Marcin Miller: Lider Boys, jakiego nie znacie

Dzień zaczyna od ćwiczeń i kawy przy komputerze, jego sposobem na zły dzień jest kąpiel w wannie, a nietrafioną inwestycją samochody - oto, jakimi ciekawostkami na swój temat podzielił się Marcin Miller, lider grupy Boys.

Marcin Miller jest jedną z największych gwiazd disco-polo
Marcin Miller jest jedną z największych gwiazd disco-poloJan BieleckiEast News

Marcin Miller, lider zespołu Boys, w książce "Jestem szalony", która jest zapisem jego rozmów z Katarzyną Szkarpetowską i Łukaszem Smolarskim, zdecydował się odpowiedzieć na 100 "podchwytliwych" pytań. Wśród nich znalazły się np. te o to, od czego zaczyna dzień - od ćwiczeń i kawy wypijanej przy komputerze. Z kolei, gdy ma zły dzień, ratuje go kąpiel w wannie, która jest też pierwszą rzeczą, jakiej poszukuje w hotelach, kiedy jeździ w trasy koncertowe - a w te nie rusza się bez... butelki wody.

Miller, którego znakami szczególnymi są dwa pieprzyki na lewym policzku, wypowiedział się też na temat kobiet i mężczyzn. I tak muzyk uważa, że kobieta powinna być zawsze sobą, nie wypada jej zaś być uległą. Z kolei mężczyzna powinien kochać swoją kobietę i dbać o nią, nie przystoi mu za to kobiet poniżać. Pewnie dlatego irytuje go brak szacunku, a małżeństwo to dla niego świętość.

A jakie jest jego podejście do pieniędzy? Okazuje się, że całkiem zdroworozsądkowe, bowiem - jak przekonuje - najchętniej wydaje je na zapewnienie spokojnej przyszłości sobie i rodzinie, z kolei swoje samochody uważa za... najbardziej nietrafioną inwestycję. Ciekawa jest też liczba kilometrów, jaką pokonuje w ciągu roku, aby dojechać na koncerty. 

- Byłbym pierwszym discopolowcem na Marsie! - czytamy.

Teraz coś o sztuce i rozrywce. Ulubioną bajką z dzieciństwa Millera był "Zaczarowany ołówek", a dziś filmami, które mógłby oglądać codziennie i nigdy mu się nie znudzą, są takie tytuły jak: "Sami swoi", "Potop", "Znachor, "Olimp w ogniu" oraz "Uprowadzona". Robert De Niro i Angelina Jolie to jego ulubieni aktorzy, wokalista zaś - Zbigniew Wodecki.

Na koniec kilka życiowych spostrzeżeń. Miller nigdy nie chciałby zostać sam, życie nauczyło go, że sam nic nie zdziała, pewnie dlatego też najbardziej ceni przyjaźń. Szczerość też, choć tę w stosunku do tych, którzy żyją w świecie kłamstwa i obłudy, uważa również za swoją wadę. Jako swoją największą zaletę wymienia zaś dobre serce, które niestety często jest wykorzystywane. Na szczęście w trudnych chwilach ratuje go telefon do przyjaciela.

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas