Doda: Moje wzloty i upadki
Na scenie spędziła połowę życia. Od początków jej kariery minęło 16 lat. Z tej okazji namówiliśmy ją na zwierzenia. Opowiedziała nam o życiowych lekcjach i rewolucjach.
Ten rok jest dla Dody (32) przełomowy. Nie dość, że spełniła swoje marzenie i wystąpiła na jednej scenie ze swoim idolem Slashem z Guns N’Roses, wyjechała w tournée po Stanach Zjednoczonych, to jeszcze zagrała w teatrze. A wszystko zbiegło się z 16-leciem jej kariery w show-biznesie.
Aż trudno uwierzyć, że na scenie spędziła połowę swojego życia! I choć w życiu prywatnym nie układa się jej tak dobrze (niedawno zerwała zaręczyny z Emilem Haidarem), Doda idzie do przodu. "Nie daję się", powtarza. A w rozmowie z SHOW zdradza, jak się zmieniła przez ostatnie lata.
Mocne wejście
"Kiedy zaczynałam, miałam 17 lat. Byłam szalona i pewna siebie. Kończyłam szkołę sportową, grałam w teatrze. Byłam nastawiona na realizowanie marzeń o śpiewaniu", wspomina. Gdy jako młodziutka dziewczyna wkroczyła do show-biznesu, musiała odebrać kilka ważnych lekcji. Okazało się, że nie wszyscy dobrze jej życzą.
"Zachłysnęłam się znajomościami i fałszywymi słowami, które łechtały próżność, ale przejrzałam na oczy. Dziś jestem mniej ufna", mówi.
Jeszcze boleśniejsze były zawody miłosne. Głośne rozstanie z niewiernym mężem, potem z Nergalem czy nieprzyjemne rozstanie z Emilem Haidarem mocno ją zahartowały. "Trudny jest widok osoby najbliższej, która po rozstaniu staje się wrogiem wykorzystującym wspólną przeszłość", mówi nam. I dodaje: "Zawodów miłosnych miałam miliony!"
Dla niej samej wartościami najważniejszymi są, jak mówi, szczerość, honor i odwaga. "Właśnie dlatego liczba moich fanów rośnie. Ludzie szukają prawdy i dlatego identyfikują się ze mną i moją filozofią życia", mówi.
Ciągle wierzy w miłość
Pytana, czy coś by w życiu zmieniła, odpowiada stanowczo: "Nie, niczego nie żałuję". Za największy sukces, oprócz rzeszy fanów, uważa zbiórkę największej w historii Polski liczby dawców szpiku, za co minister zdrowia przyznała jej nagrodę. "Udało mi się uratować wiele istnień", mówi z dumą.
Gdzie będzie za kolejnych 16 lat? "Tam, gdzie zaprowadzi mnie serce. Moje priorytety się nie zmieniły. Kariera i pieniądze są narzędziem, a nie celem. Najważniejsze jest zdrowie mojej rodziny i odnalezienie szczerej miłości, której nie da się już zastąpić", mówi.
Justyna Kasprzak