"Staram się nie powtarzać"
Alan Parker to bardzo niepozorny reżyser. Jego kariera filmowa jest dość nierówna. Sir Alan ma jednak na swoim koncie prawdziwe majstersztyki sztuki filmowej. "Midnight Express", "The Wall", czy "Ptasiek" mają zapewnione zaszczytne miejsce w historii kina.
Z Alanem Parkerem rozmawiał i przysłuchiwał się jego spotkaniu z publicznością Tomasz Bielenia.
Jak scharakteryzowałby pan swoje filmy?
Zawsze starałem się robić różne rzeczy. Rozpocząłem zabawę z filmem od dwóch tak różnych filmów, że w pewnym sensie stało się to dla mnie wyzwaniem. Pomyślałem, że tylko w ten sposób będę mógł uzyskać twórczą świeżość - robiąc za każdym razem zupełnie inny film. Krytycy filmowi lubią takie generalizacje, uwielbiają wrzucać reżyserów do przegródek, bo to im ułatwia sprawę. Zawsze starałem się uniknąć zaszufladkowania. Poza tym nie umiałbym w kółko opowiadać o tym samym i w ten sam sposób, bo zanudziłbym się na śmierć.
Jaki film ze swojej filmografii lubi pan najbardziej?
Zazwyczaj, gdy udzielam wywiadów staram się promować swój ostatni film, więc odpowiadam, że moim najlepszym filmem jest ten ostatni. Ale tak poważnie, to bardzo trudno jest mi wskazać mój ulubiony film. Bardzo lubię "Shoot the moon", który odniósł najmniejszy sukces ze wszystkich moich filmów, a który prawdopodobnie jest najlepszym obrazem jaki zrobiłem.
Czego nauczyła pana realizacja reklamówek telewizyjnych?
W latach 60. i 70. brytyjski przemysł filmowy był dosyć depresyjny. Robienie reklam było jedynym sposobem na jakąkolwiek pracę filmową. W ten sposób ja i Riddley Scott mogliśmy uczyć się kina - realizując reklamówki telewizyjne. Dziś już, oprócz serwisów informacyjnych, nie oglądam telewizji. Jak jestem zapraszany do jury konkursów na najlepsze reklamy, zawsze myślę; "Po cholerę mnie wybrali, przecież ja w ogóle nie oglądam reklam?!"
Którego ze współczesnych reżyserów ceni pan najbardziej?
Wielkim podziwem darzę Kena Loacha, zresztą to u jego boku zaczynałem karierę filmową. Nadal uwielbiam to, co robi. Jego filmy przybliżają mnie do poznania drugiego człowieka i nie znam innego reżysera na świecie, który robi to tak perfekcyjnie jak Loach.
Jaka jest obecna sytuacja kina brytyjskiego?
Tradycyjnie brytyjskie kino było finansowane przez wsparcia rządowe i podatki. Te ulgi zostały w zeszłym roku zniesione i nie wprowadzono na ich miejsce żadnych nowych, co wprowadziło zamieszanie. Z tego powodu filmy robione w Wielkiej Brytanii, jak np.