On jest uzależniony... Ty też!
Nie jest tak, że jeśli on pije, nałogowo gra w karty czy bierze narkotyki,to jedynie on ma problem. Jesteście połączeni - nie tylko małżeńską przysięgą. Także jego nałogiem!
Dzisiaj psychoterapeuci starają się znaleźć inne określenia. Kobiety, które słyszą, że są "koalkoholiczkami", wpadają w gniew albo depresję.
Jak to? On pije, a ja jestem "koalkoholiczką"? Brzmi strasznie! Częściej mówi się więc: osoby współuzależnione. Ale i w tym terminie kryją się negatywne emocje, oskarżenie o "współudział" w nałogu. Niestety, mniej bolesnych sformułowań brak.
Współuzależnione są nie tylko żony alkoholików. Także narkomanów, lekomanów, seksoholików, pracoholików, nałogowych hazardzistów. Bo uzależnić się można od wszystkiego.
Dlaczego mała słabość urasta do rozmiarów nałogu? Bo widocznie brak nam czegoś w życiu: ważnej umiejętności społecznej, jakiejś emocji. Czujemy się szarzy i nieważni, ale w kasynie wychodzi z nas król życia. Wiecznie sobie zarzucamy, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy - ale po kielichu jesteśmy zadowoleni z siebie. Oto cały mechanizm powstawania uzależnień.
Niektóre z nas model bycia z nałogowcem wyniosły z domu - taki był związek rodziców, taki jest i twój. Ale rodzina nie tłumaczy wszystkiego. Więc dlaczego trwamy w takich relacjach? Pewnie także dlatego, że tak nas wychowano: każdy musi nieść swój krzyż, bo chłop musi sobie czasami poszaleć. Stereotyp matki Polki, męczennicy, nadal pokutuje.
Winne są też czynniki ekonomiczne. Kobiecie trudniej jest odejść. Ma na utrzymaniu dzieci, często nie pracuje, nie ma mieszkania, a do rodziców nie wróci. Ma iść do schroniska? Nie pójdzie. Woli cierpieć w czterech ścianach swojego mieszkania.
Ale prawda jest też taka, że miłość jest cierpliwa. Kochamy i nigdy nie tracimy nadziei, że nasz partner znów zamieni się w tego wspaniałego faceta, za którego wychodziłyśmy za mąż.
Nie zostawisz partnera nałogowca. Nie musisz. Ale powinnaś zająć się sobą, dziećmi. To ty nosisz w sobie klucz do rozwiązania problemu, który nęka waszą rodzinę. I ty możesz sprawić, że wyjdziecie z tego więzienia, jakim jest uzależnienie.
Jak rozpoznać współuzależnienie?
Nałogowiec i jego partnerka to dwoje na huśtawce. Są od siebie zależni, gdy jedno jest na dole, drugie jest na górze, i tak w kółko. Na tej koszmarnej huśtawce uzależnienia można bujać się całe życie. Ktoś wreszcie musi zejść i twardo stanąć na ziemi. I raczej ty powinnaś to zrobić. Nieważne, od czego uzależniony jest twój partner. Funkcjonowanie waszej rodziny można podzielić na trzy podstawowe etapy.
Ciąg, odstawienie, cisza To cykl, który się regularnie powtarza, choć jego elementy mogą różnić się długością. Bywa tak, że przez kilka miesięcy, a nawet lat, w waszym domu pozornie gości spokój.
Jeśli jednak masz do czynienia z nałogowcem, nie łudź się. Cykl, wraz ze wszystkimi fazami, kiedyś rozpocznie się na nowo. Jakie to fazy? Co się w ich trakcie dzieje? Jak się wtedy zachowujecie?
Ciąg - on rusza w tango Zaczyna się koszmar. Twój partner znika, i wraca pijany, naćpany albo bez grosza, bo wszystko przepuścił. W tej fazie mężczyzna nie kontroluje siebie, ty także nie możesz kontrolować jego. Odchodzisz od zmysłów, bo nie wiesz, gdzie jest, w jakim wróci stanie.
Dla rodziny faza ciągu wydaje się być najgorsza. Wiążą się z nią fatalne wspomnienia: awantur, niepewności jutra, cierpienia. On jest w swoim świecie, nie pamięta o was.
Ty zaś z każdym dniem czujesz się coraz gorzej. Masz dosyć, jesteś kłębkiem nerwów.
Mimo to, gdy on wraca pijany czy naćpany, kładziesz go do łóżka, myjesz. Żywisz nadzieję, że gdy się ocknie, zrozumie, co czujesz. Ukrywasz skutki jego nałogu. Dzwonisz do jego pracy, tłumaczysz go. Oddajesz jego długi. Twoje pole widzenia ulega zawężeniu. Uwaga skupiona jest tylko na mężu, na wyczekiwaniu, co tym razem wymyśli, z jakiej to nowej kabały będziesz musiała go wyciągać.
Odstawienie - wierzysz, że tym razem wam się uda
W końcu on schodzi na ziemię, wraca do świata żywych, trzeźwieje. Uświadamia sobie, że potwornie nabroił. Dociera do niego rozmiar szkód: telewizor sprzedał, bo nie miał na wódkę, pozaciągał długi, żeby móc dalej grać w kasynie, wywalili go z pracy.
Dopiero teraz widzi też ciebie, wasze dzieci i zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo was skrzywdził. Obiecuje, że to był ostatni raz. Uśmiecha się, nadskakuje. Widzisz w nim cień faceta, w którym się zakochałaś.
I dzieje się coś dziwnego: choć wcześniej, gdy on był w ciągu, sama krzyczałaś, że ma iść się leczyć, że dość tego, teraz wierzysz w jego zapewnienia. Jesteś święcie przekonana, że tym razem będzie inaczej. Przecież on naprawdę żałuje! Pomożesz mu, wyjdziecie z tego.
Terapeuta? Nie jest już potrzebny! Leczenie? To dobre dla marginesu, a wy jesteście normalną rodziną. Zaczynasz minimalizować jego wybryki z czasów ciągu. Wierzysz, że wszystko będzie dobrze, inaczej.
Cisza - tak, ale przed kolejną burzą
Jego fizyczne dolegliwości minęły, wyrzuty sumienia też znikły. Powinniście cieszyć się nowym życiem, ale zamiast tego, rośnie niepokój. Masz wrażenie, że nałóg twojego partnera czai się w ciemności. Boisz się, że znów przypuści atak. Próbujesz więc za wszelką cenę uwiązać męża na krótkiej smyczy. Pytasz, gdzie wychodzi. Gdy długo nie wraca, dzwonisz do niego. Wąchasz ubranie. Przeszukujesz mu portfel i kieszenie. On oczywiście czuje się nadmierną kontrolą przytłoczony. I próbuje się zerwać z tej nieprzyjemnej uwięzi.
Istnieją dwa typy zachowań, które świadczą o tym, że faza ciszy zbliża się do końca, a mąż znów ruszy "w tango".
Typ pierwszy: zespół dysforyczny. Twój mężczyzna robi z igły widły. Zaczyna na ciebie wrzeszczeć z powodu przysłowiowej za słonej zupy. Jest drażliwy, złośliwy, bardzo łatwo wpada w gniew. Nosi go.
Typ drugi: zespół depresyjny. Twój mężczyzna nagle traci siły, chęć do życia. Nic mu się nie chce. Twierdzi, że wszystko jest bez sensu, on jest do niczego, i w ogóle jest beznadziejnie.
I na noszenie, i na złe samopoczucie w fazie ciszy jest tylko jeden ratunek - tak się przynajmniej podświadomie wydaje partnerowi. Pofolgować sobie, czyli wsiąknąć znów w nałóg. Cykl został zakończony, zaczyna się nowy!
A co z tobą? Jeśli rozpoznajesz te fazy w waszym życiu, jeśli ty reagujesz w opisany powyżej sposób - jesteś współuzależniona. Nie czekaj na kolejną fazę, nie licz na to, że wasze życie samo się naprawi. Weź się do działania. I zacznij od siebie.
Jak się od niego uwolnić?
Na pewno chcesz, żeby on wyszedł z nałogu? Pewnie, że tak. Robisz wszystko, żeby mu pomóc. I... w tym problem. Nie rób. Zajmij się sobą i waszymi dziećmi.
To tak naprawdę jedyna droga, by wyrwać waszą rodzinę ze szponów nałogu. Dlaczego? Bo tak długo, jak długo ty wyciągasz do osoby uzależnionej tak zwaną pomocną dłoń, najczęściej tak długo stwarzasz jej idealne warunki... do trwania w nałogu.
Psychologowie nazywają to dawaniem partnerowi komfortu picia, ćpania czy grania w kasynie. To ty go myjesz, gdy pijany, w zasikanych spodniach wraca do domu. To ty opowiadasz bajki jego szefowi, że mąż przechodzi ciężką grypę.
Nie pomagaj mu
Przestań się nad nim użalać. Jak wróci zasikany, zostaw go tak, jak wszedł. Gdy rano ocknie się w sztywnych spodniach, może trafi do niego, jak nisko upadł. Jeśli wyrzucą go z pracy, być może podziała to na niego jak kubeł zimnej wody. Będzie motywacją, żeby pójść się leczyć. Na razie nie ma żadnej, jest mu wygodnie i dobrze. Zburz w nim to poczucie błogości. Jeśli trzeba, zażądaj rozdzielności majątkowej. Poinformuj wszem i wobec, że nie ponosisz odpowiedzialności za jego długi.
