Szczęście według Samusionek
Anna Samusionek marzy o zagraniu roli, w której byłaby kobietą władzy i biznesu, agentką wywiadu czy służb specjalnych, a także kobietą obłąkaną lub opętaną.
Podobno miała się Pani urodzić chłopcem?
Anna Samusionek: Tak, to prawda. Jestem drugim dzieckiem. Mam starszą siostrę i rodzice zapragnęli mieć potomka płci przeciwnej. Być może mój absolutny brak zainteresowania lalkami wynikał z faktu, że byłam planowana jako chłopiec?! Fascynowały mnie męskie zabawki. Moje zachowanie w dzieciństwie nie przypominało tego, co robią dziewczynki. Dziś jednak wiem, że zdecydowanie wolę być kobietą (śmiech).
Pewnego dnia spojrzałam w lustro i powiedziałam: będę aktorką..... Czy tak zaczyna się Pani opowieść?
A.S.: Zdecydowanie nie. Jako dziecko chciałam zostać weterynarzem, później malarką. Ostatecznie postanowiłam zostać lekarzem i to koniecznie chirurgiem.
W jakiej roli zadebiutowała Pani?
A.S: Zadebiutowałam na scenie Teatru Małego w "Upiorach" Ibsena, wcielając się w rolę Róży. W kinie natomiast w roli Zosi w filmie pt. "Darmozjad polski" w reżyserii Łukasza Wylężałka, za którą dostałam nagrodę na festiwalu filmowym w Gdyni.
Jest Pani piękną, mądrą i zdolną kobietą. Dostała się Pani już za pierwszym razem do Akademii Teatralnej w Warszawie. Zagrała Pani m.in. na deskach teatru w przedstawieniu "Mistrz i Małgorzata", "Lot nad kukułczym gniazdem", w serialach "Glina", "Stacyjka" czy "Pensjonat pod różą". Na dużym ekranie można było Panią obejrzeć w filmie Marka Konrada pt. "Prawo ojca". Gdyby Pani kariera nie ułożyła się tak pomyślnie, zmieniłaby Pani zawód?
A.S.: Chyba bym musiała, aby mieć za co żyć. Poszłabym wtedy w kierunku dziennikarstwa. Jestem jednak szczęśliwa, że jak dotąd, nie jestem do tego zmuszona.
Jakie są niebezpieczeństwa zawodu aktora, szczególnie w życiu prywatnym?
A.S.: Rozgimnastykowana psychika i emocje do granic możliwości, z którymi nie każdy potrafi sobie poradzić. Gwałtowne sukcesy i porażki zaraz po nich... Energia, z którą nie wiadomo czasami co zrobić, w momencie kiedy nie grasz. Można wtedy stać się niebezpiecznym dla otoczenia (uśmiech).
Jakie jest Pani pozazawodowe hobby?
A.S.: Jazda konna, nurkowanie, a przede wszystkim moje ukochane dziecko. Jednak, szczerze mówiąc, nie mam zbyt dużo wolnego czasu.
Zawód aktora wymaga ciągłej pracy nad sobą. Jak dba Pani o swój wygląd, sylwetkę, rozwój duchowy?
A.S.: Po prostu staram się systematycznie ćwiczyć i prowadzić aktywny tryb życia, ale bez jakiejś specjalnej przesady. Rozwój duchowy zapewnia mi studiowanie Biblii, przeczytanie raz na jakiś czas dobrej książki, wizyta w teatrze, a także spotkania z najbliższymi przyjaciółmi.
Czy czuje się Pani popularna? Czy ludzie rozpoznają Panią na ulicy?
A.S.: Tak, choć nie podbiegają do mnie za każdym razem z prośbą o autograf. To jest raczej typowe w czasie festiwali filmowych. Raz zostałam rozpoznana w Londynie, przez młodych ludzi z Trójmiasta, pracujących tam od jakiegoś czasu. Było to bardzo miłe, a zarazem bardzo zaskakujące.
Na zakończenie proszę nam zdradzić najbliższe plany na przyszłość?
A.S.: Mam zamiar popełnić minimalną ilość głupstw i być po prostu szczęśliwa.
Rozmawiała Ilona Adamska