- U nas będzie więcej zgonów niż we Włoszech - pisze dziennikarka w odniesieniu do pandemii COVID–19. Jej wpis ostro krytykują internauci. „Starsza osoba czytająca pani post mogłaby dostać zawału” - krytykuje jedna z jej fanek.
Hanna Lis jest teraz bardzo aktywna w mediach społecznościowychWojciech StróżykReporter
Hanna Lis jest jedną z osób, które na bieżąco relacjonują w swoich mediach społecznościowych doniesienia na temat koronawirusa. Jak stwierdziła w jednym z wpisów na Instagramie: - Śledzę sytuację w Wuhan od 7 stycznia, długo zanim stało się to modne w kręgach rządowych i medialnych. Od początku krytykuje również polski rząd za opieszałość podejmowanych działań mających powstrzymać pandemię.
I choć jeszcze dwa tygodnie temu fani uznawali jej apele za głos rozsądku i próbę ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem, teraz pytają, czemu ma służyć sianie grozy. Dziennikarce najwyraźniej nie podoba się również, że część użytkowników mediów społecznościowych nie podziela jej obaw, tylko próbuje poprawić sobie humor. - Dziękuję wszystkim, którzy tu nam jakoś umilają życie, którzy zamieszczają zabawne filmiki etc., bardzo tego potrzebujemy, żeby utrzymać w pionie morale. Potrzebujemy jednak też informacji, żeby przeżyć - napisała Lis we wtorek na Instagramie.
Na tych powierzchniach koronawirus utrzymuje się najkrócej
SARS-CoV-2 poza organizmem żywiciela może żyć nawet dziewięć dni. To, jak długo wirus pozostaje aktywny, zależy od wielu czynników m.in. od powierzchni, na której się znajduje.
Na liście powierzchni i materiałów, na których koronawirus utrzymuje się szczególnie długo, znalazł się m.in. popularny poliester. Do materiałów „lubianych” przez koronawirusa należy też m.in. plastik i stal – na nich ten drobnoustrój utrzymuje się nawet 3 dni. 123RF/PICSEL
Jakie jeszcze materiały nie są lubiane przez koronawirusa? Stosunkowo krótko SARS -Cov-2 utrzymuje się na materiałach pochodzenia organicznego, takich jak naturalne tkaniny o porowatej strukturze. „Huffington Post” w artykule poświęconym temu zagadnieniu cytuje Roberta Amlera, dziekana New York Medical College: „Niektóre badania wskazują, że włókna porowatych materiałów mogą wychwytywać i uszkadzać cząstki wirusa ”, tłumaczy Amler. „ Z drugiej strony zaś, materiały takie jak np. sztuczna skóra, łatwiej jest czyścić”.123RF/PICSEL
Niezależnie jednak od tego, z jakich materiałów zrobione są klamki w naszych domach i jakiego rodzaju ubrania nosimy, warto po prostu pamiętać o codziennym dbaniu o higienę. Sprzęty można regularnie przecierać, ubrania zaś prać lub - np. w przypadku odzieży wierzchniej – odświeżać za pomocą parownicy. 123RF/PICSEL
Co więcej – antyseptyczne właściwości miedzi znane były na długo przed tym, zanim na świecie pojawiły się wyposażone w mikroskopy laboratoria. Starożytni Egipcjanie wykorzystywali ten metal do uzdatniania wody oraz dezynfekcji ran, a Rzymianie wykonywali z niego naczynia. O antyseptycznych właściwościach miedzi wspominał również Hipokrates. Odpowiedzialne za tę "dezynfekcję" są jony miedzi, które wnikają we wnętrze komórek bakteryjnych i blokują ich mechanizmy życiowe, uniemożliwiając im oddychanie oraz przemianę materii. Podobny mechanizm obserwujemy w przypadku wirusów: miedź uszkadza ich enzymy i hamuje rozwój drobnoustrojów. 123RF/PICSEL
