Reklama

Krytykować czy nie?

Nie mam dobrych wspomnień z dzieciństwa. Moi rodzice ciągle mnie krytykowali. Odkąd pamiętam, czułam się przytłoczona i stłamszona ich uwagami.

Może komuś, kto tego nie doświadczył, trudno uwierzyć, że w oczach rodziców dziecko wszystko robi źle. W moim przypadku tak właśnie było. Gdy byłam mała, widziałam tylko ich niezadowolenie i niewiele z tego rozumiałam. Dopiero gdy dorosłam, dotarło do mnie, że rodzice tak robią "dla zasady", taki już mają charakter. Bo wtedy wiedziałam już, że mnie krytykują, choć nie mają powodu. Rodzice, postępując w ten sposób, popełnili wielki błąd. A jego skutki odczuwam do dziś. Gdy ktoś mnie krytykuje, zwraca mi uwagę, ja reaguję na to złością i agresją, dosłownie doprowadza mnie to do furii. Wystarczy nawet jedno słowo, czyjeś niechętne spojrzenie, dosłownie drobiazg, a ja już się wściekam. Tak też było ostatnio, gdy koleżanka w pracy powiedziała mi, że nie powinnam pić tak dużo kawy. A ja jej na to, że to nie jej sprawa, co ją to obchodzi, itp, itd. Na szczęście, koleżanka nie obraziła się na mnie. Przeciwnie - powiedziała mi, że już nie raz widziała u mnie takie gwałtowne reakcje. I że, jej zdaniem, za bardzo biorę wszystko do siebie. W każdym widzę wroga, a to przecież nieprawda. Ludzie mają wobec mnie dobre intencje. I teraz się nad tym zastanawiam. Czy ona ma rację?

Reklama

Majka, 43 lata

Co robić w takiej sytuacji? Masz takie doświadczenia i chcesz się nimi podzielić z czytelnikami "Chwili dla Ciebie"? Skomentuj. Cały artykuł z waszymi komentarzami ukaże się w numerze 34 (w sprzedaży od 25 sierpnia br.) i na stronie:

www.kobieta.interia.pl/sprawy-rodzinne

Osoby na zdjęciu są modelami i nie mają nic wspólnego z opisywaną historią.

Chwila dla Ciebie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy