Baby boom, czyli modnie być mamą
W Polsce rodzi się coraz więcej dzieci. Odkładanie decyzji o powiększeniu rodziny do czasu, aż się dorobimy i zadbamy o karierę, na szczęście odchodzi do lamusa. Chcemy mieć dzieci i cieszyć się macierzyństwem!
Po pierwsze, trzydziestoparolatki, które kiedyś postanowiły robić karierę, teraz wreszcie zapragnęły mieć potomstwo. Do tej pory i one, i ich mężowie lub partnerzy, skupiali się na swojej pracy, teraz osiągnęli już pewną pozycję zawodową i stabilizację materialną. Jednocześnie za rodzenie dzieci wzięły się energicznie młodsze kobiety - te urodzone w czasie wyżu demograficznego sprzed 25-28 lat. Dodajmy do tego najmłodsze matki (dziewczyny, które decydują się na urodzenie dziecka na studiach lub niedługo potem) i mamy część odpowiedzi na pytanie. Bo równie ważne jest to, że w ostatnich latach w naszym kraju wzrosły płace. I łatwiej jest kupić mieszkanie na kredyt. A to elementy, które sprzyjają podjęciu decyzji o powiększeniu rodziny.
Mamom coraz lżej
Wokół macierzyństwa panuje też coraz lepszy klimat społeczny. Młoda mama może liczyć na wiele udogodnień, o których kilka lat temu mogłaby najwyżej pomarzyć. Wiele dobrego przyniosło nam wejście do UE - np. obowiązek dostosowania miejsc użyteczności publicznej do potrzeb osób niepełnosprawnych. Bardzo ułatwiło to poruszanie się... matkom z niemowlętami w wózkach. Ale też w centrach handlowych, supermarketach czy urzędach wydzielono kąciki, gdzie można przewinąć i w spokoju nakarmić niemowlę, a czasem nawet zostawić je pod opieką wykwalifikowanej opiekunki. Kina organizują seanse filmowe dla matek z małymi dziećmi (dźwięk jest nieco ściszony, by nie budzić śpiących maluchów). Działają fundacje, kluby i grupy wsparcia, które pomagają przyszłym i obecnym mamom. Organizowane są różnego typu warsztaty i szkolenia (płatne i darmowe). Kobiety mogą dowiedzieć się, jak dbać o siebie w czasie ciąży i po porodzie, jak opiekować się noworodkiem, itp. Mogą zasięgnąć porady u lekarza, psychologa, prawnika, dowiedzieć się np., gdzie podnieść kwalifikacje.
Nieprzebranym źródłem informacji i wspierających kontaktów jest internet, z setkami stron, poświęconych ciąży i macierzyństwu. Na forach dyskusyjnych możesz podzielić się swoimi przeżyciami i wątpliwościami, poradzić się innych mam z całej Polski czy poszukać możliwości telepracy (wykonywanej w domu, z udziałem internetu lub telefonu).
Ale największą i najcenniejszą "nowinką" jest postępująca zmiana modelu rodziny z tradycyjnego na partnerski. Dzięki temu, współczesne Polki mają znacznie większą niż ich matki pociechę z męża w wypełnianiu domowych obowiązków. Panowie gotują, pomagają nam w zakupach i porządkach, a przede wszystkim coraz chętniej zajmują się dziećmi. I to od już chwili narodzin! Chcą być przy porodzie, przewijają, kąpią, biegają na spacery z wózeczkiem. Robią to z radością, chcą być świadomymi ojcami i uczestniczyć w życiu dziecka z pełnym zaangażowaniem. Nie wstydzą się tego i nie uważają za "niemęskie". Co raz częściej też rozumieją, że żona ma prawo być zmęczona albo po prostu potrzebować chwili tylko dla siebie (choćby po to, by spotkać się z przyjaciółką). Jeszcze niedawno takie odwrócenie ról było nie do pomyślenia.
Nie zawsze jest różowo
Oczywiście macierzyństwo zawsze będzie miało swoje blaski i cienie. Szczególnie gdy rodzących jest coraz więcej! Zaczyna się już od tłoku na porodówkach. Coraz częściej zdarza się też, że nie możesz wsiąść do autobusu z wózkiem, bo na miejscu zarezerwowanym dla nich, stoją już trzy inne. Większość rodziców narzeka na brak miejsc w przedszkolach i żłobkach. Akurat tę sytuację mają poprawić nowe przepisy prawne. Od początku tego roku chętni będą mogli zakładać "domowe" miniprzedszkola już dla kilkorga dzieci. Warunki, jakie wystarczy spełnić, to duże i bezpieczne mieszkanie, opiekun z wykształceniem pedagogicznym oraz co najmniej troje dzieci do opieki.