Nie wstydź się Ty nie jesteś niczemu winna. Jesteś bohaterką - od tylu lat utrzymujesz swoich bliskich na powierzchni. To nie twoja wina, że partner jest nałogowcem. Nie mogłaś temu przeciwdziałać, nie mogłaś temu zapobiec. Osoby współuzależnione mają zaniżone poczucie własnej wartości, siebie obarczają odpowiedzialnością za niepowodzenia i cierpienia całej rodziny.
Musisz poszukać wsparcia
Kogoś, kto przeszedł przez takie samo piekło, kto zna wszystkie tajemnice życia uzależnionych i ich partnerów. Najlepiej, by była to kobieta, która już od jakiegoś czasu walczy o siebie, wychodzi ze współuzależnienia. Jak ich szukać? Spróbuj na największym Polskim Portalu Pomocy. Forumowiczki to panie w różnym wieku, z różnych regionów Polski, które łączy dokładnie ten sam problem.
Idź na terapię
Psychoterapeuta podpowie ci, jak stanąć na nogi, jak radzić sobie z nałogiem partnera. Boisz się kosztów? Nie martw się: taka terapia jest bezpłatna. Terapie dla partnerów alkoholików prowadzą wojewódzkie ośrodki leczenia uzależnień i współuzależnień. Partnerki narkomanów natomiast mogą szukać pomocy w Monarze. Wszystkie osoby współuzależnione znajdą wsparcie w poradniach zdrowia psychicznego, lokalnych ośrodkach zdrowia (u psychologa czy psychiatry).
Namów partnera na leczenie
Może ci się to udać tylko wtedy, gdy on jest w fazie odstawienia. Porozmawiaj z nim, gdy nękają go okropne wyrzuty sumienia. Niech nie składa ci kolejnych bezsensownych obietnic, nie kupuje prezentów. Niech pozwoli odprowadzić się pod drzwi gabinetu specjalisty ds. leczenia uzależnień (oczywiście, musisz wcześniej umówić wizytę - masz tylko jedną szansę, bo jeśli nie zastaniecie terapeuty, następnego dnia on może zbagatelizować sprawę).
Nie oczekuj cudu Spodziewaj się raczej, że będzie wam teraz bardzo ciężko. Jako osoba współuzależniona prawdopodobnie śmiertelnie boisz się zmian.
Wasza rodzina przez ostatnie lata funkcjonowała w chory sposób. Teraz ten sposób trzeba odrzucić - ale nie wypracowaliście jeszcze nic w zamian. Nie wiecie, jak rozładowywać stres, gniew, jak sobie radzić z lękiem.
Pewnie dopiero na tym etapie zaczną się z ciebie wylewać negatywne uczucia wobec partnera, które wcześniej były zamrożone. To paradoks, ale właśnie wtedy, gdy on będzie próbował pozbierać się z nałogu, będzie czuł dumę z pierwszych osiągnięć na tym polu, tobą będzie szarpała złość. Powinnaś znaleźć jakieś ujście dla tej wściekłości. Może spróbuj pisać płomienne listy do partnera, a potem... pal je nad zlewem albo spuszczaj w toalecie.
Zajmij się sobą
Żyjąc z nałogowcem, to jego postawiłaś na pierwszym miejscu. O sobie gdzieś w tym natłoku codzienności zapomniałaś. Ignorowałaś swoje uczucia. Czas im się przyjrzeć z bliska. Znajdź sobie kogoś - może koleżankę z grupy wsparcia, może terapeutę - żeby móc się wyżalić. Dopieszczaj siebie. Kup sobie pięć tulipanów, wracając z pracy. Na zakupach, obok niezbędnych rzeczy, włóż do koszyka jakiś drobny produkt, który lubisz. Polub siebie i sprawiaj sobie dużo radości, okazuj ciepłe emocje, jakie żywisz wobec siebie.
Jeśli twój partner pije, zajrzyj też na www.al-anon.org.pl - oficjalny serwis Grup Rodzinnych Al. - Anon (żony anonimowych alkoholików). Na stronie spis grup- ich pełen spis znajdziesz na stronie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (www.parpa.pl) (www.akcjasos.pl)
Pamiętaj o dzieciach, one też cierpią!
Choć starasz się to ukryć, dzieci widzą, że w waszym domu źle się dzieje. Dorastanie w rodzinie z uzależnieniem zostawia w psychice najmłodszych głęboki ślad. Zrób wszystko, by te zmiany zminimalizować. I choćby dlatego postaraj się, by cała wasza rodzina trafiła do terapeutów - mąż, by wyjść z nałogu, wy - bo jesteście współuzależnieni. Zrób to dla dzieci!
