, by kobiety jak najczęściej obcowały z własnym ciałem. Patrzyły w lustro, ćwiczyły, tańczyły. Im częściej się oglądamy, tym bardziej się lubimy! Im większą mamy świadomość swojego ciała, tym więcej jesteśmy w stanie z nim zrobić.

Rozmawiał Bartłomiej Indyka

Świat kobiety
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas