Nie wracam z wakacji na minusie!
Na urlopie pieniądze zawsze zbyt łatwo się rozchodzą, ale można nad tym zapanować - przekonuje nasza ekspertka.
Dominika Nawrocka (37l.) finansami zajmuje się na co dzień. Autorka bloga i książki "Kobieta i pieniądze. 7 kroków edukacji finansowej dla kobiet". Dobrych nawyków finansowych uczy też dzieci jako prowadząca w Polskim Radiu audycję ekonomiczną "Skarbonka". Jest też współwłaścicielką agencji reklamowej. Prywatnie mama Maksa (9 l.) i Hani (7 l.). - Naprawdę można ograniczyć niepotrzebne wydatki, nie psując sobie przyjemności z urlopu - przekonuje Dominika. Możemy jej wierzyć, bo nie jest tylko teoretykiem. Wszystkie rady przetestowała na sobie!
Oto one:
1. Planuję budżet na wyjazd
- Po powrocie z wakacji zaczynam od razu oszczędzać na kolejne. Staram się odkładać miesięcznie ok. 10 procent naszych przychodów na tzw. budżet duże wydatki, m.in. na wakacje. Dzięki temu, bez wyrzeczeń, po roku mamy pulę na wyjazd. To nasz budżet. Dopiero wtedy szukamy konkretnej oferty.
- Gdy znam już koszt dojazdu, noclegów i wyżywienia, dzielę resztę budżetu na liczbę dni urlopu. W ten sposób otrzymuję dzienny limit: pieniądze na przyjemności, atrakcje, bilety. Staram się, by na osobnej karcie było jeszcze 10 procent urlopowego budżetu. Na nieprzewidziane wydatki.
2. Nie kupuję - wypożyczam
- Deski, maski i płetwy do pływania, namiot, materac, walizki, przewodniki... Takie rzeczy staram się pożyczyć od znajomych lub wypożyczyć na miejscu. Nie używam ich w ciągu roku, nie muszę mieć ich na własność tylko po to, by leżały w szafie czy w piwnicy. Sprawdzam też, co jest w cenie oferty, którą wybrałam. Z wielu sprzętów można skorzystać na miejscu.
3. Kupuję polisę turystyczną
- Pozornie wydaję więcej, ale w razie nieszczęścia to się naprawdę opłaca. Raz okradziono mnie w podróży, jadąc pociągiem straciłam bagaż, drogi aparat fotograficzny. Gdyby były ubezpieczone, dostałabym odszkodowanie, które chociaż częściowo pokryłoby straty. Szukam w internecie ofert najlepszych dla nas, sprawdzam je w porównywarkach ubezpieczeń. Różnice w cenach są naprawdę duże.
4. Dzieci wydaja to, co oszczędziły
- Na co dzień zaproponowałam dzieciom metodę trzech słoików: na wydatki, oszczędności i inwestycje (pieniądze z tego ostatniego mogą tylko pomnażać, nie wydawać). Kieszonkowe dzielą na trzy i wrzucają do słoików. Na wakacjach Maks i Hania mogą wydać pieniądze ze słoików "wydatki" i "oszczędności". Nie odmawiam im przyjemności, ale to ogranicza niepohamowany apetyt dzieci na kupowanie. Dzięki temu ich wybory są lepiej przemyślane. Widzę tę satysfakcję, gdy kupują coś za oszczędzone pieniądze!
5. Nie ulegam damskim pokusom
- Omijam stragany z gadżetami, ubraniami, perfumami, nie kupuję kolejnej torebki pod wpływem impulsu czy wakacyjnego rozluźnienia. Potem większość takich zakupów i tak ląduje na dnie szafy. Poza tym jakość tych towarów w turystycznych miejscowościach jest zwykle słaba, a ceny - wygórowane. Wolę przeznaczyć te pieniądze na przykład na dodatkową wycieczkę.
6. Szukam darmowych atrakcji
- W wakacyjne miesiące jest mnóstwo okazji do bezpłatnych rozrywek. W turystycznych miejscowościach aż roi się od rodzinnych festynów, koncertów, warsztatów i animacji dla dzieci. Szukam informacji o takich imprezach na stronach internetowych miast i gmin. W wielu miejscach są też dni bezpłatnego wstępu dla zwiedzających. Zawsze zwracam na to uwagę i tak planuję atrakcje, by z tego skorzystać.
7. Kupuję bilety rodzinne
- Zawsze pytam o nie w muzeach, teatrach, na koncertach, mają je też w ofertach przewoźnicy. To naprawdę duża oszczędność. Na przykład bilet rodzinny PKP pozwala zaoszczędzić 30 proc. kosztów przejazdu. Przysługuje na wybrane połączenia nawet jednemu rodzicowi z jednym dzieckiem! Za rodzinny bilet 2+2 do teatru zapłaciłam ostatnio 100 zamiast 140 zł - tyle kosztowałyby dwa normalne i dwa ulgowe bilety.
8. Robię zakupy poza centrum
- Jedzenie zawsze kupujemy podczas wycieczek poza centra turystyczne, dzięki temu nie przepłacamy. Poza tym łatwiej wtedy o produkty lokalne, dobre jakościowo, a do tego w atrakcyjnych cenach. Warto też odwiedzać okoliczne wsie, gdzie gospodarze sprzedają ekologiczne warzywa, owoce, sery, jajka.
Opr. Aleksandra Adamiak