Jak na all inclusive, tylko lepiej. Nie trzeba się pakować ani tracić czasu na przejazdy

Agnieszka Maciaszek

Agnieszka Maciaszek

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
835
Udostępnij

Brak stresu związanego z przygotowaniem wyjazdu, oszczędność czasu oraz zorganizowanie pomocy przez biuro, w razie nieprzewidzianych zdarzeń - te trzy powody Polacy wskazują jako najważniejsze podczas wyboru wakacji w formule all inclusive. To co dla jednych jest zaletą, dla osób uwielbiających planowanie i chcących mieć realny wpływ na kształt wakacji okazuje się największą wadą. Czy można to pogodzić? Sprawdzamy!

Czy można pogodzić elastyczność samodzielnego podróżowania z wygodą all inclusive? Sprawdzamy!
Czy można pogodzić elastyczność samodzielnego podróżowania z wygodą all inclusive? Sprawdzamy!Agnieszka Maciaszekarchiwum prywatne

Według raportu Travelplanet tylko 15 procent Polaków nigdy nie spotkało się z pojęciem "all Inclusive". Dodatkowo aż 85 procent klientów biur podróży wybiera właśnie tę formułę wypoczynku. All inclusive oznacza, że wszystkie koszty związane z pobytem - od zakwaterowania, przez jedzenie, aż po napoje, w tym alkohol - są (przynajmniej w teorii) zawarte w cenie wycieczki.

Polacy na wakacjach all inclusive

Z badań wynika, że tylko 1/3 Polaków faktycznie była na tego typu wakacjach. Oznacza to, że choć termin jest dobrze znany, rzeczywiste korzystanie z tej formy wypoczynku nie jest wśród Polaków powszechne. Wakacje tego typu są szczególnie często wybierane w przypadku rodzin z dziećmi oraz osób ceniących wygodę i brak dodatkowych wydatków na miejscu.

Opcję all inclusive wybierają często rodziny z dziećmi
Opcję all inclusive wybierają często rodziny z dziećmi123RF/PICSEL

W latach 90. ten typ wypoczynku stanowił synonim luksusu. Pozwolić mogli sobie na nie nieliczni, którzy wracając ze swoich wojaży snuli opowieści o uginających się pod jedzeniem stołach i kolorowych drinkach, budząc zazdrość w sercach znajomych, dla których wakacje na RODOS oznaczały co najwyżej położony w centrum miasta teren Rodzinnych Ogródków Działkowych Otoczonych Siatką.

Początkiem XXI wieku nastąpił rozkwit podróży w formule "wszystko w cenie". Polacy podbijali Egipt i Tunezję, hitem stały się też Turcja i Bułgaria, którą część rodaków pamiętała jako PRL-owski szczyt spełnionych marzeń o wypoczynku nad ciepłym morzem. Dość wspomnieć, że tylko w egipskim Szarm el-Szejk w roku 2000 było niespełna 91 hoteli, nieco ponad 20 lat późnej jest ich już ponad 500.

Luksus na miarę naszych możliwości

Czarterowe samoloty w sezonie przewożące rodaków w rejony Morza Czarnego, Czerwonego i Śródziemnego pełne były spragnionych słońca i wrażeń turystów, tym bardziej, że tubylcy dość szybko przyswajali język polski i po pewnym czasie wyjazd za granicę nie wiązał się z potrzebą znajomości choćby podstaw jakiegokolwiek języka obcego. Zwiedzanie co prawda wiązało się głównie z podróżami pomiędzy basenem, snack barem a plażą, ale zawsze miło na obczyźnie usłyszeć swojskie "Jak się masz" i "Dzień dobry! Co podać?".

Większość klientów biur podróży wybiera wakacje w formule all inclusive
Większość klientów biur podróży wybiera wakacje w formule all inclusive123RF/PICSEL

A jedzenie dla Polaków to rzecz ważna i właśnie z tym najczęściej respondenci w badaniu przeprowadzonym dla Travelplanet przez pracownię Reasearch Partner kojarzą wakacje w formule all inclusive - brak ograniczeń w konsumpcji jedzenia i napojów bezalkoholowych wskazało aż 48 proc. badanych, brak ograniczeń w konsumpcji alkoholu natomiast 21 proc. Inne skojarzenia to: beztroskie wakacje: - 32 proc., wysoka cena i dostęp do lepszej infrastruktury - 23 proc., luksusowe wczasy dla wybranych - 22 proc.

Pływające miasteczko

Bywałam kila razy na takich wakacjach. Na początku wieku zdarzyło mi się polecieć do Tunezji i Egiptu. W środku pandemii, gdy regularne podróżowanie na własną rękę było bardzo utrudnione, wylądowałam na Wyspach Zielonego Przylądka. Było to podyktowane potrzebą oderwania się od codzienności i resetu. Zależało mi, aby ktoś zorganizował za mnie wszystko co jest do załatwienia w związku z wyjazdem.

Wydawało mi się, że leżenie w cieniu palmy i czytanie książki, czy też oddanie się błogiemu lenistwu jest tym, czego potrzebuję. I było, zwykle przez jakieś 2 dni. Monotonia zabijała radość, mury hotelu położonego gdzieś na pustyni wyznaczały ramy codzienności. Zorganizowane wycieczki fakultatywne miały niedorzeczne ceny, a za obietnicami autentyczności i lokalności często kryły się wątpliwej jakości rozrywki. Podróże na własną rękę dają jednak dużo więcej swobody i możliwości wyboru, zarówno jeśli chodzi o relaks, jak i zwiedzanie.

Kategorycznie stwierdziłam, że takie wakacje nie są dla mnie żadną opcją, do czasu, gdy w porcie w Cagliari, stolicy Sardynii nie weszłam na pokład Costa Smeraldy - wycieczkowca, który pomieścić może ponad 6 000 pasażerów. Statek swoją nazwę zawdzięcza sardyńskiemu wybrzeżu i plażom ze szmaragdową wodą. Ma też wszystko, co niezbędne na wakacjach tak dla relaksu, jak i rozrywki. Na 19 pokładach umieszczono strefy rozrywki, relaksu, SPA, restauracje, baseny, aquapark, kasyno, a nawet muzeum włoskiego designu.

Włoski design na morzu

To pierwsze na świecie muzeum designu na morzu. Galeria ma powierzchnię 500 m2. Projekt, jak i zresztą wszystkie wnętrza statku, został stworzony przez studio Tihany, a kuratorem wystawy jest mediolański architekt Matteo Vercelloni i Paola Gallo. Wystawa prezentuje 470 eksponatów, w tym oświetlenie, meble i odzież, wszystkie związane z dziedzictwem "Made in Italy". W założeniu miał być to hołd dla włoskiej kreatywności i rzemiosła oraz pokazanie globalnego wpływu na design, począwszy od lat 30. XX wieku aż po dzień dzisiejszy. W muzeum odnajduję przedmioty, które posiadam w swojej kuchni i znam nie tylko z włoskich kawiarni, ale także widuje na ulicach czy we wnętrzach domów.

Muzeum designu i wnętrza statku, zostały zaprojektowane przez włoskie studio Tihany
Muzeum designu i wnętrza statku, zostały zaprojektowane przez włoskie studio TihanyAgnieszka Maciaszekarchiwum prywatne

Kultowe krzesło Lady Chair z lat 50. zeszłego wieku autorstwa Marco Zanuso stoi tuż obok czerwonej skórzanej wersji Sanluca autorstwa Achille i Pier Giacomo Castiglioni, podczas gdy lampa Pipistrello autorstwa Gae Aulenti zestawiona jest z czarną błyszczącą lampą Atollo autorstwa Ludovico Magistretti. Eksponaty oświetla od góry współczesny żyrandol Caboche Patricii Urquioli zaprojektowany niespełna 20 lat temu.

Okazuje się, że aż 90% prezentowanych przedmiotów wciąż pozostaje w produkcji. Uzupełnieniem tej kolekcji jest sekcja poświęcona wspomnieniom, w której zaprezentowano serię eksponatów, stanowiących integralną część włoskiego życia codziennego, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Jedz, śpij albo tańcz

Włoskie przywiązanie do tradycji widać także w części restauracyjnej. A przygotowywanie posiłków dla 6000 osób nie jest łatwym zadaniem. Gdyby przeciętny pasażer zajrzał do kuchni, przekonałby się, że tworzone tu codziennie 60 000 porcji wymaga nie lada organizacji i zaangażowania. - Gdy tylko skończymy przygotowywać śniadanie, bierzemy się za lunch, potem trzeba już działać z kolacją - opowiada executive chef Stellario Minutolo. Aby wszystko działało płynnie w kuchni Costa Smeraldy pracuje ponad 250 kucharzy i drugie tyle osób na stanowisku pomocy kuchennych. W bufetach ląduje nie tylko, jak na włoskiego armatora przystało, klasyczna pasta, ale także mnóstwo świeżych warzyw, owoców morza, ryb i mięsa.

Jeśli chodzi o jedzenie, goście codziennie mogą wybierać pomiędzy klasyką a egzotyką.
Jeśli chodzi o jedzenie, goście codziennie mogą wybierać pomiędzy klasyką a egzotyką. Agnieszka MaciaszekArchiwum autora

Na statku znajduje się 19 barów i 21 restauracji, części z nich nie powstydziłyby się największe metropolie. Są tu miejsca desygnowane nazwiskami światowej sławy szefów kuchni, którzy prowadzą restauracje odznaczone co najmniej kilkukrotnie trzema gwiazdkami Michelin - Francuzki Helen Darroze, Włocha Bruna Barbieri i Hiszpana Angela Leona, są ostarie i pizzerie rodem z włoskich prowincji. Można zjeść sałatkę, modne poke bowle czy burgera, uczestniczyć w warsztatach kulinarnych. Jako fankę kuchni azjatyckiej najbardziej cieszy mnie restauracja z sushi oraz Teppanyaki, gdzie co wieczór na żelaznej płycie (jap. teppan) mistrzowie biegli w tzw. kuchni akrobatycznej przygotowują show grillując mięso i owoce morza (jap. yaki - grillowane, smażone). Obserwując kucharza, który przerzuca przegrzebki i krewetki w międzyczasie układając na talerzach misterne konstrukcje z warzyw, wdaję się w rozmowę z siedzącą obok Marią, która po raz kolejny wybrała rejs jako sposób na spędzenie wakacji.

