Skóra piecze po opalaniu? Zobacz, jak uratować się domowymi sposobami (i nie tylko)
Znasz to aż za dobrze. Cudowny dzień na zewnątrz, czujesz tylko przyjemne ciepełko i nagle, wieczorem przed lustrem, odkrywasz, że wyglądasz jak świeżo ugotowany rak. Skóra jest tak gorąca, że mogłabyś na niej smażyć jajecznicę, a każde dotknięcie koszulki to mała tortura. Spokojnie, prawie każdy z nas to przerabiał. Zamiast panikować i obiecywać sobie, że już nigdy nie wyjdziesz z domu, weź głęboki oddech. Mam dla ciebie kilka sprawdzonych trików, jak przetrwać ten ognisty kryzys.

Spis treści:
Co masz w domu, co pomoże na już?
Zanim pobiegniesz do apteki, zajrzyj do własnej lodówki, bo tam kryją się twoi pierwsi sprzymierzeńcy. Najważniejsze to jak najszybciej schłodzić rozgrzaną skórę.
- Chłodny prysznic, nie lodowy! Wskocz pod letni, delikatny strumień wody. To przyniesie natychmiastową, błogą ulgę. Pamiętaj - żadnej lodowatej wody. Szok termiczny to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje twoja umęczona skóra.
- Kefir, maślanka, jogurt naturalny. Tak, wiem, brzmi jak przepis na chłodnik, ale to działa! Okłady z zimnego nabiału to patent stary jak świat. Nałóż grubą warstwę na poparzone miejsca, poczekaj, aż zrobi się ciepły, a potem delikatnie spłucz. Uczucie ulgi jest nie do opisania.
- Ogórek i ziemniak. Jeśli masz w lodówce zielonego ogórka, pokrój go w grube plastry (albo zetrzyj na tarce) i połóż na skórę. Działa jak kojący, wilgotny kompres. Podobnie zadziała surowy, schłodzony ziemniak. Natura wie, co robi.
- Pij, pij i jeszcze raz pij. Oczywiście wodę! twoja skóra jest teraz jak gąbka na pustyni i krzyczy o nawodnienie nie tylko od zewnątrz, ale i od środka.

Kiedy domowe sposoby to za mało: Czego szukać w aptece?
Jeśli skóra boli tak, że nie możesz spać, a domowe sposoby dają ulgę tylko na pięć minut, czas na mały rajd do apteki. Nie musisz wykupywać połowy asortymentu. Skup się na jednym, legendarnym składniku.
Szukaj pantenolu, najlepiej w formie pianki. Dlaczego pianka? Bo nie trzeba jej wcierać w bolącą skórę. Psikasz delikatną, chłodzącą chmurką, a ona sama zaczyna działać cuda. Pantenol to taki superbohater dla poparzonej skóry - łagodzi ból, głęboko nawilża i daje kopa do szybszej regeneracji. To absolutny must-have w wakacyjnej apteczce. Warto też zwrócić uwagę na preparaty z alantoiną, która pięknie koi i zmiękcza skórę.
Zobacz również: Brak klimatyzacji, a w mieszkaniu skwar? Tak schłodzisz mieszkanie w 5 minut. Potrzebujesz tylko dwóch rzeczy
Faza na "węża", czyli co robić, gdy skóra zaczyna schodzić
Po kilku dniach najgorszy ból mija, ale zaczyna się kolejny, nieco irytujący etap - łuszczenie. Twoja skóra zaczyna wyglądać, jakbyś przechodziła wylinkę. To dobry znak, bo oznacza, że organizm pozbywa się martwego naskórka, by zrobić miejsce na nowy. I tutaj mam jedną, żelazną zasadę: POD ŻADNYM POZOREM NIE ZDRAPUJ TEJ SKÓRY!
Wiem, że kusi, ale odrywając płaty skóry, robisz sobie krzywdę, otwierając wrota dla bakterii i ryzykując brzydkimi przebarwieniami. Co więc robić?
- Nawilżaj na potęgę. Teraz twój najlepszy przyjaciel to delikatny, bezzapachowy balsam nawilżający. Smaruj się nim obficie i często, a skóra będzie schodzić łagodniej i mniej swędzieć.
- Noś luźne ciuchy. Bawełniane, przewiewne koszulki i spodnie będą teraz na wagę złota. Nic, co obciska i drapie.
- Chroń nową skórę! Ta świeżo odsłonięta warstwa jest delikatna jak skóra niemowlaka. Chroń ją bezwzględnie przed słońcem, bo opali się (a raczej spali) w mgnieniu oka.
I tyle. Oparzenie słoneczne to niemiła lekcja pokory od słońca. Ale zamiast się złościć, potraktuj to jako przypomnienie na przyszłość: krem z filtrem to nie wróg, a przyjaciel. A teraz leć po kefir i daj swojej skórze trochę miłości