Potrzebujemy realnego kontaktu z drugim człowiekiem
Samotność, mimo że żyjemy wśród wszechobecnych mediów społecznościowych, dotyka wielu osób.
- Żeby żyć i rozwijać się potrzebujemy realnego kontaktu z drugim człowiekiem - mówi psychoterapeuta Bartłomiej Żukowski. Dodaje, że tego nie zapewni kontakt w internecie.
PAP Life: Czy, i jak bardzo, poważny jest problem samotności w dzisiejszym świecie?
Bartłomiej Żukowski: Bardzo poważny. Według danych przytoczonych chociażby przez Susan Pinker w książce "Efekt wioski", 12-23 proc. współczesnych Amerykanów nie ma z kim porozmawiać. Najbardziej samotną grupą Amerykanów są osoby w średnim wieku. Jedna trzecia badanych w wieku 45-49 lat nie ma się komu zwierzyć. W krajach byłego bloku socjalistycznego, takich jak Polska, Węgry, Słowacja czy Rosja aż 34 proc. społeczeństwa boryka się z samotnością. Coraz częściej zgłaszający się do mnie pacjenci robią to właśnie z tego powodu.
PAP Life: Jakich ludzi najczęściej dotyka samotność?
- Samotnym możemy czuć się żyjąc wśród innych ludzi, ponieważ wiąże się to przede wszystkim z trudnością w tworzeniu przyjacielskiej więzi, budowaniu relacji, zaufaniu komuś. Co wydaje się paradoksalne, często osoby, które doświadczają poczucia osamotnienia, są postrzegane jako towarzyskie, dbające o innych, troskliwe. Potrafią "dawać" siebie, ale mają trudność w "braniu" od innych. Chętnie pomogą w problemach, wysłuchają zwierzeń przyjaciela, ale na pytanie - co u ciebie?- odpowiedzą - super, jest ok - nawet jeżeli są bardzo smutne, nie radzą sobie albo potrzebują wsparcia. Nie potrafią zaufać, nauczyły się umniejszać swoje potrzeby i radzić sobie samemu. Nie czują się wystarczająco ważne dla innych, żeby ktoś się nimi zajmował, pochylił nad ich cierpieniem i był przy nich obecny. Są "dzielne" i samotne. Osoby samotne często nie potrafią nawiązać bliskiej relacji także z partnerem życiowym. Są w związku, a jednak czują się bardzo samotni. Najczęściej tych bliskich relacji nie mają także z rodzicami, rodzeństwem. Choć mają znajomych, np. z pracy, ale kontakt z nimi jest sporadyczny, nie mają przyjaciół.
PAP Life: Czy samotność związana jest z nieśmiałością?
- Samotność może być związana z nieśmiałością rozumianą właśnie jako umniejszanie własnej ważności. W praktyce psychoterapeutycznej stykam się często z osobami, które nie mogą uwierzyć w to, że sama ich obecność może coś znaczyć dla innych. Nie przyjmują za fakt tego, że są ważni dla innych.
PAP Life: Jakie są zagrożenia dla człowieka płynące z jego samotności?
- Osamotnienie to droga do depresji, chorób psychosomatycznych, uzależnienia. Samotność to życie w ciągłym napięciu, stresie. Wiemy wszyscy, jak ciężko jest samemu zmagać się z trudnościami, jak ciężko jest również cieszyć się z sukcesów, jeśli nie możemy się z nikim podzielić radością. Instynktownie dzielimy się problemami - tym, co nas wzburzyło - z bliskimi, przyjaciółmi czy też sąsiadami. Wystarczy sam kontakt. Organizujemy imprezy, żeby uczcić sukces np. zawodowy, narodziny dziecka czy też rocznicę swoich urodzin. Razem jest przyjemniej, okazja nabiera większego znaczenia. To przyjemne i budujące, gdy widzimy, że bliscy cieszą się z nami z dobrych wydarzeń albo płaczą i smucą w naszych trudnościach i zawieruchach życia codziennego. Czujemy się wtedy ważni, lżej znosimy cierpienia. Poczucie osamotnienia "obciąża", przytłacza psychicznie i fizycznie.
PAP Life: Jakie są sposoby na walkę z samotnością?
- Dla wielu osób takim sposobem będzie terapia, często dlatego, że nie wierzą już, że mogą nawiązać bliskie relacje z innymi. Terapeutę traktują jak specjalistę, który nauczy ich, jak to robić. To przekonanie jest słuszne, często jednak ludzie nie zdają sobie sprawy, że stanie się to za pomocą relacji, więzi, która powstanie właśnie między pacjentem a terapeutą. Właśnie to bezpośrednie doświadczenie obecności terapeuty i relacji z nim czyni zmianę. Leczący jest właśnie ów kontakt i relacja z terapeutą. Jest to także realne doświadczenie przez pacjenta tego, że potrafi stworzyć relację, w której czuje się blisko i bezpiecznie. Relację, która sprawia, że rozwija się i wraca do życia. Dla pozostałej grupy osób wystarczy, jeśli potraktują nawiązywanie i podtrzymywanie relacji jako najlepszą inwestycję w siebie. Wydajemy masę pieniędzy, czasu na siłownię, naukę, kolejne cud diety itd. Wystarczy, że tyle samo energii przeznaczymy na dbanie o relacje i naszą sieć społeczną, a efekty będą zdecydowanie lepsze pod każdym względem.
PAP Life: Czy tak bardzo popularne media społecznościowe są pomocne w walce z samotnością?
- Jeżeli mamy bliskie relacje i potrafimy tworzyć więzi, wówczas internet i kontakt online do pewnego momentu będzie nas cieszył, ale po przekroczeniu pewnej granicy czujemy rozdrażnienie, zmęczenie i potrzebę powrotu do rzeczywistości. Różne badania potwierdzają, że internet może być problemem, ale przede wszystkim dla tej grupy osób, która już przed zaangażowaniem się w kontakt online nie potrafią tworzyć relacji z namacalnym człowiekiem. Niestety, początkowa radość z nawiązania relacji z innymi w internecie po pewnym czasie zamienia się w jeszcze większą samotność, pustkę i izolację. Żeby żyć i rozwijać się potrzebujemy realnego kontaktu z drugim człowiekiem, czasami samej obecności, spojrzenia, dotyku albo przytulenia. Potrzebujemy otrzymać komunikat od drugiego człowieka: "widzę cię", "słyszę cię", "doświadczam twojej obecności". Wtedy czujemy się ważni, czujemy własne granice, swój wpływ na rzeczywistość i świadomość tego, że jesteśmy realni. Tego nie zapewni kontakt w internecie.
Bartłomiej Żukowski - absolwent m.in. Szkoły Trenerów i Psychoterapeutów w Instytucie Terapii Gestalt w Krakowie, członek Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt oraz Polskiej Federacji Psychoterapii, psychoterapeuta, trener grupowy i terapeuta uzależnień.
Rozmawiała: Paulina Persa (PAP Life)