To tylko nerwy. A może choroba?
- Nie mogę przyjść do ciebie, bo jestem roztrzęsiona! Sprzedawczyni w sklepie tak mnie zdenerwowała - skarżyłam się przyjaciółce. - Serce wali mi jak oszalałe.
Ale po chwili zastanowiłam się. Może jednak coś ze mną jest nie tak. Ostatnio coraz częściej dopadały mnie złe nastroje i lęki. Bałam się, że coś mi się stanie, że usnę i się nie obudzę.
Wprawdzie chodzę rano do pracy, ale kosztuje mnie to mnóstwo nerwów i trudu. Najczęściej proszę męża, aby mnie podwiózł. Wracam razem z koleżanką, która mieszka w pobliżu i jakoś tam jest. Ale w weekendy, gdy on gdzieś wyjdzie, staram się sama nie wychodzić. A nuż na klatce schodowej ktoś się czai?
W nocy budzę się spocona, w panice, serce mi wali jak młotem. Mam wrażenie, że coś złego się stanie, zapalam światło i już nie śpię do rana. Właściwie nie mam powodu do takich emocji. Przecież nic nadzwyczajnego w moim życiu się nie dzieje. Praca, dom, zakupy.
Byłam u lekarza, zrobiłam wszystkie możliwe badania, ale on niczego nie stwierdził. Jak się uspokoić?
Eliza, 33 l.