Maria mieszka z mężem Francuzem na Costa Brava, prowadzą małą rzemieślniczą piekarnię i codziennie wstają w środku nocy, by przygotować na rano świeże pieczywo, które wyrabiają tradycyjnymi metodami. Na pytanie, co najbardziej ceni sobie w tego typu wakacjach, z rozbrajającą szczerością odpowiada: - To, że wreszcie mogę się porządnie wyspać i nic innego nie zaprząta mi głowy. Płyniemy właśnie w stronę Capri, Maria z Jeanem wsiedli na statek w Barcelonie, z lekkim zawstydzeniem mówią, że nie zeszli jeszcze z pokładu w żadnym porcie (po drodze statek zawija do 6 różnych miast). Cieszą się po prostu beztroskim wypoczynkiem na pokładzie. Jako, że na urlop jadą raz w roku, zamykając piekarnię, chcą by był niezapomniany. Podczas tygodniowego rejsu planują też trochę zwiedzać, ale najpierw potrzebują po prostu odpoczynku. - Już samo patrzenie na morze mnie uspokaja, mogłabym tak płynąć i płynąć - mówi Maria.

Jedni relaksują się patrząc na morze, inni szalejąc na imprezach
Jedni relaksują się patrząc na morze, inni szalejąc na imprezachAgnieszka MaciaszekArchiwum autora

Gabaryty 19-piętrowego wycieczkowca sprawiają, że delikatne bujanie jest odczuwalne wyłącznie w pozycji horyzontalnej, choć goście mogą się bujać właściwie nieustannie. W strefach rozrywki organizowane są imprezy tematyczne - można tańczyć latino, można wziąć udział w silent disco, można oglądać show przygotowane przez profesjonalnych tancerzy, lub razem z wykwalifikowanymi instruktorami uczyć się tańca. Można trafić na dansing dla seniorów, albo szaleć na technoparty. Przemieszczając się pomiędzy pokładami można poczuć się jak na planie filmu, w którym reżyser zgrabnie miesza style i gatunki. Co ważne, kajuty są umiejscowione w taki sposób, że odgłosy imprez pozostają niesłyszalne umożliwiając zmęczonym słodkim lenistwem błogi odpoczynek i zapewniając ciszę nocną. Choć można się tu zmęczyć - do dyspozycji gości są bowiem także siłownia i grupowe zajęcia oraz gry zespołowe. Są także strefy relaksu, gdzie poza szumem fal nie słychać absolutnie nic. Można czytać, opalać się albo uciąć sobie drzemkę - w końcu od czego są wakacje.

Można czytać, opalać się albo uciąć sobie drzemkę - w końcu od czego są wakacje
Można czytać, opalać się albo uciąć sobie drzemkę - w końcu od czego są wakacjeAgnieszka Maciaszekarchiwum prywatne

Elastyczność ponad wszystko

Są ludzie, którzy uwielbiają podróżować, nie znoszą zaś się pakować. Są tacy, którzy ruszając w podróż zawsze narzekają na to, że przemieszczanie się między kolejnymi zaplanowanymi punktami wycieczki pochłania znaczną część urlopu, zwłaszcza jeśli trzeba jeszcze wziąć pod uwagę czas dojazdu z/na lotnisko. Rejs rozwiązuje te wszystkie problemy - walizkę czy plecak rozpakowuje się raz, hotel płynie razem z nami, a przemieszczamy się głównie podczas snu. Wypływamy z Włoch, budzimy się we Francji, jemy śniadanie i już możemy ruszać w miasto, zwiedzać, albo po prostu napić się wina - jak komu wygodnie.

Opuszczenie statku w porcie nie jest obowiązkowe, kto nie ma ochoty zostaje na pokładzie. Reszta gości ma wybór - może eksplorować miasto i okolice samodzielnie, lub podczas zorganizowanych wycieczek z lokalnymi przewodnikami. Trzeba tylko pamiętać o tym, aby punktualnie powrócić do portu o wyznaczonej godzinie, zwykle około 18:00, i to właściwie jedyne ograniczenie, reszta zależy tylko od naszych potrzeb i wyobraźni, bo przecież "Kto podróżuje ten żyje dwa razy".

Zobacz też: 

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Milena Rostkowska-Galant na “Biegu z Radością” rozmawia z Mikołajem Roznerskim
      Milena Rostkowska-Galant na “Biegu z Radością” rozmawia z Mikołajem RoznerskimPolsat
      INTERIA.PL
      emptyLike
      Lubię to
      Lubię to
      like
      602
      Super
      relevant
      140
      Hahaha
      haha
      41
      Szok
      shock
      19
      Smutny
      sad
      15
      Zły
      angry
      18
      Lubię to
      like
      Super
      relevant
      835
      Udostępnij
      Oceń artykuł
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
      Przejdź na