Słońce rozpala głowy i ciała...

Latem, kiedy spragnione odpoczynku i przygód społeczeństwo przenosi się z aglomeracji na deptaki uzdrowisk, obserwujemy wzmożoną aktywność Polek i Polaków w sferze męsko-damskiej.

article cover
MWMedia

Napisał do mnie Z.B.: "(...) Pani Olu, proszę napisać coś na temat dzikich wybryków tzw. wczasowiczów (...). Byliśmy teraz przez 2 tygodnie z moją żoną w jednym z nadmorskich kurortów. Mieszkaliśmy na uboczu, w kwaterze prywatnej. (...) To, co tam się działo wieczorem, w okolicy dyskoteki, przyprawiało nie tylko o ból głowy (...) Nawoływania, przekleństwa, jakieś bójki, tak jakby nie było policji czy straży miejskiej (...) Zdarzyło się nam nawet podczas nocnego spaceru widzieć kopulującą na plaży parę pijanych nastolatków (...)".

Publikuję fragmenty tego listu za zgodą autora, który jednak wyraźnie prosił, by nie podawać, gdzie przebywał. Chciał bowiem tylko, jak zaznaczył, zwrócić uwagę na sam fakt "niespokojnych nocy" i skandaliczne zachowanie się młodych ludzi.

Oczywiście, nie ma co generalizować. Nie można powiedzieć, że tak dzieje się wszędzie. Warto jednak pamiętać, że właśnie wakacyjne życie sprzyja takim sytacjom. Uwolnieni od codzienności, zanużeni w społeczność podobnie "wolnych" wczasowiczów, odczuwamy pewną potrzebę odreagowania całorocznego wysiłku. Źle bywa wtedy, jeżeli zapominamy o normach społecznego życia...

"Mój mąż bardzo lubi wyjeżdżać na wczasy. Co roku już na wiosnę wykupuje pobyt dwutygodniowy na morzem (...) I co roku takie wczasy kończą się u nas cichymi dniami (...) Owszem, chodzimy na plażę, jesteśmy razem, ale on jest jakiś taki całkiem inny (...) Ogląda się nachalnie za innymi kobietami, czasem gdzieś znika (...) Czy wszyscy faceci są tacy?" - pyta retorycznie Ala z Warszawy.

W tym przypadku też trudno o jakieś generalne wnioski. Widocznie jednak wszystko jest w porządku, jeżeli Ala wyjeżdża z mężem na te wczasy co rok...

Z wszystkich listów "wakacyjnych", jakie od Was dostaję, wnioskuję, że w bardzo wielu przypadkach tytułowe słońce rozpala wszystko, ale też fakt, że piszecie, świadczy o tym, że jakoś sobie z tym radzicie.

Bo na to rozpalanie, jak się wydaje, może być właściwie tylko jedna rada: zdrowy rozsądek! Zarówno z damskiego, jak i z męskiego punktu widzenia!

Ola

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas