Zdanowicz pomiędzy wersami: Odc. 152: Basia Bursztynowicz
Miła, ciepła, otwarta, z wysoką kulturą - tak ją widzimy. O tym, ile z siebie dała Elżbiecie Chojnickiej, jak zareagowała na "wyzwolenie" i co chce przekazać kobietom w swoim wieku w rozmowie z Katarzyną Zdanowicz zdradza Basia Bursztynowicz.
Czy bała się wyjść ze strefy komfortu? - Było mi wygodnie, nie musiałam o nic zabiegać, czułam się swobodnie, niczego więcej ode mnie nie wymagano. Ale coraz bardziej czułam się zamknięta. Wszystkie moje marzenia o czymś innym gdzieś pogubiłam przez te lata. Nagle odezwał się we mnie jakiś krzyk rozpaczy, że nie mogę dłużej tkwić w miejscu. Chcę pokazać widzom, że umiem zagrać coś więcej i być w innym miejscu - mówi Basia Bursztynowicz. - Nigdy nie wiemy, co nas czeka. Nawet jeśli dostaniemy szansę, to i tak nie wiemy, w jaką stronę to pójdzie. Ale warto ryzykować.
Czy miała plan? - Nie, miałam żadnego planu. Wiedziałam, że będę musiała się bardzo starać. To oznacza pozwolenie sobie na nową drogę. Już to jest wyzwaniem. Szukajmy wyzwań, wiedziałam, że będą musiała szukać.
Dlaczego nie opowiada tylko o dobrym życiu, osiągnięciach, "życiu usłanym różami"? Trudniejsze momenty zawsze kształtują bardziej. Trudne momenty powodują, że zaczynamy doceniać życie, doceniać przyjemne chwile w życiu. Myślę o kobietach w moim wieku, które są przezroczyste i muszą wyjść z tego zamkniętego świata i zacząć mówić o sobie. To nie jest łatwe. Otoczenie nie lubi, kiedy mówimy o rzeczach trudnych - wyznaje Bursztynowicz i dodaje, że sama też czuła się przezroczysta w zawodzie.








