Brzuchy do wynajęcia
Z usług matek zastępczych korzysta coraz więcej Amerykanek - mimo iż każdy miesiąc "ciąży na życzenie" oznacza wydatek kilku tysięcy dolarów.

Brandy Hummel i jej lekarz podglądają bliźnięta, które prawie pół roku temu zostały wszczepione do macicy kobiety jako dwa embriony. Rozwój dzieci jest pieczołowicie dokumentowany, tak by ich biologiczna matka mogła śledzić każdy jego etap. Brandy jest bowiem tylko zastępczą matką. Biologiczni rodzice płacą zastępczej matce i jej mężowi ok. 2100 dolarów miesięcznie. Pokrywają też koszty badań lekarskich i wszystkie wydatki. Niewykluczone, że cena całej operacji wyniesie 100 tys. dolarów.
Dina Feivelson - biologiczna matka dzieci - po przebytej chorobie nowotworowej nie mogła mieć dzieci, dlatego wraz z mężem zdecydowała się na zastępczą matkę. Po przejściu odpowiednich procedur Brandy - mężatka i matka jedynaka - zgodziła się urodzić bliźnięta Diny.
Według oficjalnych statystyk każdego roku z usług "ciężarnych na życzenie" korzysta mniej niż 1000 osób, jednak specjaliści twierdzą, że zdarza się to o wiele częściej.
Zobacz materiał filmowy: "
"
- Ludzie gratulują mi, a ja odpowiadam: "Dziękuję, ale nie są moje." - mówi Brandy Hummel. - Trudno im zrozumieć, że to nie są dzieci mojego męża i moje, i że po urodzeniu nie będą podobne do nas, dlatego, że ja jestem tylko ich nosicielką. Wtedy musimy opowiadać całą historię: to nie moje komórki jajowe, to nie jego sperma. To ich komórki, i ich sperma, my tylko donaszamy ciążę.
W USA kontrowersje dotyczące zastępczych matek podsycają historie kobiet, które nie chciały oddać dzieci po donoszeniu ciąży. Wiele stanów zabrania też płacenia matkom zastępczym. Ale Hummelowie zapewniają, że nie chodzi tylko o pieniądze: chcą, by inni mogli cieszyć się tym, co oni już mają.
Na podstawie AFP, tłum. Kasia Kasińska