Mediacje rozwodowe. Szybsze i tańsze, lecz nadal niemal nieznane
Przedsądowe mediacje rozwodowe są tańsze, szybsze i generują mniej emocji niż procedura przed sądem. Jednak w Polsce na mediacje decyduje się mniej niż 6 procent par. Dla odmiany w USA nawet ponad 90 procent. Wpływ na sytuację w Polsce mają m.in. niedostatecznie przygotowane kampanie informacyjne, a co za tym idzie brak wiedzy osób, które chcą się rozwieść.
Według danych Eurostatu w Polsce przed pandemią rozstawało ok. co trzecie małżeństwo. Trend z roku na rok był zwyżkowy. W luty Główny Urząd Statystyczny opublikował z pozoru zaskakujące dane. Według wstępnych szacunków w minionym roku rozwiodło się około 51 tysięcy par małżeńskich, czyli o około 14 tysięcy mniej niż rok wcześniej. Skąd taka zmiana?
- Zauważalne w 2020 roku spadki w liczbie orzeczonych rozwodów mogą wynikać między innymi z ograniczeń i restrykcji wdrażanych w związku z COVID-19, w tym obostrzeń sanitarnych (dotyczących organizacji ślubów i wesel) oraz czasowo ograniczanej działalności sądów, a tym samym z odwoływania rozpraw rozwodowych - komentuje Marek Czyżewski, wspólnik punktów mediacyjnych Nowy-Etap.pl.
Czyżewski podkreśla, że obostrzenia epidemiologiczne również wpłynęły na dostępność innych ekspertów, którzy bywają przydatni w trakcie procesu rozwodowego. - Nie chodzi tylko o sędziów i prawników. W 2020 roku trudniej było o pomoc mediatora, agenta nieruchomości czy psychologa, a coraz więcej par decyduje się na to przed podjęciem ostatecznej decyzji - przypomina Czyżewski.
Polska i USA na dwóch mediacyjnych biegunach
Mediacje to wciąż raczkujący element systemu prawnego, choć eksperci od lat wskazują, że ten sposób zakończenia małżeństwa (lub innych sporów) z reguły jest najbardziej korzystny dla stron. Mediatorem rozwodowym często bywają prawnicy, ale też psycholodzy czy terapeuci, którzy ukończyli odpowiednie szkolenie w zakresie mediacji.
Według Ministerstwa Sprawiedliwości liczba rozwodowych spraw mediacyjnych od 2012 roku do 2019 roku wzrosła o ponad 100 prcent. Jednak w liczbach bezwzględnych nadal nie wygląda to imponująco. Z ostatnich pełnych danych z roku 2019 wynika, że orzeczonych rozwodów po postępowaniu mediacyjnym było zaledwie 3617. Oznacza to, że mediacje rozwodowe stanowiły ok. 5,8 procent wszystkich spraw rozwodowych, które wpłynęły do sądów.
- Na podstawie tych statystyk można stwierdzić, że popularność mediacji przy rozwodach stale rośnie, jednakże w dalszym ciągu jest ona zatrważająco niska - uważa Kamil Jura, mediator rozwodowy z punktów Nowy-Etap.pl.
Skrajnie inaczej wygląda sytuacja w USA. Tam jeszcze przed pandemią aż 90 procent spraw rozwodowych rozstrzygano w sposób ugodowy. Wydawałoby się, że ten wskaźnik nie może być wyższy, ale w okresie lockdownu wyniosł aż 98% m.in. dlatego, że bardzo utrudnione były postępowania sądowe.
Chcemy się rozwieść, ale nie wiemy jak
Kamil Jura wskazuje, że największą barierą jest brak wiedzy o mediacji przedsądowej.
- Małżonkowie w znacznej większości po prostu nie wiedzą, że istnieje ugodowa, spokojna, delikatna, znacznie szybsza i tańsza - od tradycyjnej - forma rozwiązania ich małżeństwa, Dodatkowo wśród społeczeństwa istnieje błędne postrzeganie mediacji jako rodzaj terapii małżeńskiej. Wiele osób, z którymi mam pierwszy kontakt, dziwi się gdy usłyszą ode mnie, że celem mediacji nie jest zaniechanie rozwodu. Często już sama nie słuszna myśl, że mediator będzie nakłaniał do trwania w związku sprawia, że mediacje są odrzucane na starcie - opowiada Jura.
Zdaniem eksperta punktów mediacyjnych Nowy-Etap.pl brak wiedzy powoduje, że często już sam proces inicjowania postępowania rozwodowego narażony jest na pomyłki. Jura wskazuje, że najczęściej małżonkowie po prostu szukają informacji w internecie. - Tam wpisując hasło np. “rozwód" czy “ile kosztuje rozwód" trudno znaleźć informacje o mediacjach, a wpisuje się takie hasła, bo nie wie się, że istnieje inna procedura. Błędne koło. Drugim krokiem jest udanie się wprost do prawnika rozwodowego. Ilu z nich nakłoni pary na wizytę u mediatora świadomie rezygnując z zarobku? - retorycznie pyta ekspert z Nowy-Etap.pl.
Problemem są też nieskuteczne kampanie sądów, które najczęściej mediacje promują poprzez broszury dostępne w sądach, a z reguły wtedy pary idą już na rozprawę u boku swoich prawników. Promowane są też mediacje sądowe, a nie przedsądowe, które są znacznie bardziej skomplikowane i skierowane do już dość mocno skonfliktowanych osób.
Jura zdaje sobie też sprawę z ułomności własnego środowiska. Tłumaczy, że obecnie, żeby zostać mediatorem nie jest konieczne ukończenie studiów prawniczych, a same szkolenia dla mediatorów pozostawiają wiele do życzenia. W rezultacie mamy na rynku wielu mediatorów, którzy nie posiadają odpowiedniej znajomości prawa, a jeśli już dojdzie do ugody, to są one sporządzane w sposób nieprawidłowy. - Brak skuteczności takiej mediacji zniechęca, bo coś co miało być szybsze i tańsze przedłuża się oraz generuje dodatkowe koszty. Nie każdy mediator musi być prawnikiem. Jednak samo zewnętrzne szkolenie to z reguły za mało, aby profesjonalnie świadczyć tak odpowiedzialną usługę - przekonuje Kamil Jura.
Oszczędzamy czas, pieniądze i nerwy
Jak zaznacza jednak ekspert dobrze przeprowadzona mediacja pozasądowa w sprawie rozwodu przede wszystkim oszczędzi czas. Zanim sprawa sądowa trafi na wokandę może upłynąć nawet kilkanaście miesięcy (do pierwszej rozprawy), a sprawnie zrealizowana mediacja może zakończyć sprawę nawet w trzy miesiące. Koszty finansowe również mogą być nawet kilka razy mniejsze.
Dodatkowo mediator w mniejszym stopniu będzie badał przeszłość małżonków. Dzięki zapewnieniu poufności sprawi, że procedura będzie pozbawiona najbardziej intymnych i krępujących szczegółów życia, a takiej gwarancji nie ma przed sądem.
- Za sprawą mediacji małżonkowie rozstają się w atmosferze pozbawionej złej krwi. Wpływa to korzystnie na ich zdrowie oraz zdrowie ich bliskich. Dodatkowo chronią się przed permanentnym stresem, jaki związany jest z tradycyjnym postępowaniem sądowym - kończy Jura z punktów mediacyjnych Nowy-Etap.pl.
***
Zobacz więcej!