List do redakcji: Dziękuję za pomoc
Jestem autorką listu <a href="http://kobieta.interia.pl/psychologia/ja_i_moj_swiat/news?inf=775865"class="more" style="color:#07336C">"Moje małżeństwo jest karą"</a>. Pragnę podziękować wszystkim tym, którzy znaleźli czas i zainteresowali się moim problemem.
Zrzucał na mnie odpowiedzialność za swoje błędy: "może nie piłbym tyle i nie został alkoholikiem gdyby nie ty". Próbował mnie przekonać, że jedynie alkohol jest zły, nie on sam. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie jaki jest naprawdę - egoistyczny i zakłamany.
Zastanawiam się, czy potrafi w ogóle kochać? Żąda ode mnie zwrotu obrączki i jednocześnie prosi o "ostatnią szansę". Próbuje mnie zastraszyć, zaszczuć. To wszystko jedynie mnie upewnia, że postąpiłam słusznie. Mąż poszedł do AA, jednak ja nie widzę w tym chęci poprawy a tylko pozę, którą chce stworzyć na swój własny użytek.
Dziś wiem, że poprawa byłaby chwilowa a potem zacząłby się koszmar na nowo. Pragnę zaapelować do wszystkich kobiet, które żyją w podobnych toksycznych związkach - nie możecie się poddać! Walczcie o siebie. Chcąc, aby szanował nas świat musimy szanować siebie. Jestem pewna, że było warto, pomimo, że jeszcze długa droga przede mną: nieprzyjemna sprawa rozwodowa, perspektywa utraty mieszkania...
Tak tylko się nam wydaje, że jesteśmy osamotnione w swoich problemach. To nieprawda, uwierzcie mi. Wokół nas jest wiele osób z czystym i dobrym sercem. Posłuchajcie ich.
Mąż mnie zapytał stanowczo, czy na pewno już nie chcę być razem z nim (bo nie będzie przecież prosił w nieskończoność). Odpowiedziałam: "wiesz kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez ciebie, zawsze pragnęłam być blisko. Jednak sam mnie życia nauczyłeś, kiedy zostawiałeś mnie wybierając innych, ciekawszych ludzi. Musiałam wtedy liczyć na siebie, bo wtedy nas już nie było".
Czasami nawet najlepsza "książkowa" rada nie zastąpi tej, która wynika z naszych doświadczeń. Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli naszej czytelniczce!
Redakcja
Jeśli potrzebujesz rady - napisz do nas!