Szefa nie musisz lubić, ale...
Z dystansem czy z sympatią, choćby tą udawaną. Jak traktować szefa bądź szefową?
Sporo zależy oczywiście od tego, jak wielkim autorytetem cieszy się szef - czy jest osobą szanowaną, która sprawdziła się już na swoim stanowisku, czy też zajmuje swój dyrektorski fotel dzięki różnym układom i powiązaniom, nie mając przy tym zielonego pojęcia o swoich obowiązkach. Taki narzucony szef ma zwykle najwięcej wrogów, i to tych, którzy ze strachu o swoje stołki są pełni uznania dla jego decyzji i dokonań.
Sympatii nie wzbudza też oczywiście szef, który z mniej lub bardziej zrozumiałych dla wszystkich powodów nie traktuje podległych sobie pracowników sprawiedliwie - jednych faworyzuje kosztem drugich przy podziale zadań czy nagród.
Każdy szef chciałby wzbudzać respekt w całej swojej załodze, niektórzy nawet deklarują, że chętnie się ze wszystkimi zaprzyjaźnią. Ale chyba nawet oni zdają sobie sprawę, że taki układ jest nierealny i niezdrowy - ze spoufalania się z podwładnymi rodzi się przecież wiele problemów. Przytakiwanie szefowi przy każdej okazji nie jest zawsze mile widziane. Świadczy bowiem o tym, że nie mamy własnego zdania albo boimy się nim podzielić. Niestety szefów nie znoszących sprzeciwu jest wielu. Tacy nigdy nie stworzą w firmie zgranego zespołu.
Nikt nie wymaga od nas oczywiście, żebyśmy swojego przełożonego kochali. Trudno też byłoby na dłuższą metę udawać taką wymuszoną miłość. Wobec szefa lepiej zachować bezpieczny dystans - nie zwierzać mu się ze wszystkich swoich problemów, nie plotkować przy nim o innych pracownikach, nie dyskutować na temat każdej jego decyzji. Partnerskie układy ćwicz raczej z rodziną lub przyjaciółmi.