Wakacje z duchami, futbolem i... Majką Skowron
Małolaty trudno zatrzymać latem w domu. Sztuka ta udała się twórcom polskich seriali dla dzieci i młodzieży. Przygody Perełki i jego kumpli czy też Majki Skowron młodzi widzowie śledzili w wakacje z zapartym tchem.
Były to seriale z ciekawą, wartką akcją, pełne przygód, ale też humoru, emocji, wzruszeń... Dużo się w nich działo! - wspomina pani Beata z Pionek. - Młodzi aktorzy grali "z ikrą", budzili sympatię także dlatego, że byli tacy jak my - chłopaki i dziewczyny z sąsiedztwa. Czasem się kłócili, ale ostatecznie dogadywali się i działali razem.
W wakacje młodzieżowe seriale nadawano w ramach Telewizji Dziewcząt i Chłopców. Najlepsze z nich nakręcił Stanisław Jędryka. Przebojem lat 70. były "Wakacje z duchami" według powieści Adama Bahdaja. W książce i w serialu trzech chłopców spędza lato w leśniczówce. W pobliskim zamku pojawiają się tajemnicze zjawy. Bohaterowie zakładają klub detektywów i prowadzą śledztwo na własną rękę.
Zdjęcia kręcono na zamku w Niedzicy i w Czorsztynie. Cała ekipa świetnie bawiła się na planie, a prym wiedli dziecięcy odtwórcy głównych ról: Edward Dymek (Mandaryn), Henryk Gołębiewski (Pikador) i Roman Mosior (Perełka), którego uznano za najlepszego aktora serialu. Towarzyszyła im dziewczyna - Dziewiątka (Joanna Duchnowska).
- Wisiał nade mną egzamin poprawkowy w szkole, ale humor dopisywał. Rozrabiałem, podsłuchiwałem dorosłych - wspominał po latach Gołębiewski. - Towarzyszyła nam plejada gwiazd: Wilhelmi, Pietruski, Maklakiewicz, Gajos. Opiekowali się nami, ale tak z przymrużeniem oka...
W pamięci widzów pozostała też czołówka filmu z przejmującą muzyką i... zjawami: księżniczką Brunhildą Branderburską ze świecącymi oczami oraz z księciem Bogusławem Łysym, który zrzucił ją z wieży. Gdy 20 lat po premierze Stanisław Jędryka trafił do szpitala, na korytarzu poczuł na ramieniu kobiecą dłoń i usłyszał tubalne wołanie: "Przebacz mi, Brunhildo!". Tak zwróciła się do niego jedna z lekarek, która w dzieciństwie była wielką fanką serialu.
Zdjęcia do "Szaleństwa Majki Skowron" miały dramatyczny przebieg. Z powodu wysokiej gorączki, spowodowanej ostrym atakiem reumatyzmu, reżyser Jędryka nieoczekiwanie znalazł się w szpitalu w Giżycku, a potem w Instytucie Reumatologii w Warszawie. Pod jego nieobecność przez dwa dni nagrywano bezaktorskie zdjęcia na jeziorach, po czym reżyserię przejął Kazimierz Kutz. Nie mógł jednak na dłużej poświęcić się tej pracy, przed ekipą stanęło więc widmo przerwania produkcji.
Grająca tytułową bohaterkę Zuzanna Antoszkiewicz miała zaledwie 15 lat, nie można więc było dokończyć filmu za rok, bo wyglądałaby już zupełnie inaczej. Pomimo ostrych protestów lekarzy reżyser wypisał się ze szpitala na własną prośbę i dokończył serial. Ciekawe, że potem już nie miał problemów z reumatyzmem!
Zuzannie partnerował starszy od niej o dwa lata Marek Sikora w roli Ariela. Jędryka współpracował już z nim na planie filmu "Koniec wakacji", wiedział więc, że Sikora to chłopiec odpowiedzialny; zdarzyło się, że chory uciekł z domu na plan, by nie opóźnić zdjęć. Jego oczami obserwujemy wydarzenia i rodzącą się miłość nastolatków, którzy przełamują nieśmiałość i wspólnie dzielą swoje troski. "Szaleństwo Majki Skowron" zachwycało też urokliwymi plenerami mazurskich jezior...
W "Do przerwy 0:1" najważniejsze były: piłka nożna i przyjaźń. Ten wczesny serial Stanisława Jędryki z końca lat 60. opowiadał o warszawskich chłopcach z ubogich rodzin, biorących udział w piłkarskim turnieju "dzikich drużyn". Młodzi bohaterowie ocierali się o brutalny świat dorosłych, lecz nawet w najtrudniejszych sytuacjach pozostawali sobą - grupą sympatycznych urwisów kochających futbol, lecz potrafiących się też wspierać i współdziałać.
Serial kręcono wśród starych kamienic i podwórek, kamera nie pokazywała nowych warszawskich osiedli, o co niektórzy mieli do reżysera pretensje. Podobnie zresztą, jak o obsadzenie w roli czarnego charakteru Romana Wilhelmiego - Olgierda z "Czterech pancernych".
Losy dziecięcych aktorów potoczyły się różnie. Zuzanna Antoszkiewicz została artystką sztuk wizualnych. Roman Mosior wyjechał do Niemiec. Marek Sikora ożenił się z Grażyną Wolszczak i rokował duże nadzieje jako reżyser teatralny, ale zmarł na udar mózgu w wieku 37 lat.
- Mimo upływu lat wciąż lubię bohaterów tych seriali - mówi pani Beata. - Byli tacy fajni, mieli fantastyczne przygody!
Sławomir Koper