Jeremy Irons dostał propozycję zagrania Jamesa Bonda
Irons przyznał, że odrzucił tę ofertę, ponieważ uznał, że wcielenie się w postać szpiega mogłoby go zaszufladkować jako aktora.
Brytyjski aktor spotkał się z nieżyjącym już producentem filmów o agencie 007 - Albertem "Cubbym" Broccoli - w 1980 roku, gdy pracował na planie filmu "Kochanica Francuza". Producent zaproponował mu zagranie postaci Bonda, w którą wcielał się wtedy Roger Moore.
W rozmowie z gazetą "The Daily Telegraph" powiedział: - Odbyłem kiedyś spotkanie odnośnie roli Jamesa Bonda. Pracowałem wtedy na planie filmu "Kochanica Francuza". Chubby Broccoli [ówczesny producent filmów o Bondzie] zaproponował mi tę rolę. Spotkaliśmy się w Lyme Regis, ale ja nie byłem zainteresowany jego ofertą, ponieważ myślałem, może niesłusznie, że trudno by mi było potem uwolnić się od tak kultowej roli.
Mimo iż aktor nie zdecydował się wcielić w postać agenta 007, to uważa, że do tej roli idealnie pasowałby jego kolega z planu filmu "High Rise" - Tom Hiddleston. Jeremy twierdzi, że idealnie pasowałby mu smoking, który do niedawna był noszony przez Daniela Craiga.
67-letni aktor powiedział: - Idealnie pasuje do tej roli - ma styl, poczucie humoru, odpowiedni wygląd i budowę ciała.
Mimo iż niektórzy aktorzy mogliby żałować swojej decyzji o odrzuceniu szansy wcielenia się w postać Bonda, Irons jest zadowolony z tego, co udało mu się osiągnąć w ciągu swojej pięćdziesięcioletniej kariery i niczego nie żałuje.
Aktor występujący w filmie "Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości" powiedział: - Nie jestem osobą, która ciągle czegoś żałuje. Jak sobie pościeliłem, tak się teraz wysypiam, zresztą bardzo dobrze. Wszystko mogło się potoczyć inaczej. Czy byłbym wtedy szczęśliwszy, czy nie? Czy powinienem był bardziej poświęcić się brytyjskiemu teatrowi? Tak naprawdę nigdy tego nie pragnąłem. Zawsze myślałem, że ktoś inny lepiej zagra daną rolę. Sam nie wiem.