Psychologowie uważają, że dziecko, dorastające w rodzinie, w której ktoś jest uzależniony, także choruje. Jest współuzależnione. Aby bronić się przed straszną rzeczywistością, dziecko podejmuje pewne role - to jego sposób na przetrwanie w tym nieprzyjaznym środowisku. Ale wszystko co przeżywa teraz, odbije się na pewno na jego przyszłości, choć jego zachowanie teraz może na to wcale nie wskazywać.
Jakie to role?
Prymus
Pomoże mamie ugotować obiad, wymieni uszczelkę pod zlewem, doholuje nieprzytomnego ojca do domu, a rano następnego dnia pójdzie do szkoły i przyniesie same piątki. Mama Prymusa cieszy cię, myśląc, że udało jej się uchronić dziecko przed zgubnym wpływem nałogowca, że jest ono szczęśliwe, dobre, wydaje się być spełnione. To mrzonka! Prymus nie ma dzieciństwa. Nie jest beztroski, nie bawi się. Całą energię poświęca na to, by być we wszystkim "naj", by wspomóc w ten sposób mamę. To ciągle napięcie, wysiłek, spopielają go od wewnątrz.
Maskotka
Jest zawsze uśmiechnięta, słodka, ulubienica rodziny, sąsiadów, i ojca nałogowca. Maskotka - najczęściej jest to dziewczynka. Ma nie więcej niż 5 lat, ale już wie (wydaje jej się, że wie to lepiej od ciebie) - jak należy postępować z mężczyznami. Zamiast robić awanturę, co jest w twoim zwyczaju ("Gdzie pieniądze, draniu, znów wszystko przepiłeś, przegrałeś!"), Maskotka wdrapuje się tatusiowi na kolana i... wyciąga od niego zwitek banknotów, za które cała rodzina będzie żyć przez kolejny tydzień.
Maskotka potem w dorosłym życiu traktuje mężczyzn przedmiotowo, a w głębi duszy boi się ich i darzy niechęcią.
Niewidzialne dziecko
Takie, z którym nie masz żadnych problemów. Mąż wraca nafaszerowany lekami tak, że nie wie, gdzie jest. Zajmujesz się nim, myjesz, kładziesz do łóżka. Co za szczęście, że masz takie fajne dziecko, które samo potrafi się pobawić, wziąć sobie coś do jedzenia, ubrać się. Cieszysz się, że jest takie samodzielne. W rzeczywistości Niewidzialne Dziecko jest głęboko nieszczęśliwe, chorobliwie nieśmiałe, odczuwa ogromny lęk przed światem. Jeśli tylko spróbuje kiedyś alkoholu czy narkotyków, bardzo szybko się od nich uzależni.
Kozioł ofiarny
To wasz piorunochron. Gdy twój pijany mąż wraca do domu i włącza mu się agresja, to Kozioł nawinie mu się pod rękę i to na nim wyładuje swój gniew, gdy reszta rodziny spokojnie pójdzie spać. Kozioł robi to specjalnie, chce was chronić. Ale małe dziecko nie jest w stanie znieść takiego ciężaru bez zmian w psychice i emocjonalności.
Ich niedorosłe współuzależnienie Twoje dzieci, niezależnie od tego, w którą z ról wchodzą, mają bardzo trudne i nieszczęśliwe dzieciństwo. Nie wiń za to siebie, bo to nie ty takim je uczyniłaś. Ale ty możesz ten krąg ciągów i odstawień przerwać. Zrób to, choćby po to, by te lata, które pozostały im do dorosłości, przeżyły jako dzieci, a nie mali dorośli, pomocnicy twoi i twojego męża. Idź do terapeuty, zapytaj, co możesz zrobić dla swoich dzieci, co ośrodek ma im do zaproponowania. Pamiętaj, że one - podobnie jak ty - czują się z powodu uzależnienia swojego taty gorsze od innych, beznadziejne, winne, bo może gdyby były inne, tata by się zmienił.
Powinnaś zaprowadzić dzieci do terapeuty także dlatego, że dorastanie w rodzinie z nałogiem jest jednym z czynników, wpływających na uzależnienie w przyszłości. W domach alkoholików wychowują się często przyszli alkoholicy i narkomani. Na pewno nie takiej przyszłości chcesz dla swoich dzieci. Przecież chcesz, by były szczęśliwe i spokojne. Masz więc bardzo dużą motywację, by coś w waszym życiu wreszcie zmienić. Jesteś najsilniejsza i najbardziej świadoma z całej rodziny. Pamiętaj o tym! Tylko ty możesz wyrwać was z tego piekła, jakim jest nałóg!
Kamila Barczyk