Wiedza o właściwościach miedzi sprawia, że coraz częściej myśli się o stosowaniu jej na szeroką skalę np. w szpitalach czy urzędach. Są już nawet pionierzy w tej dziedzinie: kilka lat temu francuskie miasto Bezannes zainstalowało miedziane poręcze i klamki w szkołach, urzędach i innych budynkach użyteczności publicznej. O miedzi, choć raczej ze względów estetycznych niż bakteriobójczych, coraz częściej myślą też współcześni dizajnerzy. Metal, przez lata zapomniany, teraz jest coraz chętniej wykorzystywany do wykonywania przedmiotów takich jak: tace, dzbanki, konewki, lampy, czy wanny. Eksperci z dziedziny aranżacji wnętrz twierdzą, że ten złoty metal skandynawskim aranżacjom dodaje elegancji, a industrialnym – nieco cieplejszego charakteru. 123RF/PICSEL
Im dłużej zmagamy się z epidemią koronawirusa, tym więcej wiemy o tym drobnoustroju. W ciągu ostatnich kilku tygodni naukowcom udało ustalić m.in. w jakich warunkach i na jakich powierzchniach koronawirus utrzymuje się szczególnie długo. Zdaniem naukowców ze szpitala uniwersyteckiego w Greifswaldzie oraz Ruhr-Universität w Bochum, SARS-CoV-2 najlepiej czuje się w chłodnym i wilgotnym środowisku (wilgotność na poziomie 40 proc, temperatura ok. 4 stopni Celsjusza). 123RF/PICSEL
Na drugim końcu tej listy znajdują się zaś materiały wyjątkowo nieprzyjazne dla SARS- CoV – 2. Jak się okazuje, koronawirus nie przepada za miedzią. Jak podają autorzy artykułu, opublikowanego w „The New England Journal of Medicine”: na miedzianych powierzchniach koronawirus utrzymuje się zaledwie cztery godziny. Zaskakujące? Nie do końca, a przynajmniej nie dla tych, którzy interesują się fizyką lub mikrobiologią. Specjaliści z zakresu tych dziedzin od dawna mówią, że miedź ma naturalne właściwości pozwalające na unicestwienie rozmaitych drobnoustrojów - od bakterii, przez wirusy i pleśnie, po grzyby. Według badań przeprowadzonych na uniwersytecie Southampton w Wielkiej Brytanii, metal ten jest w stanie hamować rozwój m.in. gronkowca złocistego, pałeczki E.Coli, paciorkowca, czy norowirusów. 123RF/PICSEL
I oznajmiła, że - jak wynika z jej obliczeń - w Polsce umrze więcej ludzi niż we Włoszech, w których COVID-19 zabił dotąd 6820 osób (dane z 23 marca). - Włosi maja dziś CFR (case fatality rate = wskaźnik śmiertelności) na poziomie 9,7 proc., dwa razy większy niż w Wuhan. Chiny są daleko, jak niedawno mówiły nasze służby sanitarne, wiec przybliżę: Włosi mają dwa razy więcej łóżek OIT niż Polska. Testują 20 razy więcej niż my (> 200K testow w IT vs. 10K testów w PL). Prosta i dramatyczna kalkulacja - napisała dziennikarka.
W dalszej części swojego wpisu nakreśliła czarny scenariusz. - Jesteśmy na ścieżce włoskiej. Zamknięcie granic i szkół pozostanie zabiegiem propagandowym, gdy za nimi nie pójdą realne działania w postaci szeroko zakrojonych testów przesiewowych. Do PL wróciło w ciągu kilku dni 20K ludzi z różnych stron świata. Porozjeżdżali się po domach, jak polscy studenci, którzy wrócili tu z Wuhan w końcu stycznia i po kilku dniach niby-kwarantanny zostali wypuszczeni przez lekarzy, za zgodą służb sanitarnych do domów. Bo byli bezobjawowi (jak 40-60 proc. zakażonych COVID). Ciekawe czy, i ilu ludzi zarazili, dzięki niekompetencji i niewiedzy ludzi, którzy czuwają nad bezpieczeństwem naszego kraju? U nas będzie więcej zgonów niż we Włoszech, bo system ochrony zdrowia nie wytrzyma kolejnych dwóch tygodni, a właśnie wtedy krzywa zachorowań i zgonów przebije tutaj - dodała.
Część osób komentujących ten wpis uznało, że Lis ma rację, ale byli też tacy, którzy prosili, by nie siała paniki. "Pani to jakiś prorok czy kto, że widzi pani wszystko w czarnych scenariuszach?" - napisała jedna z internautek. "Proszę nie straszyć, niczemy to nie służy" - skomentowała inna. Byli też tacy, którzy poprosili dziennikarkę, by zamiast złowieszczych prognoz, podawała na Instagramie przepisy na ciekawe dania, z których można skorzystać w czasie kwarantanny.