​Test: Philips SoniCare Diamond Clean

Od dłuższego czasu zastanawiałam się nad zmianą zwykłej, manualnej szczoteczki na elektryczną. I choć do tej pory byłam sceptyczna względem technologicznych nowinek, szczoteczka SoniCare Diamond Clean Philips rozwiała wszelkie moje wątpliwości i absolutnie przekonała mnie o wyższości nowoczesnych rozwiązań nad tradycyjnymi.

Szczoteczka Philips SoniCare Diamond Clean
Szczoteczka Philips SoniCare Diamond Cleanmateriały prasowe

Na pierwszy plan wysuwa się designerska obudowa i wysokiej jakości etui (odporne na zabrudzenia, przemoczenia i uszkodzenia) oraz jego kompaktowy kształt, dzięki czemu swobodnie mieści się w bagażu lub pojemnej damskiej torebce. Sama szczoteczka jest bardzo zgrabna i poręczna - estetyka i wygoda gwarantowane.

Używanie szczoteczki i codzienna pielęgnacja to czysta przyjemność. Do wyboru mamy 5 opcji czyszczenia: standardową clean, white dla uzyskania efektu wybielania, polish - tryb polerujący przednie zęby, gum care do delikatnej pielęgnacji dziąseł oraz sensitive - rozwiązanie dla szczególnie wrażliwego uzębienia.

I tu bardzo miłe zaskoczenie. Już po pierwszym użyciu zauważyłam, że efekt działania szczoteczki to zupełnie nowa jakość - główka nie podrażnia dziąseł, a zęby pozostają lśniące i porządnie wyczyszczone. Nie trzeba zrażać się początkowym uczuciem "łaskotania" - po dwóch, trzech zastosowaniach jama ustna przyzwyczaja się do nowych bodźców.

Bardzo dbam o biel zębów. Dzięki szczoteczce już po kilku dniach polerowania można zauważyć pierwsze efekty. Producent obiecuje również znaczną redukcję płytki nazębnej, najczęstszej przyczyny próchnicy.

Doskonale wyprofilowana główka dociera w najbardziej newralgiczne miejsca jamy ustnej, co w znacznym stopniu ułatwia - w przeciwieństwie do szczotki manualnej - utrzymanie zdrowych zębów i świeżego oddechu na dłużej.

Na szczególną uwagę zasługują różne warianty ładowania szczotki. Bateria trzyma ok. 3 tygodnie przy 2-3 krotnym myciu zębów dziennie. Nie ma mowy o podpinaniu szczoteczki do kontaktu za pomocą zwykłego kabla.

Producent dał nam do wyboru dwa sposoby naładowania baterii, oba nowatorskie, jak przystało na produkt XXI wieku. Możemy podłączyć niewielką podstawkę ładującą do prądu i zupełnie o niej zapomnieć.

W zestawie znajdziemy również niewielkich rozmiarów szklaneczkę i to właśnie ona jest kluczem w stacjonarnej metodzie ładowania. Szklankę, tuż przed myciem zębów możemy napełnić wodą, którą następnie wypłuczemy jamę ustną. Pustą szklankę, odkładamy z powrotem na podstawkę, a do szklanki wkładamy szczoteczkę i... zapominamy, a bateria się ładuje.

Drugą metodą - doskonałe rozwiązanie dla podróżujących - jest estetyczne etui z wyżłobieniami, do których możemy dopasować poszczególne elementy zestawu. Tak wypełnione i szczelnie zamknięte etui możemy za pomocą kabla USB podłączyć do prądu lub komputera. Oprócz tego, że bateria się ładuje, możemy być pewni, że szczoteczka jest przechowywana w higienicznych warunkach.

Judyta Legień

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas