Spotkaj się z duchami!
Nawiedzone atrakcje: miejsca, gdzie można spotkać zmarłych.
Pomnik wygląda jak blok mieszkalny, wznoszący się nad SE Bybee Street prawie na zakręcie, gdzie ta ulica łączy się z SE Thirteenth Avenue. Budynek posiada dwa wysokie, długie skrzydła, które łączą styl wiktoriański z art déco i stylem hiszpańskim. Jest domem dla pięćdziesięciu ośmiu tysięcy mieszkańców, a może pomieścić jeszcze sto dwadzieścia tysięcy. Zajmuje obszar trzech i pół akra, stanowiąc prawdziwe miasto w mieście. Miasto zmarłych.
Budowa zaczęła się w 1901 roku i wkrótce stanął tu chłodny labirynt wyłożony dywanami, marmurami, betonem, mosiądzem i brązem. Znajdziecie tu witraże Tiffany'ego, fontanny i posągi z marmuru z Carrary, dookoła stoją w niewielkich grupach sofy i fotele wypchane ponad miarę, schody wiją się w górę i w dół, przestronne krypty łączą się, tworząc perspektywę, która ginie w oddali.
Po dziesięciu minutach stracicie orientację i poczujecie się zagubieni. Po piętnastu wpadniecie w panikę. Zanim jednak zaczniecie gorączkowo szukać wyjścia, spróbujcie przy okazji znaleźć kryptę Mayo Methot, pierwszej żony Humphreya Bogarta. Po jej śmierci w 1951 roku przez wiele lat - regularnie co tydzień - pojawiał się tutaj tuzin świeżych róż. Rozejrzyjcie się też za Rae Room (Komnatą Rae), największą kryptą mauzoleum. Jej ściany są wyłożone witrażami, stoją w niej dwa sarkofagi, a zajrzeć do niej można tylko raz w roku. Chodzi o to, że George Rae ożenił się ze swoją służącą, młodszą o dwadzieścia sześć lat Elizabeth, więc żaden z członków rodziny nigdy go nie odwiedza. Wyjątkiem jest Memorial Day .
Tak, to właśnie to mauzoleum zainspirowało mnie do napisania drugiej powieści - Rozbitek. Niektóre rozdziały nawet napisałem tutaj, ale w budynku panuje taki chłód, że palce od razu sztywnieją. Portland Cacophony Society (portland.cacophony.org) od czasu do czasu organizuje grupowe wyprawy do tego labiryntu. W deszczowe dni warto wybrać się tam na spacer, żeby poznać historię pierwszych osadników. Albo po prostu żeby poczytać jakąś straszną książkę, siedząc wśród zmarłych przy wielkim oknie, które wychodzi na mroczne mokradła Oakes Bottom i migoczące w oddali kolorowe światła wesołego miasteczka.
Portland Memorial stoi przy skrzyżowaniu SE Fourteenth Avenue z Bybee Street. Godziny otwarcia można sprawdzić pod numerem telefonu 503-236-4141.
(s.39-40)
Maryhill Museum (Muzeum Maryhill)
- Przede wszystkim należy oddzielić fakty od mitów o Maryhill - mówi Lee Musgrave, rzecznik prasowy Maryhill Museum.
Każdego roku tłumy ludzi odwiedzają to muzeum sztuki na pustyni nad rzeką Kolumbią i szerzą najdziwniejsze plotki.
Mówią, że twórca muzeum, magnat kolejowy Sam Hill porwał rumuńską królową Marię i uwięził ją w podziemiach. Mówią, że w basenie na terenie muzeum pływał kiedyś największy jesiotr świata. Mówią, że królewska szata, którą można oglądać wśród eksponatów w głównej sali, jest wyszywana prawdziwymi diamentami, a kiedy muzeum potrzebuje pieniędzy, pracownicy odpruwają je i przyszywają sztuczne paciorki. Mówią, że królowa Maria darzyła lesbijską miłością tancerkę Loie Fuller. I że to miejsce jest nawiedzone. Że tam naprawdę straszy. Że barka pogrzebowa druidów - zakupiona przez muzeum, ale nigdy nie pokazywana publicznie - została rozebrana na części i nadal jest ukryta w zakamarkach budynku. I jeszcze wiele innych rzeczy?
Na wstępie naszej rozmowy Lee od razu podkreśla:
- Przede wszystkim w naszym muzeum w ogóle nie ma piwnicy.
Wyjaśnia, jak zbudowano tę ogromną willę we włoskim stylu z lanego betonu, z podłogami pokrytymi drewnem. Kiedy budynek się nagrzewa lub ochładza, wydaje różne dziwne dźwięki. Po chwili Lee dodaje:
- Nieraz spędziłem tutaj samotną noc i mogę potwierdzić, że przez te odgłosy zdawało mi się, że ktoś się kręci po muzeum.
Kiedyś okazało się, że przyczyną uporczywego stukania na drugim piętrze jest kruk, który uwiązł między oknem a ozdobną, żelazną kratą.
O królowej i Loie Fuller kierowniczka zbiorów muzeum Betty Long mówi tak:
- Były sobie bardzo bliskie. Łączyło je wiele ciepłych uczuć. Loie Fuller była lesbijką, to wiemy na pewno. Miała partnerkę. Ale między nią i Marią nie było związku miłosnego.
Jak na ironię prawdziwe historie, którymi mogą podzielić się Betty i Lee, są ciekawsze niż plotki. W muzeum można obejrzeć meble i przedmioty codziennego użytku z rumuńskiego dworu królewskiego, a wśród nich pióro, którym podpisano Traktat gandawski . Przez wiele lat dzieci i krewni kustoszy obchodzili Wigilię w Maryhill Museum, korzystając bez ograniczeń z bezcennego wyposażenia sali tronowej, a dzieciaki bawiły się słynnym piórem.
W kolekcji muzeum znajdują się szczątki statku "Mayflower". Jest tam również łuska z Big Berthy wystrzelona podczas pierwszej wojny światowej, całkiem pokaźna kolekcja rzeźb Rodina, pamiątki po rdzennych mieszkańcach tych terenów, a także manekiny z wystawy mody w paryskim Le Theatre de la Mode z 1946 roku. Ale żeby zaraz duch?
- Siedzę tu często do późna w nocy - mówi Betty. - I nie należę do osób, które łatwo przestraszyć. Ale pewnej nocy zeszłam na dół do Lee. Byliśmy sami w budynku. Zapytałam go: "Dlaczego tak jeździłeś windą w górę i w dół?"
Lee, który słucha naszej rozmowy, śmieje się i mówi:
- Kiedy o to zapytała, odpowiedziałem: "Myślałem, że to ty nią jeździsz..."
Żeby dotrzeć do Maryhill Museum, musicie jechać drogą międzystanową 84 na wschód, a po około dwóch godzinach odbić na zjazd numer 104. Potem trzeba skręcić w lewo i przejechać mostem przez rzekę Kolumbię. Dalej poprowadzą was drogowskazy. Muzeum jest czynne od 15 marca do 15 listopada, siedem dni w tygodniu w godzinach 9.00-17.00.
(s.47-48)
Fragmenty pochodzą z książki: "Uchodźcy i wygnańcy", Chuck Palahniuk. Premiera: wrzesień 2008. Wydawnictwo Niebieska Studnia.