Jedno małżeństwo wystarczy!
Już 10 lat jestem po rozwodzie. Były mąż nie utrzymuje z dziećmi żadnych kontaktów.
Czuję się jednak czasami samotna. Brakuje mi kogoś bliskiego, na kogo mogłabym liczyć, kto pomoże mi w trudnych sytuacjach. Chciałabym też czasami pójść na randkę, do kogoś się przytulić, wypłakać na męskim ramieniu, gdy jest mi ciężko.
Ostatnio kogoś takiego poznałam. Andrzej jest nie tylko przystojny, ale i odpowiedzialny, spokojny, zrównoważony. Podoba mi się i to bardzo. Spotykamy się już od kilku miesięcy. Zaprosiłam go nawet do domu. Przyniósł wino, kwiaty i... został na noc. Rano wyznał mi, że chciałby mieć taką żonę jak ja.
Najpierw wpadłam w zachwyt, ale po chwili oprzytomniałam i przeraziłam się. Zaraz, zaraz... Uświadomiłam sobie, że boję się tego związku. Kolejne małżeństwo? O nie! Dość już mam facetów. Już wiem, jak to się skończy. Najpierw będzie wielka namiętność, a potem szara codzienność. Kłótnie, wzajemne pretensje i zdrady. Zraziłam już się do mężczyzn. Przysięgają miłość, ale tak właściwie tylko nas wykorzystują, chcą o wszystkim decydować, a potem oszukują. Zakocham się, przyzwyczaję, a potem będę cierpieć jak kiedyś. Nigdy więcej!
Z drugiej strony chciałabym, aby dzieci miały ojca albo przynajmniej jakiegoś opiekuna. Ale jak on nie zaakceptuję moich dzieci i znowu mnie porzuci?
Aneta, 42 l.