Hala Izerska - najzimniejsze miejsce w Polsce zwane małą Syberią
Na południowo-zachodnich krańcach Polski, nieopodal turystycznego Świeradowa-Zdroju, jest miejsce, gdzie lato nie przychodzi nigdy. Jeśli myślicie, że tej zimy doskwiera wam chłód, nie chcielibyście znaleźć się na Hali Izerskiej, gdzie minusowe temperatury przychodzą nawet w lipcu.
Nie trzeba jeździć na odległe krańce północnej Rosji, żeby zobaczyć Syberię na własne oczy. Zresztą kto by chciał tam teraz bywać. Wystarczy wybrać się pod granicę z Czechami w okolicę Świeradowa-Zdroju, żeby poczuć przejmujące zimno w tajemniczym miejscu, którego nigdy nie opuszczają niskie temperatury.
A te naprawdę mogą przyprawić o dreszcze. W lipcu 1996 zanotowano tam -5,5 stopnia w skali Celsjusza, w sierpniu 2012 -1,7. Najzimniej w historii pomiarów było w pod koniec 1996, 29 grudnia.
Wtedy termometry wskazały -36,6. Śnieg zalega tam do maja, a w ciągu roku nie ma ani jednego miesiąca, w którym nie byłoby ujemnych temperatur. To dlatego miejsce to zyskało miano małej Syberii i polskiego bieguna zimna. Co ciekawe, jeszcze sto lat temu mieszkali tam ludzie.
Gross Iser - historia Hali Izerskiej
Hala Izerska to nazwa, która pojawiła się w państwowym rejestrze nazw geograficznych dopiero w latach 50. ubiegłego wieku. Miejscowi wolą nazywać ją izerską łąką. Oprócz polskiego określenia, przez długi czas używano raczej niemieckiego, Gross Iser lub czeskiego Velká Jizerská louka, gdyż na hali przez 300 lat stała wioska, zamieszkana głównie przez Niemców i Czechów.
Według źródeł historycznych pierwszy człowiek, Czech o imieniu Tomasz, przybył na halę w roku 1620. Tuż po bitwie pod Białą Górą katolicy rozpoczęli masowe prześladowania protestantów na terenie dzisiejszej Republiki Czeskiej. Wiele osób uciekło więc w niedostępne rejony Karkonoszy, w pobliże o wiele bardziej tolerancyjnej wtedy Polski.
Po 10 latach, w 1630, na łące izerskiej funkcjonowała już osada. Miejsce to, choć bardzo ciężkie do życia, zapewniało naturalną ochronę przed ciekawskimi przybyszami z zewnątrz. Otoczone prawie z każdej strony górskimi szczytami, bagnami, torfowiskami i lasem, w którym pełno było wilków i niedźwiedzi.
Polecamy także: Góry Izerskie. Idealne dla całej rodziny
Wieś rozwijała się powoli, ale konsekwentnie do 1945 roku. Zaraz po II wojnie światowej, wraz z przybyciem Armii Czerwonej, Gross Iser weszła w granice Polski, stając się Wielką Izerą. W tym samym roku wszyscy mieszkańcy, około kilkadziesiąt osób, zostali wysiedleni, a hala opustoszała.
Dzisiaj na Hali Izerskiej jedyną ostoją cywilizacji ludzkiej jest schronisko “Chatka Górzystów".
Skąd na Izerskiej Hali klimat subalpejski?
Tam, gdzie kiedyś stało Gross Iser, panuje klimat podobny do subalpejskich rejonów Karkonoszy, położonych 600 metrów wyżej. Hala położona jest w kotlinie, zamkniętej przez otaczające ją góry. Jedynym przesmykiem jest koryto wyżłobione przez rzekę Izerę.
Ciepłe powietrze nie dociera na łąki, zimne zaś schodzi regularnie ze szczytów. Przez to każdy, kto odwiedzi halę, ma wrażenie, jakby wchodził do krainy mrozu, gigantycznej miski wypełnionej mroźnymi miazmatami.
Najchłodniej jest w nocy, wtedy nawet latem pomiary na termometrach są takie, jak w pozostałych częściach kraju w styczniu czy lutym. Dzieje się tak za sprawą inwersji temperatur, czyli wspomnianego schodzenia zimnego powietrza z zaśnieżonych górskich szczytów.
Tajemnicze zniknięcie górskiej wioski
W 1945 roku Gross Iser najpierw przemianowano na Wielką Izerę, a potem na Skalną. Po tym, jak czerwonoarmiści wygnali miejscową ludność, Hala miała stać się siedzibą Wojsk Ochrony Pogranicza, a w opuszczonych budynkach ulokowano rodziny żołnierzy.
Szybko jednak zadecydowano o przeniesieniu ich do Świeradowa, a łąka opustoszała na dobre. Kilka lat później czechosłowaccy zwiadowcy widzieli ponoć pozostawione samym sobie gospodarstwa w stanie nietkniętym. W 1960 oficer WOP, który dotarł w te rejony stwierdził ze zdziwieniem, że zostały po nich już tylko ruiny.
Historycy badający losy Hali nie zdołali odpowiedzieć na pytanie, co stało się z wsią. Najpopularniejsza hipoteza mówi o tym, że stała się ona celem podczas ćwiczeń artyleryjskim Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którego żołnierze symulowali działania w trudnych, górskich warunkach.
Inni podejrzewają jednak, że budynki zostały zwyczajnie rozebrane na polecenie przedstawicieli partyjnych, którzy wykorzystali materiały do budowy swoich posiadłości w okolicznych miejscowościach.
Do dzisiaj po Gross Iser zachował się tylko jeden obiekt, budynek dawnej szkoły. W latach 80. studenci zorganizowali tam schronisko, które prosperuje do dzisiaj. Przez Halę wiedzie bowiem kilka szlaków, zarówno pieszych jak i rowerowych. Podróżni szukają więc wytchnienia i schronienia od zimna, które przychodzi nagle i zaskakuje nawet w środku lata.