Sharon Stone ujawniła szokujące kulisy powstania kultowej sceny "Nagiego instynktu"
Laureatka Złotego Globu i nagrody Emmy w nowej autobiograficznej książce opowiedziała o powstaniu filmu "Nagi instynkt", który zapewnił jej popularność i uznanie w branży. Okazuje się, że podczas kręcenia bodaj najsłynniejszej sceny aktorka została zmanipulowana i oszukana. "Dałam w twarz reżyserowi, uciekłam do samochodu i natychmiast zadzwoniłam do swojego prawnika" - wspomina Stone.
"Nagi instynkt" przez wielu uznawany jest za klasykę światowego kina. Kultowy thriller z 1992 roku zagwarantował nieznanej wówczas szerszej widowni Sharon Stone ogromną popularność, katapultując ją do hollywoodzkiej pierwszej ligi. Kulisy powstania produkcji okazują się tymczasem cokolwiek niepokojące - w czekającej na premierę autobiograficznej książce "The Beauty of Living Twice" aktorka ujawniła, że na planie padła ofiarą manipulacji i kłamstw.
Jak wynika z udostępnionych przez "Vanity Fair" fragmentów książki, podczas kręcenia słynnej sceny przesłuchania, gwiazda nie była świadoma, że na ekranie widoczne będą jej intymne części ciała. Reżyser filmu, Paul Verhoeven miał nakłonić ją do zdjęcia bielizny pod pretekstem technicznych problemów. Zapewnił przy tym aktorkę, że kamera nie uchwyci jej nagości.
"Wezwano mnie, abym obejrzała gotowy film po zmontowaniu. Pamiętam, że pomieszczenie było wypełnione agentami i prawnikami, spośród których większość nie miała nic wspólnego z projektem. W ten oto sposób po raz pierwszy zobaczyłam na ekranie swoje krocze, na długo po tym, jak byłam wielokrotnie zapewniana: "Nic nie widzimy, musisz zdjąć majtki tylko dlatego, że odbijają światło". Toczyła się dyskusja na ten temat, każdy miał coś do powiedzenia. Ale skoro wagina, o której mowa należy do mnie, pozwólcie, że powiem jedno: inne punkty widzenia są gó*** warte. Po obejrzeniu tej sceny dałam w twarz reżyserowi, uciekłam do samochodu i natychmiast zadzwoniłam do swojego prawnika, Marty’ego Singera" - ujawniła Stone.
Prawnik aktorki poinformował ją wówczas, że nakręcenie filmu w ten sposób było zwyczajnie nielegalne, gdyż na planie została ona wprowadzona w błąd. Dlaczego więc uznawana dziś za kultową scena nie została wycięta z produkcji? "Skonfrontowałam się później z Paulem i opowiedziałam mu o strategii, jaką przygotował dla mnie Marty. Oczywiście Paul usiłował przekonać mnie, że nie mam wyboru, że nic nie mogę na to poradzić. Byłam tylko aktorką, tylko kobietą - jaki wybór mogłam mieć? Ale w rzeczywistości go miałam. Długo myślałam nad tym, co powinnam zrobić. Ostatecznie zgodziłam się na uwzględnienie tej sceny w filmie, bo faktycznie wzbogaciła tę historię i moją postać. Dlatego to zrobiłam" - wyjaśniła gwiazda.
I dodała, że rolę w "Nagim instynkcie" wciąż uważa za najbardziej znaczący i wymagający projekt w całej swojej karierze. "Wcielając się w tę bohaterkę musiałam skonfrontować się z mroczną stroną samej siebie. To było przerażające. Podczas kręcenia trzy razy zdarzyło mi się lunatykować, dwa razy obudziłam się w pełni ubrana w swoim samochodzie stojącym w garażu. Miałam ohydne koszmary. Mimo to uważam, że to był dla mnie przełomowy moment. Od tej pory miałam odwagę uczyć się nowych rzeczy i prosić świat, by się zmieniał" - zaznaczyła Stone.
W nadchodzącej autobiografii aktorka opowiedziała o wielu innych przypadkach nadużyć ze strony reżyserów i producentów, których padła ofiarą na przestrzeni lat. "Pewien producent zasugerował mi, żebym poszła do łóżka z partnerującym mi na planie aktorem, gdyż w ten sposób uzyskamy potrzebną chemię. Jeden reżyser, idealny kandydat do #MeToo, kazał mi z kolei siadać sobie na kolanach, kiedy udzielał mi wskazówek na temat roli. A gdy odmówiłam, obraził się i nie chciał ze mną pracować. Film oczywiście okazał się porażką. Kiedy na planie panuje taka atmosfera i brakuje profesjonalizmu, efekt nie może być dobry" - zdradziła Stone.
Książka "The Beauty of Living Twice" zadebiutuje na rynku wydawniczym już 30 marca.