Najpoważniejszym jednak problemem przyszłej mamy jest lęk o utratę pracy. Aż jedna trzecia pracujących Polek wciąż boi się zwolnienia z powodu zajścia w ciążę. Choć z badań wynika, że obawy są nieco na wyrost i również w tej materii idzie na lepsze. Według sondaży, ok. 61 proc. kobiet spotykało się z pozytywną reakcją szefów na wiadomość o ciąży, a ze zdecydowanie negatywną "tylko" 12 proc. Akcje typu "firmy przyjazne mamie" może jeszcze nie święcą triumfów, ale pokazują, że coraz więcej pracodawców- zamiast się ich bać - inwestuje w młode matki. I słusznie, bo okazują się one świetnymi pracownicami.
Macierzyństwo jest sexy
Otoczenie staje się coraz bardziej przyjazne mamom, więc i one czują się coraz lepiej i... swobodniej. Mają dosyć stereotypu "matki-Polki", według którego ich obowiązkiem było całkowite poświęcenie się opiece nad potomkiem. Matce zwyczajnie już nie wypadało zajmować się sobą! Nie mówiąc już o podejściu do ciąży, która była czymś niemal wstydliwym. Kobiety starały się ukrywać "brzuszek" jak długo się dało. A kiedy stawał się widoczny, chowały figurę w fałdach bezkształtnej, workowatej sukienki. Kobieta "przy nadziei" wchodziła w rolę matrony, osoby godnej szacunku, ale i całkowicie aseksualnej.
Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Przemiany zapoczątkowały, jak to bywa najczęściej, bohaterki zbiorowej wyobraźni, czyli gwiazdy show-biznesu. Po pierwsze: masowo robią sobie przerwy w karierze i zachodzą w ciążę, po drugie: nie tylko jej nie ukrywają, ale wręcz chwalą się swoimi kształtami! W ciągu ostatnich dwóch lat mogliśmy obejrzeć w stanie błogosławionym m.in. Halle Berry, Jennifer Lopez, Nicole Richie, Christinę Aguilerę, Salmę Hayek, Millę Jovovich, Julię Roberts, a w Polsce Patrycję Markowskę i Maję Ostaszewskę. Ich zdjęcia robią furorę w kolorowych magazynach i w internecie. I nikt nie uważa, że straciły coś ze swojego wdzięku i zmysłowości.
Koniec z przesądami!
Bierzemy z nich przykład i my. Coraz częściej spotyka się ciężarne dziewczyny, które eksponują brzuszek w obcisłych bluzeczkach i sukienkach. A latem nawet go z dumą odsłaniają! Niektórym się to podoba, innym nie. Ale jedno jest pewne: ciąża to coś, z czym należy się obnosić. Stan błogosławiony przestał być też obwarowany najróżniejszymi przesądami. Przyszła mama nie mogła np. nosić korali, "bo dziecko udusi się pępowiną", nie powinna chodzić do fryzjera, bo "urodzi głuptasa". Nie powinna też współżyć na dwa miesiące przed porodem, bo maluszkowi "będą ropieć oczy". A już w żadnym razie nie wolno było przed urodzeniem dziecka kupować mu ubranek, łóżeczka czy urządzać pokoju dziecinnego! Żeby nie "zapeszyć". Do dziś się zdarza, że starsza sąsiadka czy ciocia oburzy się na widok np. wózka kupionego przez rodziców jeszcze przed rozwiązaniem. Za to coraz mniej jest rodziców, którzy się liczą z ich opinią.
Prysznic miłości
Przykładem zmian w naszej mentalności jest też ceremonia zwana "baby shower": specjalne przyjęcie dla przyszyłej mamy niedługo przed porodem. Zwyczaj ten przywędrował ze Stanów Zjednoczonych do Europy Zachodniej, trafił do Polski i cieszy się coraz większym powodzeniem. Jego nazwa pochodzi od angielskiego słowa "prysznic". Ale nie chodzi tu o zabieg higieniczny, ale "prysznic miłości" i wszelkiej obfitości, który spływa na przyszłą mamę i potomka.
Przyjęcie organizuje się zwykle w ostatnim trymestrze ciąży. Przygotowują je kobiety z najbliższego otoczenia ciężarnej: przyjaciółka, siostra, ciotka. Tradycja nakazuje, by zaproszonymi gośćmi były wyłącznie kobiety, ale dopuszczani bywają i panowie. Impreza powinna odbyć się poza domem przyszłej mamy (żeby nie musiała sprzątać - dla niej "baby shower" ma być wyłącznie przyjemnością). Spotkanie robimy więc w kawiarni, klubie, wynajętej sali lub mieszkaniu koleżanki. Przy dobrej pogodzie można też bawić się na powietrzu. Całość może być urządzoną tanim kosztem imprezą "składkową" lub wystawnym przyjęciem w restauracji, zorganizowanym przez wyspecjalizowaną firmę. Podczas ceremonii odbywają się specjalne rytuały dla przyszłej mamy, gry, konkursy...
Lista prezentowa
Ważnym elementem są oczywiście upominki dla ciężarnej, ale przede wszystkim dla szykującego się na świat maleństwa. Tu także pojawia się zwyczaj (podobnie jak coraz częściej przed ślubem) przygotowania przez mamę listy potrzebnych rzeczy: od ubranek i zabawek, po łóżeczko i wózek. Uczestniczki mogą zapisywać się na poszczególne "pozycje" z listy, na te większe może złożyć się kilka osób. Dzięki liście, przyszła mama nie dostanie siedmiu strojów do chrztu i piętnastu butelek do karmienia. Jedynym podarunkiem, który spokojnie można dać, nie obawiając się zdublowania, są pieluchy jednorazowe - tych będzie potrzebowała całe mnóstwo. Jeśli ofiarowanie paczki pieluch wydaje się nam zbyt banalne, możemy dać je w innej formie: na topie są tzw. torty pieluszkowe. Jest to konstrukcja z pieluch jednorazowych, ułożonych na kształt piętrowego tortu. Na kolejnych piętrach "smakołyku" umieszcza się ozdoby: smoczki, butelki, zabawki i akcesoria niezbędne dla maluszka. Żeby goście zdążyli zrobić stosowne zakupy, trzeba wysłać zaproszenia i zorganizować listę podarków na kilka tygodni przed terminem imprezy.
Spotkanie trwa zwykle kilka godzin. Wszystko zależy od inwencji organizatorek i humorów gości. Ale uwaga: nie wolno przeciągać zabawy w nieskończoność, by nie zmęczyć bohaterki wieczoru!
Z kolei po imprezie miłym gestem ze strony gospodyni będzie wysłanie do gości kartek z podziękowaniami albo pamiątkowych zdjęć.
Nowoczesne obrzędy
Główna bohaterka poddawana jest najróżniejszym rytuałom. Na przykład "rytuałowi naszyjnika". Polega on na tym, że każdy gość przynosi ze sobą jeden koralik. Z tych korali robi się naszyjnik dla przyszłej mamy. Ma ona nosić go przy sobie... aż do porodu. To zapewni jej szczęście. Odważna mama może poddać się rytuałowi "matecznika" - jest to gipsowy odlew jej brzuszka, który zrobią bliskie kobiety. Taką "rzeźbę" można potem pomalować farbami i zachować na pamiątkę. Może pięknie komponować się np. w pokoju dziecka na ścianie. Mniej odważne panie mogą bawić się, malując brzuch w wesołe wzory (byle farby nie były toksyczne!).
Na gości czekają też gry, konkursy i zabawy. Może to być wspólne śpiewanie dziecięcych przebojów. Albo konkurs na najlepszego wykonawcę kołysanki. Także wróżby: można próbować zgadywać, jakie oczy będzie miało dziecko albo kim będzie z zawodu. Wszystko to odbywa się wśród wiszących balonów i innych radosnych, kolorowych dekoracji. Imprezie towarzyszy muzyka - oczywiście piosenki o dzieciach lub dla dzieci! Zabawy nie muszą być specjalnie wyszukane. Chodzi o to, żeby było śmiesznie, lekko, miło i przyjemnie. Choć są też poważniejsze elementy imprezy. Kobiety, które już mają swoje dzieci, dzielą się z ciężarną swoimi doświadczeniami zarówno z porodu, jak i pierwszych miesięcy z bobasem. A ona ma okazję o wszystko je wypytać.
Oczywiście nie każda z nas może mieć ochotę na zwariowane spotkanie z tłumem ludzi i wspólną zabawę misiami. Ale można na to spojrzeć inaczej. Bo to dobry przykład tego, że można naprawdę cieszyć się swoją ciążą! I radość tę dzielić nie tylko z mężem czy najbliższą przyjaciółką. To też okazja do spotkania z gronem życzliwych nam ludzi. Zwłaszcza z bliskimi nam kobietami. Wspólnota kobiet jest trochę zapomniana w naszej kulturze. A przecież kto ciebie zrozumie lepiej niż one? Będzie to zastrzyk dobrej energii, który przyda ci się zarówno przed porodem, jak i w pierwszych chwilach macierzyństwa. A lekkość i humor pomogą oderwać się od trudów ostatnich dni i niepokojących myśli. Na pewno ciepłe słowa i gesty oraz urocze prezenty są lepszym lekarstwem na lęk niż wiara w złowieszcze przesądy.
Dziś możesz robić w ciąży to, na co masz ochotę. Nie musisz rezygnować z siebie, jeśli coś jest bezpieczne dla zdrowia i sprawia ci frajdę, bo jest to też dobre dla twojego dziecka.
Czas pokaże, czy "baby shower" przyjmie się u nas na dobre. Ale nawet jeśli sama nie miałabyś ochoty na tę formę zabawy, możesz czerpać z niej inspirację. Uwierzyć, że ciąża nie musi być pełnym trosk i lęków oczekiwaniem na zostanie matką-Polką. Może być naprawdę fajnym etapem życia. Innym, niż pozostałe, i wyjątkowo ekscytującym!
Joanna Włodarczyk