Jak pokonać ojcowskie kryzysy?

Bycie dobrym tatą to wyzwanie dla każdego faceta, zwłaszcza gdy pojawiają się kłopoty. Podpowiadamy, w jaki sposób sobie z nimi radzić.

Po przyjściu na świat dziecka, mężczyzna może czuć się odsunięty na boczny tor
Po przyjściu na świat dziecka, mężczyzna może czuć się odsunięty na boczny tor© Panthermedia

Żona odsuwa mnie od dziecka

- Chciałem zajmować się synkiem, ale już podczas pierwszej kąpieli do akcji wkroczyły żona z teściową i zgodnie wyprosiły mnie z łazienki - mówi Paweł, tata 7- miesięcznego Antosia. - Ciągle słyszałem: "Lepiej go nie ruszaj, bo jeszcze zrobisz coś nie tak". Teraz rzeczywiście się nie wtrącam, za to ciągle słyszę, że moim zadaniem jest jedynie chodzenie do pracy, podczas gdy żona "ma na głowie cały dom". Nie tak wyobrażałem sobie siebie w roli ojca - dodaje ze smutkiem Paweł.

Co na to psycholog?

Głównym problemem Pawła tak naprawdę są relacje z żoną. Mężczyzna czuje się odsunięty na boczny tor, widzi, że teściowa ma więcej do powiedzenia w kwestii wychowywania jego dziecka niż on sam. Nie wiadomo, co kieruje żoną Pawła, być może pochodzi z tradycyjnej rodziny, w której rolą kobiety było zajmowanie się dziećmi, a facet miał po prostu zarabiać na dom. Jednak już teraz widać, że oboje nie są zadowoleni z tego układu. Ona narzeka na zmęczenie, on czuje się niepotrzebny. Konieczna jest rozmowa między partnerami, inaczej kryzys będzie się pogłębiać.

Rozwiązanie: Porozmawiaj z żoną, opowiedz jej o swoich odczuciach. Wysłuchaj także jej racji. Aby rozmowa nie przerodziła się w kłótnię, umówcie się, że każde z was może mówić przez 10 minut, a druga strona nie ma prawa wtedy przerywać.

Zastanów się, jak mógłbyś włączyć się w opiekę nad dzieckiem. Skoro żona uważa, że nie poradzisz sobie przy pielęgnowaniu malca, to może będziesz z nim wychodził na spacery?

Kiedy żona przewija maluszka albo go kąpie, nie dawaj się wypraszać, za to staraj się być pomocny. Nawet jeśli twoja pomoc miałaby polegać tylko na podaniu ręcznika czy kremu do smarowania. Im częściej będziesz się przyglądał, jak żona opiekuje się malcem, tym szybciej wzrośnie w tobie przekonanie, że "sam też bym dał radę to zrobić". Stąd już tylko krok do samodzielnego przewinięcia smyka, ubrania czy wykąpania go.

Nie potrafię zająć się córką

- Wstyd się przyznać, ale gdy Maja nagle zaczyna płakać, zwykle... wołam żonę - mówi Bartek, tata dwumiesięcznej Majki. - Nie umiem uspokoić córeczki. Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje, ale moja żona ma na to jakieś własne magiczne sposoby. Ja w takich chwilach czuję się kompletnie bezradny. Nie wiem, czy płacz mojej córeczki oznacza, że jest głodna, ma mokro albo chce jej się spać. To chyba typowo kobieca zdolność, której nigdy nie posiądę - dodaje zrezygnowany Bartek. Co na to psycholog?

Twierdzenie, jakoby męskie ucho było mniej wrażliwe na potrzeby niemowlęcia, to trochę szukanie usprawiedliwienia dla samego siebie. Rzeczywiście, obecność mamy działa na niemowlę uspokajająco, ponieważ zwiększa szanse na to, że za chwilę dziecko dostanie pierś (odruch ssania uspokaja maluszka). W tej kwestii tata nie może zastąpić mamy. Może jednak wypracować własne sposoby rozpoznawania potrzeb brzdąca.

Rozwiązanie Gdy maluch zacznie płakać, nie oddawaj go natychmiast żonie, tylko spróbuj jakoś uspokoić. Może smyk płacze, bo nudzi mu się w jednej pozycji? Pobujaj dziecko na rękach, pochodź z nim po pokoju, opowiadaj, co widać za oknem, śpiewaj, itp.

Rozmawiaj z żoną o tym, co takiego oznaczają różne rodzaje płaczu i reakcji dziecka. Dowiedz się, skąd ona wie, że ten płacz oznacza głód, a nie przypadkiem mokrą pieluszkę. Jak najczęściej staraj się bawić z malcem. Praktyka czyni mistrza. Im więcej będziesz próbował, tym szybciej pociecha da ci na swój sposób do zrozumienia, jakie zabawy warto powtarzać. Jeśli nie znosisz siedzieć nad łóżeczkiem i machać grzechotką, wyjdź z dzieckiem. Idźcie na spacer, pokaż mu okolicę. Nie czuj się gorszy od żony. Może ona lepiej potrafi je uspokoić czy ukołysać, ale za to ty szybciej je rozśmieszysz czy zaciekawisz czymś nowym.

Moje pociechy ciągle się kłócą

- Szybko zdecydowaliśmy się z żoną na drugie dziecko, bo liczyliśmy, że łatwiej wychować maluchy w zbliżonym wieku - mówi Tomek, tata 3-letniej Magdy i 1,5-rocznego Jaśka. - Ale to, co teraz dzieje się w domu, to jakiś koszmar!

Na początku Magda podszczypywała braciszka, bo była o niego zazdrosna. Teraz, gdy on trochę podrósł, nie pozostaje jej dłużny: gryzie siostrę i szarpie ją za włosy. Myślałem, że będzie łatwiej: że starsza siostra zajmie się młodszym bratem, że będzie mu ustępować, ale mocno się przeliczyłem. Żona oczekuje ode mnie, że jako facet, głowa rodziny zaprowadzę jakiś porządek, a ja... cóż najchętniej uciekłbym z domu, żeby nie słyszeć tych ciągłych wrzasków. I szczerze mówiąc, właśnie to robię: chętnie wychodzę po zakupy albo siedzę w garażu i dłubię w aucie - przyznaje ze wstydem Tomek.

Co na to psycholog?

Tomek twierdzi, że sytuacja go przerasta, ale... przecież nikt nie powiedział, że będzie łatwo! Wiele par ma dzieci w zbliżonym wieku i sobie radzą z ich wychowaniem, więc nie można się poddawać i puszczać wszystkiego na żywioł. Bezradność rodziców często wynika z własnej wygody. Dużo łatwiej powiedzieć: "Nie radzę sobie", "To jakiś koszmar" niż zmierzyć się z problemem. Uciekanie z domu nie rozwiąże sytuacji, a może doprowadzić do kryzysu w małżeństwie. Żona potrzebuje wsparcia Tomka w opiece nad dziećmi i on powinien jej je zapewnić.

Rozwiązanie Przede wszystkim porozmawiaj z żoną. Musicie razem ustalić reguły i zasady, których dzieci powinny przestrzegać. Nie daj narzucić sobie roli "złego policjanta". Nie chodzi o to, by dzieci bały się taty, ale o to, by wiedziały, że rodzice trzymają wspólny front i że zdanie każdego z nich jest tak samo ważne.

Obserwuj maluchy i zastanów się, w jakich sytuacjach najczęściej dochodzi do konfliktów pomiędzy nimi. Zweryfikuj swoje wyobrażenia: to, że córka jest starsza, nie znaczy, że musi ustępować młodszemu braciszkowi albo sprawować nad nim opiekę. Trzylatka też sama bardzo potrzebuje uwagi rodziców.

Aby poprawić relacje pomiędzy rodzeństwem, powinniście codziennie znaleźć czas dla każdego dziecka oddzielnie i wtedy jemu poświęcić uwagę. Np. kiedy żona karmi młodszego synka, ty możesz poczytać książkę córeczce. Dziecko musi czuć, że jest tak samo ważne dla rodziców jak jego brat czy siostra.

Nie mam czasu dla rodziny

- Jestem dyrektorem w dużej firmie, pracuję średnio po 10 godzin dziennie - mówi Rafał, tata 5-letniego Leosia i 3-letniej Karolinki. - Wychodzę z domu o 7 rano, a wracam około 21. Jest już za późno, bym poczytał Karolci czy poszedł na rower z Leośkiem. Dzieci widuję tylko wtedy, gdy śpią. Boję się, że stanę się dla nich takim obcym, wiecznie zmęczonym panem, którego czasem widują w domu - mówi Rafał.

Co na to psycholog?

Rafał ma rzeczywiście bardzo mało czasu dla dzieci, powinien więc postawić nie tyle na ilość, ile na jakość kontaktów z pociechami. Tata, który dużo pracuje, nie musi stać się "obcym panem", ale kimś bardzo bliskim, na kogo dziecko czeka.

Rozwiązanie

Zadbaj o to, by chwile, które spędzasz z dziećmi (weekendy i wakacje) były wykorzystane jak najlepiej. Nie zabieraj pracy do domu! Niech dzieci mają poczucie, że weekendy to czas dla was.

Funduj maluchom atrakcje, w których możecie nawiązać bliskie relacje, np. wspólny wypad do lasu, a nie pozostawiaj ich samym sobie (np. w basenie pełnym piłeczek). Jeśli spędzacie czas w domu, włączaj się do zabawy dzieciaków, zamiast pilnować znad gazety lub laptopa, czy przypadkiem się nie pozabijają.

Nie wynagradzaj pociechom swojej nieobecności, kupując im drogie prezenty. W ten sposób nie pozbędziesz się poczucia winy. A gdy dzieci trochę podrosną i zorientują się, dlaczego to robisz, mogą zacząć tobą manipulować.

Mam dziecko
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas