Brzuchy do wynajęcia

Z usług matek zastępczych korzysta coraz więcej Amerykanek - mimo iż każdy miesiąc "ciąży na życzenie" oznacza wydatek kilku tysięcy dolarów.

Według oficjalnych statystyk z zastępczych matek korzysta mniej 1000 osób rocznie
Według oficjalnych statystyk z zastępczych matek korzysta mniej 1000 osób rocznieThetaXstock

Dina Feivelson - biologiczna matka dzieci - po przebytej chorobie nowotworowej nie mogła mieć dzieci, dlatego wraz z mężem zdecydowała się na zastępczą matkę. Po przejściu odpowiednich procedur Brandy - mężatka i matka jedynaka - zgodziła się urodzić bliźnięta Diny.

Według oficjalnych statystyk każdego roku z usług "ciężarnych na życzenie" korzysta mniej niż 1000 osób, jednak specjaliści twierdzą, że zdarza się to o wiele częściej.

Zobacz materiał filmowy:
""

- Ludzie gratulują mi, a ja odpowiadam: "Dziękuję, ale nie są moje." - mówi Brandy Hummel. - Trudno im zrozumieć, że to nie są dzieci mojego męża i moje, i że po urodzeniu nie będą podobne do nas, dlatego, że ja jestem tylko ich nosicielką. Wtedy musimy opowiadać całą historię: to nie moje komórki jajowe, to nie jego sperma. To ich komórki, i ich sperma, my tylko donaszamy ciążę.

W USA kontrowersje dotyczące zastępczych matek podsycają historie kobiet, które nie chciały oddać dzieci po donoszeniu ciąży. Wiele stanów zabrania też płacenia matkom zastępczym. Ale Hummelowie zapewniają, że nie chodzi tylko o pieniądze: chcą, by inni mogli cieszyć się tym, co oni już mają.

Na podstawie AFP, tłum. Kasia Kasińska

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas