Joanna Racewicz na wakacjach. „Ostatnie zdjęcie z twarzą”

Wakacje powoli zmierzają ku końcowi, są jednak tacy, którzy starają się wykorzystać je do ostatka. Do tych „łapiących chwile” należy Joanna Racewicz, która jak widzimy na jej Instagramie, aktualnie przebywa z synem w Norwegii. Dziennikarka podzieliła się z fanami zdjęciami z wyjazdu. Choć trzeba przyznać, że nietypowe to fotki.

Joanna Racewicz
Joanna RacewiczAKPA

Ile osób, tyle podejść do publikowania w internecie wizerunków dzieci. Są tacy, którzy buzie swoich pociech pokazują często i bez jakichkolwiek ograniczeń. Ba, istnieją influencerzy, którzy na pozowaniu ze swoimi dziećmi, oparli socialmediową karierę.

Na drugim biegunie sytuują się zaś osoby, które starannie chronią wizerunek synów i córek. Nie pokazują ich w social mediach, a jeśli już - starają się kadrować zdjęcie tak, by zadbać o anonimowość pociech.

Nie ulega wątpliwości, że ta druga postawa jest o wiele bardziej odpowiedzialna i stanowi przejaw szacunku do dziecka. Dzisiejsze maluchy, za kilkanaście lat,  gdy dorosną, mogą nie być zachwycone, gdy znajdą w internecie swoje zdjęcia z dzieciństwa.

Dlatego dobrą praktyką jest pytanie dziecka o zgodę na publikację zdjęcia. Choć odpowiedź, może być dość zaskakująca.

Skuteczne sposoby na walkę z hejterami. Joanna Racewicz gościem "Zdanowicz pomiędzy wersami INTERIA.PL

"Na nic argumenty: Kiedyś będziesz pytał"

Prawdopodobnie tak właśnie było w  przypadku Joanny Racewicz. Dziennikarka i prezenterka wychowuje nastoletniego syna Igora. Choć chłopak regularnie pojawia się na jej Instagramie, jego twarz można zobaczyć sporadycznie (ostatni raz zdarzyło się to przy okazji zdjęcia na zakończenie roku szkolnego). W ten weekend dziennikarka podzieliła się wspólnymi zdjęciami z Norwegii, na których chłopak pozuje... tyłem. Tak, że internauci widzą tylko jego plecy.

"Pytają Państwo o zdjęcia z Synkiem. Oto one. Odwilż się skończyła, plecy wróciły. Ostatnie "z twarzą" było na koniec szkoły. Na nic argumenty, że <<kiedyś będziesz pytał...>>.  Zero pokazywania twarzy z "matulą". Ech... Jest zgoda tylko na "coś takiego". Co robić? Nastolactwo - na szczęście - stan przejściowy. Podobno można przeczekać. Jakoś" - napisała Joanna Racewicz.

Poprosiła też internautów o rady, a co natychmiast pospieszyli z komentarzami. Większość z nich gratulowała świadomości i odpowiedzialności. Tak mamie, jak i synowi.

Uszanować i bardzo doceniać - syn dba o swoją prywatność i świadomie chce kształtować swój cyfrowy wizerunek. Brawa dla niego!

Dzieci nie są naszą własnością, jeżeli już umie postawić granice, to gratuluję takiego syna.

Pięknie zdjęcia, ważne że spędzacie wspólne czas, wakacje. A tymi plecami to bym się nie martwiła nastolatki tak mają i myślę że z czasem to mnie. Dzieci bronią swojej prywatności i chwała im za to .

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas